Nowa metoda lewicy - rząd hybrydowy

0
0
0
/ Fot. ilustracyjne/fot. pixabay

Nowa forma sprawowania władzy dziś podlega testom. Rządy hybrydowe stanowią inny model kontroli społecznej. Do tej pory ludzie wybierali swoich przedstawicieli. Oni podejmowali współprace z innymi podmiotami. To jednak nie wystarcza dla orędowników postępu. Rządy hybrydowe oznaczają, że zwiększa się znaczenie zakulisowych rozgrywek i działań.

Miejscem testów jest Dar es-Salaam w Tanzanii oraz Monrovia z Liberii. Afryka po raz kolejny staje się poletkiem doświadczalnym inżynierów społecznych. Działanie w obrębie miast nie jest przypadkiem. Łączą się one z nową koncepcją przejmowania społeczeństwa. Dawna koncepcja o tworzeniu sił i wchodzenia do instytucji dziś uległa rozbudowaniu o wprowadzenie własnych organów. Taki manewr umożliwia obchodzenie regulacji krajów, a także promocje rzeczy niezgodnych z kulturą. Przykładem są treści LGBT. Nie ma znaczenia, czy są one odrzucane przez społeczeństwo. Liczy się, aby przez wprowadzanie działaczy trafiały do ludzi.

Wedle opracowania socjologa Aarona Clark-Ginsberga, politologa Jonathana Blake’a i specjalisty w zakresie regulacji Karishma Patela rządy hybrydowe mają zastosowanie tylko w ramach zarządzania kryzysowego. Pod tym hasłem znajduje się radzenie sobie z problemami. Niekoniecznie zaś mowa tutaj o klęskach żywiołowych. Definicja rządu hybrydowego obejmuje „sytuację w której państwo i poza państwowi aktorzy wspólnie dostarczają kluczowych usług”. Sama ta definicja już budzi pewne podejrzenia. Zakłada ona, że rząd ma decydujące znaczenie. Tym samym obejmuje typowo socjalistyczne spojrzenie na rzeczywistość, że co nie jest państwowe to z założenia znajduje się na liście podejrzanych.

Schemat znany jako Ramy Sendai z 2015, zastosowane między innymi w ostatnich latach w Polsce, uważają, że państwo ma centralną rolę i znaczenie w chwili, jak kryzys dotyka kraj. Rząd pełni rolę centrum planowania oraz odpowiedzi. Schemat ten łączy się również z określeniem siły kraju. W nim religia, samorząd lokalny, organizacje pozarządowe, międzynarodowe organizacje i organa poza państwowe są wyrazem słabości państwa. Jeśli bowiem do nich się ono odwołuje do radzenia sobie z problemami znaczy, że nie ma ono odpowiedniej siły wewnętrznej. Kwestia zakupu masek i sprzętu medycznego na zachodzie Europy stawia pod znakiem zapytania o stopień samodzielności z naszym potencjalnie bardziej bogatych sąsiadów.

Debata akademicka - na taką wyglądają słowa Blake’a, ale one mają przełożenie na rzeczywiste możliwości obywateli oraz stan państwa. Rząd hybrydowy stanowi odpowiedź na problemy wewnętrzne kosztem wprowadzenia innych, drugorzędnych podmiotów. Wedle cytowanych badaczy znajduje się on między państwem silnym, a słabym.

Hybrydowy rząd oznacza, że wpływ na sytuację mają osoby nie wybrane przez ludzi, jeśli mowa o systemie demokratycznym. Gmatwa również relacje między instytucjami, czy organizacjami, bo pozwala na obchodzenie struktur państwa i wprowadzanie nowych trendów, czy metod działań. Z jednej strony taki model zwiększa udział w rządzeniu.

Przykładowo ma on zastosowanie we Freetown, na terenie Sierra Leone, bo poprawia radzenie sobie z powodziami. Również jednak ten przykład ukazuje, że obszary biedoty są poza kontrolą państwa i tak zwane slumsy wydostają się poza specyfikacje ustalone przez biurokratów. Problem stanowi zabudowa pozbawiona dokumentacji, nieznana liczba mieszkańców, co stanowi koszmar w ujęciu socjalistów. Rozwiązaniem tego problemu nie jest sięganie po wzmocnienie gospodarcze obywateli, aby na samym dole hierarchii społecznej organizowali się bez problemu, ale by za pomocą czynników zewnętrznych znaleźli się pod kontrolą. Rada Europy nawet w latach 2011-2014 sfinansowała Projekt Planistyczny, co oznacza w praktyce wysiedlenie osób z terenów zalewowych.

Monrovia z kolei skorzystała z tego modelu ze względu na problemy z Ebolą, wirusem o śmiertelności wśród zarażonych od sześćdziesięciu do dziewięćdziesięciu procent, czyli ponad czterdzieści bardziej groźną niż COVID-2019. Problem stanowiła tutaj liczba ludności - jeden milion dwieście tysięcy osób. W przypadku Dar es Salaam kwestia dotyczy się kontroli ziemi. Problem stanowią tutaj powodzie, bo trzydzieści sześć procent osób ma problemy z odbudową po zalaniu.

Wedle szacunków Blake’s w siedemdziesięciu procent państw na świecie występuje ta forma władzy. Spojrzenie na jego perspektywę ukazuję, że problem widzi nie w tym, że łączy się siły, ale w tym, że nie ma centralnego planowania. Podkreślanie roli biurokratów oznacza zaś dążenie w kierunku przenoszenia wolności ludzi na urzędników z rąk zwykłych ludzi.

Jacek Skrzypacz

Źródło: Jacek Skrzypacz

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną