OBRZYDLIWA wypowiedź Dulkiewicz! Prezydent Gdańska poniesie konsekwencje?

0
0
0
/ Małgorzata Dulkiewicz

Wydawało się, że zdołaliśmy się już przyzwyczaić do szkalowania Polski za granicą. Tyle już tego było, odkąd do władzy w demokratycznych wyborach doszedł obóz prawicy. Bez przerwy donoszenie na Polskę do Brukseli, proszenie o pomoc w rozwiązywaniu wewnętrznych konfliktów, robienie „gęby” Polsce jako krajowi faszystowskiemu, homofobicznemu, niepraworządnemu. Wystarczy sobie przypomnieć, co się działo w każdej chwili wdrażania reformy sadownictwa. Do choru opozycji totalnej dołączyli się jeszcze sędziowie, z Sądem Najwyższym na czele.

Nowa, jeszcze bardziej agresywna odsłona nastąpiła w chwili wejścia do walki działaczy LGBT, którzy nieustannie sieją zamęt. Ostatnio za sprawą obrzydliwego happeningu działacza tęczowych, Barta Staszewskiego, staliśmy się krajem, w którym wprowadzono strefy wolne od LGBT. I na nic zdają się tłumaczenia, że w rzeczywistości nic takiego nie istnieje. Fotki działacza z zamontowanymi przez siebie tabliczkami obiegły już świat. Wszystko im, jako wyimaginowanym ofiarom, wolno: szkalować, napadać, niszczyć mienie, obrażać uczucia religijne. I tak znajdą swoich popleczników na Zachodzie.


Ale w tym tygodniu palmę pierwszeństwa zdobyła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która nie raz już zadziwiała nas, mówiąc eufemistycznie, dziwnymi pomysłami.  A to chciała dla uczczenia wybuchu II wojny światowej zorganizować kolorowy pochód, który radośnie pląsałby w środku miasta, a to nie chciała wpuścić na teren Westerplatte władz państwowych, aby coś zrobić z uczczeniem tego miejsca, zamienionego w śmietnik, a to jej zastępca obwieścił, że wojna światowa wybuchła z powodu złego słowa Niemca przeciwko Polakowi i odwrotnie.  Pakiet kontrowersji jest bardzo szeroki.


Dziwne są te resentymenty władz Gdańska do Niemiec. Ciągle odwoływanie się do Wolnego Miasta Gdańska i tamtych trudnych czasów. Już taką politykę uprawiał nieżyjący prezydent Paweł Adamowicz. Teraz przybrała ona jeszcze na sile. Jak najlepiej ma się opcja przywracania niemieckości – z symbolem „Der Post” zamiast Poczta, z zabytkowym tramwajem z tablicą kierunkową „Danzing”. Nie wiadomo skąd się to bierze? Czy z niekontrolowanej nienawiści do partii rządzącej, z niewiedzy historycznej Dulkiewicz, czy z jakiś jeszcze innych zakamuflowanych powodów.


Działania jej trafnie skomentował  współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych Krzysztof Wyszkowski. „W Polsce łamane są prawa człowieka, nie ma demokracji, że jest gorzej niż za komunizmu, że Polska upadla, że jacyś neonaziści czy faszyści przejmują władzę, a Westerplatte pod dowództwem p. Dulkiewicz i p. Grzelaka jeszcze się broni, ale ostatkiem sil. Wołają o pomoc Niemców, żeby wyzwolili ich z tego PiS-owskiego autorytaryzmu”.


Teraz razem ze swoją koleżanką, wdową po Pawle Adamowiczu europosłanką Magdaleną Adamowicz udzieliła wywiadu przed reporterką publicznej stacji radiowej Deutschlandfunk. Pani Adamowicz oskarżała państwo polskie o zabójstwo swego męża. Według niej sprawca działał pod wpływem propagandy w telewizji publicznej. Wiadomo, że ten motyw nie ma żadnego uzasadnienia w rzeczywistości, a przeciwko byłemu prezydentowi Gdańska toczył się proces karny w sp. nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych, o zatajenie blisko 180 tys. w oświadczeniach majątkowych. Podobne zarzuty ma teraz postawione Magdalena Adamowicz i jej matka.


Ale wróćmy do haniebnych słów funkcjonariusza publicznego, jakim jest prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Zbolałym głosem żaliła się reporterce radiowej: „Obecna władza wykorzystuje swoją siłę – ustawy przepycha przemocą, nie szanuje praw człowieka. Moja mama płacze i mówi: Boże, teraz jest gorzej niż za komuny” i dalej dochodzi do jeszcze jednej konkluzji: „Wolność jest zabierana po kawałku, to jest przerażające – przecież tak było w III Rzeszy”.

Takie haniebne słowa padły z ust Polki, która kwestionuje całą historię II wojny światowej i w nowym świetle stawia agresora Polski.  W mediach niemieckich porównuje demokratyczne władze Polski do nazizmu hitlerowskiego, do komuny, z która męczyliśmy się tyle lat. Po ujawnieniu tych nikczemnych słów miała tylko tyle do powiedzenia, że myśli tak jak matka, która jest odważna i jest dla niej wzorem.


Czy nie czas już, aby coś zrobić z bezkarnym oskarżaniem Polski na arenie międzynarodowej. Prawo w tym wypadku jest wyjątkowo nieprecyzyjne i ułomne. Ale dla funkcjonariuszy publicznych można by zastosować art.109 K K: „rozpowszechnianie przez funkcjonariusza publicznego zagranicą wiadomości nieprawdziwych w celu szkodzenia interesom Państwa Polskiego”. Można to połączyć z „demonstracyjnie okazywaniem lekceważenia Narodowi Polskiemu, Rzeczpospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom” (art. 49 KW).


Trzeba coś z tym zrobić, bo rodzi to bezkarność władz brukselskich z haniebną wypowiedzią wiceszefowej Parlamentu Europejskiego  Katariny Barley, która, aby zdyscyplinować władze Węgier i Polski proponuje ich zagłodzenie ekonomiczne. Niemcy w tym procederze mają duże doświadczenie.


Iwona Galińska

 

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną