Dar języków. Bełkot ośmieszający wiarę czy rzeczywista interwencja Ducha Świętego?

0
0
0
/ Egzorcysta

Tematem czerwcowego numeru miesięcznika „Egzorcysta” jest ''dar języków”. Publicyści pisma są entuzjastycznie nastawieni do tego fenomenu. Ja mam inne od nich zdanie. Dla mnie fenomen ten jest wyrazem wykorzeniania katolicyzmu w Kościele, procesu pentekostalizacji, którego celem jest odrzucenie rozumu w wierze, i oparcie wiary tylko na emocjach.

''Dar języków'' to zjawisko, które przeszczepili do Kościoła katolickiego z sekt protestanckich charyzmatycy. Ich zdaniem melodyjny bełkot wydobywający się z ust wiernych wspólnot charyzmatycznych to język zrozumiały dla Boga, pierwotny język sprzed pomieszania języków za czasów wierzy Babel – oczywiście nie ma, żadnych przesłanek, że to prawda.

 

Pełen radości melodyjny bełkot podczas modlitwy lub śpiewu nie jest niezrozumiały ani dla bełkoczącego, ani dla świadków jego ekscesów. Niektórzy z charyzmatyków twierdzą, że dysponują zrozumienia, przetłumaczenia i interpretacji melodyjnego bełkotu – oczywiście nikt nie ma możliwości zweryfikowania czy jest to prawda. Swoje przekonania charyzmatycy w duchu protestanckim nie opierają na całokształcie nauczania Kościoła, ale na jednym cytacie z listu świętego Pawła do Koryntian.

 

Rzekoma modlitwa w nieznanym nikomu języku ma według charyzmatyków ubogacać bełkoczącego (moim zdaniem wpycha go nieuzasadnioną pychę). Jest to jedna z wielu kwestii, które pokazują, że ruch charyzmatyczny jest introwertyczny, skupiony na sobie, na własnych niezwykłych stanach, a nie na głoszeniu Ewangelii.

 

Badania naukowe, prezentowane przez piszących w piśmie jako dowód na prawdziwość charyzmatycznego ''daru języków”, moim zdaniem wręcz przeciwnie pokazują, że ten fenomen nie ma wspólnego z mową – podczas występowania tego fenomenu „spada niemal całkowicie aktywność płatu czołowego mózgu, który musi być niezwykle aktywny podczas mówienia rodzimymi językami”.

 

Charyzmatyczny „dar języków” nie ma nic wspólnego z darem języków opisanym w Nowym Testamencie. Dar języków wśród pierwszych chrześcijan oznaczał, że apostołowie nie znając języków obcych, w swoim rodzimym niezrozumiałym dla cudzoziemców języku, głosili słowo Boże, a ludzie z różnych nacji, znający tylko swoje rodzime języki, doskonale rozumieli, o czym mówią uczniowie Chrystusa. Prawdziwy dar języków polegał na zrozumieniu dobrej nowiny, a nie na niezrozumiałym bełkocie.

 

Obok glosolalii (emocjonalnego bełkotu mającego być modlitwą) występuje równie jubilacja (czyli bełkot mający być śpiewem, dźwiękami z głębi serca, mającymi wyrażać to, co się słonawi nie da wyrazić). Według charyzmatyków harmonia dźwięków i zdumiewająca melodyjność napełnia świadków i uczestników entuzjazmem.

 

Moim zdaniem Bóg stworzył nas jako istoty rozumne, na swój obraz i podobieństwo. Demonom zależy, byśmy wyrzekli się rozumu, będącego wyrazem naszego podobieństwa do Boga, na drodze wykonywania czynności głupich i pozbawionych sensu (jak bełkotanie), czyli uwłaczających naszej naturze i godności. Uważam, że czczenie Boga językiem, którego się nie rozumie, z racji na to, że się tego języka nie rozumie, jest bluźnierstwem, bo neguje daną od Boga naturę ludzką jako istoty rozumnej. Bóg stworzył nas rozumnymi, chcąc byśmy świadomie i z własnej woli przyjmowali jego miłość.

 

Choć w swoich zachwytach nad ''darem języków” publicyści pisma powoływali się na autorytet świętego Pawła i świętego Tomasza to warto zauważyć, że obaj święci uważali, że epatowanie takimi ekscesami szkodzi wizerunkowi Kościoła.

 

Dzięki wykorzenieniu katolicyzmu w Kościele, oparciu się na subiektywnych emocjach, a nie rozumie zwerbalizowanym w nauczaniu Kościoła, post kaplicy przestali odpowiadać na wyzwania rzeczywistości, dzięki czemu zło bezkarnie się pleni.

Jan Bodakowski

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną