Barbarzyństwo znów wyległo na ulice. "Ludzie mieli problem z dostaniem się do domów"

Jak było do przewidzenia, barbarzyństwo znów wyległo na ulice miast. Powodem do tego stało się opublikowanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej. Przepis dotyczy tylko zakazu zabijania dzieci nienarodzonych, u których w łonie matki stwierdzono poważne wady rozwojowe. Inne zapisy aborcyjne są nadal obowiązujące. Opozycja i zaprzyjaźnione z nią media jak mantrę powtarzają, że jest to faktyczny zakaz aborcji i że Polska ma po Malcie i Watykanie najbardziej restrykcyjne prawo w tym zakresie.
Strajk Kobiet ruszył znów do ataku, proponując nam jako program hasło: „Wy…ć”. Dotyczy to rządu Zjednoczonej Prawicy, a szczególnie znienawidzonego Jarosława Kaczyńskiego.
Zaraz po ogłoszeniu publikacji wyroku TK, rozpoczęły się demonstracje. Trwały również w piątkowy wieczór. Ludzie ponownie mieli trudności z dostaniem się do domów, bo pochód barbarzyńców szwendał się niemal po całej Warszawie. Choć nie był tak liczny jak demonstracje jesienne, ale stał się bardziej agresywny. Znów na czele znalazła się Marta Lempart. Po zakażeniu się koronawirusem nabrała nowych sił do walki. Demonstranci oprócz wulgarnych haseł, atakowali policjantów. Zachęceni przykładem z zamieszek w Waszyngtonie na Kapitolu, wdarli się na teren Trybunału Konstytucyjnego. Dwie osoby zostały zaraz wyprowadzone przez policjantów. Pochód krążył po ulicach Warszawy, blokując ruch. Zapory z wozów policyjnych zostały omijane i maszerujący szli trasami zastępczymi, po drodze demolując i rozbijając słupy ogłoszeniowe z plakatami pro-life przedstawiającymi dziecko w łonie matki.
Doszło do większych przepychanek z policją. W stronę funkcjonariuszy poleciały śniegowe kule, w środku z ukrytymi kamieniami i gaz pieprzowy. Policjanci byli zmuszeni odpowiedzieć gazem. Dostało się także Marcie Lempart. Jednemu z policjantów złamano rękę, jednego kopnięto w twarz. Nie licząc innych lżejszych obrażeń. Funkcjonariusze byli obrzucani wulgarnymi wyzwiskami.
Całe to zdarzenie opisała reporterka „Gazety Wyborczej”. Nie wiedziałam, że dziennik próbuje swoich sił jako gazeta satyryczna. Po zamieszczeniu tej relacji, nieźle mu się to udaje. Dziennikarka opisała torturowanie demonstrantów podczas zimnej styczniowej nocy. Ci biedni młodzi ludzie zostali otoczeni kordonem i warunkiem wydostania się z niego było wylegitymowanie się. Ale oni nie mogli się poddać i znieść takiej hańby, jak pokazanie swoich dokumentów. Dlatego w mroźną noc musieli usiąść na jezdni i tak trwać, przykryci jedynie banerem „Wy…ć”. Proszę sobie wyobrazić trwali tak bez jedzenia i picia, bez możliwości skorzystania z toalety. A potem jeszcze policjanci „wyrywali” poszczególne osoby z tłumu. Wstyd i hańba dla polskiej policji za takie traktowanie demonstrantów. Szkoda, że nie ma u nas sił policyjnych, takich jakie przywracają porządek na Zachodzie. Policja francuska czy holenderska raz dwa rozprawiła by się z tym barbarzyństwem. U nas możemy się dowiedzieć o „torturach” naszej policji z łamów „GW”. Policja jest nadal i będzie poniżana, popychana, atakowana. Dopiero w sytuacjach ekstremalnych stosuje gaz łzawiący. Widać, że nasilająca się agresja demonstrantów może w końcu przerodzić się w walki uliczne, zgodnie z ich hasłem – „To jest wojna”.
Jak na razie Marta Lempart w odruchu braterstwa z Jerzym Owsiakiem zaapelowała o spokój podczas weekendu, oddając pałeczkę w tych dniach WOŚP. Już wcześniej Owsiak deklarował wsparcie dla Strajku Kobiet. Namalował nawet obraz z piorunem i odpowiednim hasłem, który ma być zlicytowany podczas finału WOŚP. Prawdziwa schizofrenia. Jerzy Owsiak przedstawiający się jako gorący orędownik chorych dzieci, od lat zbierający dla nich pieniądze, popiera aborcję eugeniczną. Ale każde działanie po tamtej stronie mocy nie jest w stanie nas zadziwić. Podobnie, jak kilkoro dzieci stojących przy Lempartowej i skandujących aborcyjne hasła. Prawdziwy misz masz w poglądach. Wszystkie chwyty dozwolone, byle by tylko usunąć znienawidzony rząd. Ale z tym trzeba będzie poczekać do kolejnych wyborów. Jeżeli się komuś coś nie podoba, może dać temu wyraz, wrzucając do urny kartkę wyborczą. Na jakąkolwiek rewolucję Strajku Kobiet nie ma co liczyć. Jak wiele ruchów podobnego rodzaju zginie śmiercią naturalną. Ludzie ochoczo chwytają zawsze nowości i wtedy są bardzo aktywni. Potem zainteresowanie maleje i gdy przywódca nie ma im nic do zaoferowania oprócz hasła: „Wy…ć”, ruch zaczyna się powoli kruszyć, aby zaniknąć. Po drodze jednak rozprzestrzeni koronowirusa. Rozemocjonowane tłumy wylegające na ulice, wykrzykujące hasła są, jak to nazwała jedna z lekarek zakaźniczek siewcami śmierci. Ale co ich obchodzi, że ileś ludzi umrze zarażonych z ich powodów. Oni przecież optują za śmiercią, głosząc jej hasła wobec chorych nienarodzonych dzieci.
Iwona Galińska
Źródło: prawy.pl