Nowoczesność spod znaku „Wypier…ć”

Niektórzy mają bzika na punkcie nowoczesności, postępu. Żeby tylko nie być posądzonym o sprzyjanie ciemnogrodowi, gotowi są poprzeć najgorsze barbarzyństwo, kraszone obficie wulgaryzmami. Jeżeli tak ma wyglądać postęp, jak w wydaniu liderek Strajku Kobiet muszę go poprzeć, abym nie został zaliczony do grona obskurantyzmu. Ja jestem nowoczesny, europejski, postępowy, cokolwiek by to nie oznaczało.
Na drugiej stronie mojej ulicy powstało nowoczesne osiedle, z wysokim tzw. apartamentowcem na 16 pięter. Budynek ten jest w przeważającej liczbie wynajmowany przez młodych. I co można zobaczyć z mojego okna? Balkony oznakowane tęczowymi flagami, na szybach emblematy z błyskawicą. Patrzcie, tacy jesteśmy nowocześni. Na poczcie w kolejce przede mną uplasowała się nagle młoda osoba z różowym irokezem na głowie, w maseczce oznakowanej błyskawicą. Na moją uwagę, że obowiązuje ją kolejka, rzuciła „wyp…” i stała dalej. Kobieta, która obsługiwała okienko też nie zareagowała na moje słowa, że obowiązuje kolejka. Ta pani chce jedynie zapłacić za koperty – powiedziała i zaczęła liczyć stos dużych kopert, który kupowała „różowa”. Na odchodnym spojrzała triumfująco na mnie i odeszła. Taką mamy dzisiejszą nowoczesność w wydaniu błyskawicy. Trzeba potulnie spełniać ich żądania, bo inaczej…
W lecie o krok byliśmy od tego, aby w Pałacu Prezydenckim zasiadł Rafał Trzaskowski, piewca tak pojętej nowoczesności. Ale takim postępem jest karmiony na co dzień w domu. Jego małżonka Małgorzata, gdy została spytana o efekty protestów Strajku Kobiet, odparła: „Myślę, że dadzą bardzo dużo. To zderzenie dwóch wizji świata i Polski. Tej nowoczesnej, pozytywnej i otwartej na wartości humanistyczne, i tej zamkniętej, wręcz fundamentalistycznej, za którą podążają naprawdę nieliczni”.
Niech poczeka, a gdy się tym ciepłym i otwartym ludziom coś nie przypadnie do gustu z jej wypowiedzi, zostanie potraktowana, jak znany publicysta i zaciekły opozycjonista wobec obecnej władzy, Waldemar Kuczyński, który miał na swoim profilu plakat z napisem „Wypier…ać”, ale ośmielił się skrytykować „postępowy” ruch. Stwierdził, że nie kryje przerażenia tym, co sobą prezentują feministki i aborcjonistki. „Nie daj Bóg, by feministyczna i proaborcyjna lewica zdobyła władzę, bo urządzą totalitaryzm, wobec którego ten „komuny dni ostatnich” będzie rajem. Niech da pełne prawa reprodukcyjne kobietom, inna niż ich władza”. Na ten wpis ostro zareagowała Anna Adamczyk, „feministka, ekspertka od danych, koniara, doktorka nauk o Ziemi”, promująca się hasłem „legalna aborcja teraz”. Oto jej wpis.
„Hej, Panie Waldemarze, to „wyp…ać” z plakatu, który masz w tle, jest dla Ciebie. Bo nie lubimy, jak jakiś dziadek sk…n szczuje na nasze koleżanki, albo je obraża, bo nie podoba mu się w radiu ich głos. Wyp…laj skarbie. W podskokach”
To charakterystyczne dla tych ludzi, którzy w imię postępu nie dyskutują z nikim. Ich jedyne słowo, odmieniane przez przypadki i ozdobione stosownymi przyimkami to "wyp…laj", wzbogacone jeszcze o inne wulgaryzmy typu jeb…ć itd. Oto ich cały program – w ich mniemaniu rewolucyjny i postępowy.
Ich elity w rodzaju Marii Nurowskiej nie potrafią już mówić innym językiem. Swoje oburzenie muszą ozdabiać wulgaryzmami. Oto wypowiedź pisarki Marii Nurowskiej: „Właśnie wysłuchałam wyznania człowieka chorego na covid, który żyje tylko dlatego, że zwolniło się łóżko po zmarłej, a druga umarła odstąpiła mu respirator.(…) Teraz będę klęła, bo nie da się inaczej. Ku…wa mać! To ten pi…lony Duda odmawia pomocy ze strony Niemiec i ofiaruje się z NASZĄ pomocą! Ilu Polaków umarło sk…synu, dlatego, że nie przyjąłeś tej pomocy”. A tak na marginesie, miała rację Joanna Lichocka, która stwierdziła, że landy powinny oddelegować polskich lekarzy pracujących u nich na czas pandemii. To będzie najlepsza z ich strony pomoc.
Trudno się dziwić, że tak obryzgiwani błotem, mamy dość przyznania grubych pieniędzy dla plujących jadem ludzi kultury. Minister Gliński tłumaczył się, że pieniądze przyznano na podstawie ślepego algorytmu. Dostała je Krystyna Janda, która i tak nie jest zadowolona z otrzymanej kwoty. Chciała 5,8 mln zł, a dostała 1,8 mln zł. Wzięła je od ludzi, którymi pogardza i w obecnych czasach „czuję się, jakby ktoś na mnie sr...ł cały czas” – stwierdza.
Na ten temat zabrał także głos Kazik Staszewski. „nie nam oceniać, kto z tych (celebrytów) jest w tak tragicznej sytuacji, by rząd o taką zapomogę prosić. Jeżeli nie widzą w tym jakiejkolwiek niestosowności, to niech biorą, jak dają. My nie prosiliśmy, chociaż sytuacja w Kulcie daleka jest od choćby różowej. Niektórzy koledzy już zarabiają w inny sposób, dzieląc swój czas na pracę i próby. Właściwie wróciliśmy do czasów, gdy zaczynaliśmy. Jednak od tych (z trudnością powstrzymujemy się od użycia wulgaryzmu) nic nie chcemy”. A w innym miejscu można przeczytać wynurzenia muzyka. „Rząd nie może ci dać żadnych pieniędzy, bo ich nie ma. Jeżeli jednak komuś daje, to znaczy, że przedtem komuś zabrał. Zabrał setkom tysięcy uczciwie pracujących ludzi, którym teraz na dodatek zamyka interesy. Nie chcemy tych ukradzionych wam pieniędzy” – stwierdza bohatersko i altruistycznie. Komu zabrał rząd? Mafiom VAT-owskim i paliwowym i oddal zwykłym obywatelom. Warto o tym pamiętać.
I tak nam się plecie i płynie po rynsztokach nowoczesne i postępowe życie polityczne.
Iwona Galińska
Źródło: prawy.pl