Gender - pułapka w prawie europejskim!

Pisaliśmy o tym, że obywatelska inicjatywa "Tak dla rodziny, nie dla gender" trafiła do Sejmu... Teraz widać, że presja w dobrej sprawie ma sens - zaczynają się rządowe dyskusje na temat zasadności używania pojęcia "gender" w dokumentach europejskich...
Jak podaje Gazeta Prawna, pojęcie "gender" stało się kontrowersyjne, bo zostało nasycone szkodliwą ideologią. Tłumaczy to zjawisko wiceminister Sprawiedliwości Sebastian Kaleta: "Od wielu miesięcy zwracamy uwagę na fakt wpisywania nawet do nieistotnych dokumentów unijnych pojęcia „gender”, które po przyjęciu konwencji stambulskiej może mieć istotne konsekwencje dla prawa unijnego.W dotychczas stosowanym języku prawniczym angielskim pojęcia „sex” i „gender” oznaczają płeć biologiczną, mogły być stosowane wymiennie.
Zmieniła to konwencja stambulska, która wprowadziła rozróżnienie, wskazując, że „gender” to zbiór cech społecznych zwyczajowo przypisywanych kobiecie i mężczyźnie, a „sex” to zbiór cech biologicznych. Równocześnie słowo „gender”, choć stosowane coraz częściej w unijnych dokumentach, nie ma oparcia w traktatach. To wszystko oznacza, że prędzej czy później może dojść do sporów prawnych na tym tle, zatem ustalenie jasnego stanowiska rządu dziś może zapobiec sporom interpretacyjnym w przyszłości. Tym bardziej, że sprawy ideologiczne są dziś priorytetem KE."
Zastanówmy się, co właściwie z tego wynika? Paweł Jabłoński tłumaczy, że określenie „gender” jest pozatraktatowe. W traktacie o UE zapisano zasadę równości pomiędzy kobietami i mężczyznami, a Polska chce, by tego się trzymać, zamiast wprowadzać pojęcie, które może prowadzić do problemów interpretacyjnych. Zwłaszcza że ‒ jak podkreśla wiceszef MSZ ‒ „mamy do czynienia z próbą reinterpretowania w prawie międzynarodowym znaczenia zasady równości pomiędzy kobietami a mężczyznami w stronę motywowaną ideologicznie”. W sumie, chodzi o to, aby nie wprowadzać zamieszania do obowiązującego prawa, ale na czym polega to zamieszanie - dość dobrze już wiemy.
W całej Europie, ba, na całym świecie, ideolodzy podejmują próbę podporządkowania zwykłej rodziny - deprawatorom i demoralizatorom. Pod hasłami równości płci przemyca się bardzo konkretny model, który ma na celu zniszczenie wrażliwości dzieci, odebranie młodzieży czystości, promowanie wszędobylskiego eksperymentowania z własnym ciałem i ciałem drugiego człowieka. W tym wszystkim, brakuje człowieczeństwa, którego wartość sprowadza się do poziomu zwierzęcia. Jeśli nasz rząd chce to zmienić, może liczyć się z ostrą krytyką ze strony opozycji i zupełnym niezrozumieniem w PE i KE, a jednak - zmienić to trzeba, nawet za cenę utraty popularności.
Źródło: Gazeta Prawna