Musimy bronić życia i sprzeciwiać się aborcji! Efekt wahadła nie istnieje!

0
0
0
/ Nie dla aborcji!

Wielokrotnie w rozmowach na temat aborcji pojawia się tzw. efekt wahadła. Używają go nieraz osoby z prawej strony – ale również i z lewej – jako argumentu przeciwko prawnej ochronie życia. Problem w tym, że to zjawisko nie istnieje, ponadto jego założenia są absurdalne.

Tzw. efekt wahadła zakłada, że po zwiększeniu prawnej ochrony życia nastąpi mobilizacja lewicy, co doprowadzi do uchwalenia prawa do mordowania nienarodzonych dzieci w jeszcze większym stopniu, niż ma to obecnie miejsce w Polsce. Stosuje się przy tym błędną narrację, jakoby aborcja była obecnie ciężko dostępna.

Spirala milczenia

Istnieje wiele zjawisk społecznych i politycznych, których istnienie udowodniono. Efekt wahadła nim nie jest. Poza sferą publicystyki, nie istnieją żadne publikacje socjologiczne czy politologiczne, które wyjaśniałyby zjawisko i tłumaczyły, na jakich zasadach ono działa.

Efekt wahadła zresztą zaprzecza innemu, udowodnionemu zjawisku, tzn. spirali milczenia. Ta zakłada, że nawet niewielka mniejszość, ale wystarczająco głośna, może narzucić swoje zdanie milczącej większości. Bardzo dobrze opisała to zjawisko Elisabeth Noelle-Neumann, niemiecka dziennikarka, na przykładzie badań nad wyborami w RFN w 1965 roku oraz deklarowanym wcześniej poparciem dla poszczególnych ugrupowań politycznych.

Spiralę milczenia można przekładać na kwestie światopoglądowe. I tak w jej myśl, utrzymywanie prawa do aborcji wraz z odpowiednio długim i silnym proaborcyjnym przekazem medialnym sprawia, że ludzie masowo przyjmują ten światopogląd. Przyjęcie prawa zakazującego aborcji umocniłoby zaś poglądy prolife w społeczeństwie, gdyż wiele osób – czy nam się to podoba czy nie – swoją ocenę moralną opiera na prawie państwa.

Sprzeczności w teorii o efekcie wahadła

Pomijając kwestię spirali milczenia, teoria jakoby istniał efekt wahadła jest po prostu sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. Przede wszystkim, mówienie o efekcie wahadła w polityce czy społeczeństwie negowałoby w ogóle sens podejmowania jakichkolwiek dobrych inicjatyw. Bowiem wprowadzenie dobrego prawa postulowanego przez prawicę, rzekomo pociągnęłoby w konsekwencji mobilizację lewicy i uchwalenie za jakiś czas prawa jeszcze gorszego, niż istnieje obecnie. A to oczywisty absurd.

Należy też podkreślić, że w przypadku prawa aborcyjnego, mowa jest o ludzkim życiu. Przeciąganie w czasie sprawy powoduje, że giną kolejne dzieci, średnio troje każdego dnia. Im szybciej wprowadzono by jakiekolwiek zmiany, tym mniej nienarodzonych polskich dzieci mogłoby przyjść na świat.

Kolejnym absurdem w założeniu o teorii wahadła o aborcji jest domniemanie, że obecnie lewica nie jest zmobilizowana i nie próbuje poszerzać prawa do zabijania dzieci. To po prostu fałsz, co widzimy w corocznych zbiórkach podpisów, pod hasłem np. „piekła kobiet" czy innych „czarnych protestów". Jeśli lewica wierzyłaby w efekt wahadła, nie podejmowałaby tych prób.

Lewica nie wierzy we własne hasło

Zamiast tego, konsekwentnie przypomina swoje postulaty, nawet najbardziej absurdalne, w efekcie czego jednak coraz więcej osób – w tym niestety młodych – zaczyna przyjmować proaborcyjny pogląd jako własny. Tymczasem prawica blokuje się przez tezę o nieistniejącym zjawisku.

Efekt wahadła, choć występuje po lewicowej stronie, głównie podnoszony jest jednak przez określanych jako prawicowi polityków. Efekt wahadła jest de facto sposobem na usprawiedliwienie się, czemu nie uchwalono jeszcze prawa zakazującego zabijanie dzieci. Bardzo często towarzyszy mu zapewnienie, że „prywatnie jest się prolife, ale...".

Lewica problemu z tym nie ma. Co roku zbierają podpisy pod projektem liberalizującym prawo aborcyjne. Co roku jawnie lewicowi posłowie twardo stają po stronie tego projektu i żądają uchwalenia go. Na szczęście bezskutecznie.

Tymczasem prawica w Sejmie wypowiada się zwykle ostrożnie. Wówczas również padają słowa o tym, że „trzeba ostrożnie" pracować nad projektem, by „nie wywołać niezadowolenia społecznego".

Dlaczego? Czy naprawdę musimy zawsze bać się o to, co powie lewa strona? Patrząc na inny aspekt w USA, lewica jest oburzona, że ludzie i państwo nie pozwalają na bezprawny szaber sklepów i domów. Czy mimo tego ktoś na poważnie rozważa legalizację rozboju? Oczywiście, że nie. Czemu więc my rozważamy, czy należy zdelegalizować mordowanie niewinnych dzieci?

Dominik Cwikła

 

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną