Skandal w centrum Warszawy! Margot znowu atakuje obrońców życia! 

0
0
0
/ Twitter

Jak się okazuje, aktywista LGBT Michał Sz. ps. Margot nie wyciągnął żadnych wniosków z kary aresztu, która spotkała go po napaści na kierowcę furgonetki Fundacji Pro-Prawo do życia. Tym razem postanowił ponownie fizycznie zaatakować obrońców życia. Wraz z Natalią Broniarczyk i Karoliną Więckiewicz, które odpowiadają za nielegalną dystrybucję pigułek poronnych i namawianie Polek do aborcji, zablokował furgonetkę wspomnianej fundacji na środku ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. Poinformowali o tym sami proliferzy. Na agresywną i niebezpieczną sytuację przez ponad 40 minut nie reagowała policja. 

Fundacja Pro-Prawo do życia rozpoczęła kampanię "Stop biznesowi śmierci". Na ulice polskich miast wyruszył samochód, który pokazuje, jak wyglądają ofiary aborcji farmakologicznej dokonywanych za pomocą pigułek i wskazuje osoby odpowiedzialne za te przestępstwa w Polsce.

Są to m.in. Justyna Wydrzyńska, Natalia Broniarczyk i Karolina Więckiewicz - trzy kobiety, które same nazywają siebie "Aborcyjny Dream Team", czyli aborcyjna drużyna marzeń. Mówią same o sobie: "połączyła nas absolutnie aborcyjna fascynacja" a ich celem jest, jak mówi Broniarczyk: "żeby było jak najwięcej osób, które sobie pomagają w aborcji, żeby to się stało po prostu, znowu to powiem i znowu będzie skandal: hobby. Czyli co lubisz robić? Lubię pomagać innym osobom w aborcjach". 

Co właściwie wydarzyło się na ulicy Marszałkowskiej? Broniarczyk i Więckiewicz, których zdjęcia zestawiono z fotografiami ofiar aborcji, weszły przed maskę pojazdu Fundacji. Razem z nimi byli inni aktywiści aborcyjni i LGBT, których zachowanie spowodowało zagrożenie dla postronnych osób znajdujących się w pobliżu.

Szybko dołączył do nich Michał Szutowicz ps. Margot, który kilka miesięcy temu pobił wolontariusza Fundacji Pro-Prawo do życia jadącego furgonetką informującą Polaków na temat ideologii LGBT. Dzisiaj Margot, który został zwolniony z aresztu, kładł się na masce auta utrudniając przejazd i zachowywał się agresywnie wobec postronnych osób. W pewnym momencie zrobiło się naprawdę niebezpiecznie.

W grupie blokujących auto znalazł się jeszcze inny agresywny mężczyzna, który zaczął szarpać się z osobą blokującą dostęp do drzwi pasażera samochodu Fundacji. Wolontariusze siedzący w aucie kilka razy próbowali wzywać policję informując, że czują się zagrożeni. Przypominali także dyspozytorowi niedawną napaść Margota na pojazd, ponaglając prośby o natychmiastowy przyjazd policji. To jednak nie następowało.

Fundacja Pro-Prawo do życia ostrzega, że na terenie naszego kraju działa aborcyjna mafia. Do przejawów jej działalności należy pośredniczenie w nielegalnym handlu pigułkami poronnymi. Proliferzy w ramach akcji "Stop biznesowi śmierci" komentują treść opublikowanego poradnika zachęcającego Polki do mordowania swoich dzieci w drugim trymestrze ciąży.

Obrońcy życia zaznaczają, że przebywające w łonach matek maluszki mają wtedy od 3 do 6 miesięcy. Poradnik zachęcający do ich zabijania jest publicznie dostępny w internecie i ze szczegółami opisuje całą procedurę. 

- Pierwsze skurcze możemy odczuć dość szybko, już nawet po 30 minutach od zażycia pierwszej dawki [pigułek aborcyjnych] (...) Niedługo po odejściu wód dochodzi do wypadnięcia płodu. Płód w drugim trymestrze może mieć wymiar od kilku do ponad 20 centymetrów. Trudno zatem go nie zauważyć czy też uniknąć konieczności oglądania go (...) Może zdarzyć się tak, że płodu nie da się spuścić w toalecie. Każda osoba, w zależności od wysokości własnej ciąży, może starać się ocenić, czy to się da zrobić, czy nie - piszą aborcjoniści. 

Działacze Fundacji Pro-Prawo do życia takie działania określają jako "dokonany z zimną krwią mord na dziecku". Dodają, że charakterystyczne dla sprawców zbrodni jest zatarcie śladów po dokonanym zabójstwie. 

- Warto wcześniej zaplanować, co zrobić ze szczątkami płodowymi, aby zminimalizować ryzyko tłumaczenia się z własnej aborcji przed organami ścigania. (…) Im bardziej zaawansowana ciąża, tym większy jest płód. Po 17. tygodniu spuszczenie szczątków w toalecie praktycznie nie jest możliwe. Zakopanie płodu to nie tylko skuteczne i bezpieczne ukrycie faktu aborcji przed osobami trzecimi i zminimalizowanie ryzyka zainteresowania organów ścigania, ale także sposób na pożegnanie się i zamknięcie procesu poronienia - czytamy w aborcyjnym poradniku. Jak się jednak okazuje, zakopanie własnego dziecka zaraz po tym, jak się je zamordowało to nie jedyny sposób na pozbycie się "problemu". 

- Wyrzucenie szczątków do śmietnika także jest możliwe. Warto jednak zadbać o to, aby były szczelnie opakowane tak, aby przy wywozie śmieci nic nie wzbudziło podejrzeń osób je wywożących. Szczelne zapakowanie ogranicza także ryzyko rozkopania przez zwierzęta w przypadku decyzji o zakopaniu płodu. (…) Jeśli decydujemy się wyrzucić płód do śmietnika warto zadbać o to, aby w worku nie było dużo krwi - radzą aborcjoniści. 

Proliferzy zaznaczają, że nie jest to fragment historycznego tekstu opisującego praktyki z Auschwitz czy innego obozu śmierci. To opis codziennej działalności aborcyjnej mafii, która w 2020 roku w Polsce działa całkowicie bezkarnie i namawia kolejne kobiety do aborcji za pomocą pigułek, w sprzedaży której pośredniczy. 


PZ 

Foto: PCh24.pl, Pro-Prawo do życia    

Źródło: PCh24.pl, Pro-Prawo do życia

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną