Białoruś wpadnie w łapy globalistów?

Na bieżące wydarzenia na Białorusi można spojrzeć jako na jeszcze jedną próbę obalenia rzekomo antydemokratycznych władz przez ludzi łaknących wolności i dobrobytu. Można w tym nawet znaleźć analogię do wydarzeń które stały się udziałem Ukrainy w 2014 roku.
Ot, europejskie peryferie obudziły się ze swojego bagienno-kartoflanego letargu. Można jednak też spojrzeć na tę sytuację nieco szerzej, albo zupełnie szeroko żeby z perspektywy wzgórza spojrzeć na odległy białoruski horyzont. Białoruś, to średnio rozległy kraj jak na realia europejskie i mały jak na realia światowe o analogicznych aksjomatach w zakresie liczby posiadanej ludności. Natomiast jej położenie geograficzne, a zwłaszcza geopolityczne powoduje, że jest jednym z najbardziej newralgicznych miejsc nie tylko w Europie czy Eurazji, ale również w całym świecie. Jeśli przyjrzymy się historii świata, to z łatwością dostrzeżemy, że większość najistotniejszych wydarzeń w dziejach świata miała miejsce w Europie i Azji oraz na styku tych dwóch kontynentów, gdzie albo Azja próbowała wtargnąć do Europy albo Europa do Azji. Elementem naturalnego korytarza między obu stronami konfrontacji były tereny na których leży współczesna Białoruś. Takie położenie w dobie globalizacji to bez wątpienia ogromny atut. Można bowiem odcinać przysłowiowe kupony od tranzytu towarów i surowców w obu kierunkach. Ta łatwość czerpania profitów, która zgodnie z kierunkami rozwoju świata może mieć jeszcze tendencje zdecydowanie wzrostową powoduje, iż Białoruś mimo swoich sosnowych lasów, bagien i gleb bielicowych, bez istotnych surowców naturalnych, mimo wszystko staje się łakomym kąskiem dla geopolitycznych globalnych grubych ryb, ale i lokalnych płotek.
Ponadto kontrola Białorusi, to dla Rosji znaczące wzmocnienie potencjału obronnego państwa, a dla wrogów Rosji kontrola tego kraju to wzrost możliwości wywierania presji na Rosji zarówno w wymiarze militarnym jak i gospodarczym. Pierwszo planowi gracze to oczywiście Rosja i Stany Zjednoczone, tuż za nimi są Chiny, drugoplanowi gracze, to Niemcy, Francja w mniejszym stopniu Brytyjczycy. Dla tych państw obalony Łukaszenko, to możliwość przejęcia białoruskiej gospodarki (produkcja, handel, media, rolnictwo), ale również oczywiście bezpośredni eksport. Stawkę zamyka grupa środkowo europejskich naiwniaków, którym się wydaje, że coś tam z tego tortu uszczkną dla siebie. Kraje nadbałtyckie chcą przejęcia Białorusi przez USA, bo to rzekomo wzmocni ich bezpieczeństwo, Ukraina chciałaby antyrosyjskiej federacji z Białorusią, mogłaby nią nawet zarządzać razem z Litwą, wszak to Ukraina i Litwa sobie przede wszystkim przypisują spadkobierstwo tradycji Wielkie Księstwa Litewskiego. Ani Litwa, ani Ukraina nie chciałby z pewnością wzmocnienia się Polski kosztem Białorusi, choć oficjalnie zgrywać będą oddane Polsce przyjaciółki. Przejęcia Białorusi przez USA życzyłaby sobie również Rumunia, bo ułatwiłoby jej to plany przyłączenia Mołdawii do siebie. Patrząc na tę sytuację z punktu widzenia Rumunii, to kraj ten nie miałby też nic przeciwko temu gdyby Białoruś przejęła Polska, to jeszcze bardziej zaogniłoby sytuację i zmusiło Rosję do położenia większego nacisku na odcinek miński, osłabiając wpływy rosyjskie na odcinku mołdawskim. Obalenie Łukaszenki jest też na rękę Szwedom, czy Holendrom, w końcu nie po to przez lata łożyli kasę na Biełsat i skłócali białoruskich Polaków z władzą, żeby teraz mieli się nie cieszyć z możliwości osłabienia Rosji. Tyle tylko, że kraje te podobnie jak Londyn chętniej widziałby wzmocnienie na Białorusi wpływów Polski, natomiast nie koniecznie Amerykanów, których aroganckości i buty Zachód Europy ma już po dziurki w nosie. Niestety nawet gdyby ziścił się „polski miraż”, to bez względu na to, czy to Polska czy USA odcisnęłaby swoje piętno eksportując euroatlantycki model demokracji, to znacząco podgrzałoby, to zagrożenie wojenne w tej części Europy, a Zachód chce przede wszystkim kosztem Białorusi zarabiać, a nie tracić na zagrożeniu konfliktem. Na neutralnej Białorusi Zachód będzie zarabiał, zarabiać może również Polska, na przejętej zaś przez Amerykanów zarabiać będą przede wszystkim Amerykanie.
Najlepiej byłoby dla Białorusi pozostać państwem neutralnym, tak jak chciał tego Łukaszenko w ostatnich latach swoich rządów, ale ten scenariusz nie jest już możliwy. Białoruś stoi więc przed wyborem między rosyjską wizją jedności słowiańszczyzny, bliskości kulturowej i religijnej z Rosją, a oddaniem kraju na pastwę zachodnich banksterów, amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego oraz systemu wartości opartego na chorym konsumpcjonizmie oraz promocji dewiacji a’ la LGBT.
Arkadiusz Miksa
Źródło: redakcja