Ahmed jako front burzowy czyli kolejne politycznie poprawne kretyństwo z Niemiec (FELIETON)

Idiotyzmy polityki (i propagandy) migracyjnej przypominają rzucenie kamienia w wodę, po którym robią się coraz szersze kręgi. Po prostu trzeba wciskać propagandę wszędzie i zawsze. Ostatnio także do... prognozy pogody. Tak – dobrze państwo przeczytali. W Deutschlandzie nawet prognoza pogody ma oddawać pozytywny przekaz z tłem migracyjnym. Na początek poszedł niż Ahmed. Ponieważ w pierwszych tygodniach 2021 roku na mapach pogody pojawią się niże i wyże o takich, często bardzo egzotycznych (czasami bardzo swojskich), imionach. Jednak nie jest to ostatnie słowo propagandzistów multi-kulti w IV Rzeszy. W swojej kolejności czekają: „Goran”, „Chana” oraz... „Bartosz” i „Bożena”.
Kretynizmu multi-kurwti nowy poziom
Fragment mapy pogodowej z nowymi imionami to nowa strategia zaprzyjaźniania niemieckich Niemców z importowanymi Niemcami. Otóż „nietypowe imiona dla zjawisk atmosferycznych to efekt kampanii "Wetterberichtigung" (pol. korekta pogody), zorganizowanej przez platformę internetową "Neue deutsche Medienmacher*innen" (NdM), we współpracy z podobnymi dwiema platformami ze Szwajcarii i Austrii. Wykupiły one razem prawa do nadania imion wybranym przez siebie 14 niżom i wyżom”.
Bożence to dajcie podwyżkę i normalne świadczenia
Zachwyceni piewcy politpoprawności ogłosili, że „to coś więcej niż poprawność polityczna”. I tak niemiecka dziennikarka Ferda Atama, przewodnicząca "Neue deutsche Medienmacher*innen" ogłosiła: „Zróżnicowanie imion zjawisk pogodowych jest wyłącznie krokiem symbolicznym. Ważne dla nas jest, aby zróżnicowanie społeczne wszędzie stało się wreszcie czymś normalnym i naturalnym”.
I tak niemieckie media z „Deutsche Welle” na czele informują z niewypowiedzianą dumą informują, że „kierowana przez Ferdę Ataman organizacja zabiega o zróżnicowanie w świecie medialnym i wraz ze wspomnianymi partnerami ze Szwajcarii i Austrii domaga się, żeby w każdej audycji i przy poruszaniu każdej sprawy przedstawiać i pokazywać nie tylko białych ludzi”. Dlatego jest ta cała akcja, której „ organizatorzy podkreślili na Twitterze, że nasze społeczeństwo jest zróżnicowane, zamieszczając animowaną mapę z nowymi imionami niżów i wyżów”. Może zaskoczę piewców politypoprawności i multi-kurwti, ale „Bożenka” z Polski jest biała. I wcale nie potrzebuje, żeby na jej cześć nazywano nadchodzący znad Morza Niemieckiego front burzowy. O wiele bardziej potrzebuje, żeby przy jej pracy polegającej na przewijaniu, zakładaniu pampersów i podcieraniu tyłka dogorywającym SS-manom (zawsze mnie głęboko zastanawiała żywotność złych ludzi) miała w taką samą pensję, jak pielęgniarka niemiecka. I tak samo jak ona pełny pakiet świadczeń. A nie była wykorzystywana przez niemieckie agencje pracy.
To jest realny problem, a nie to, czy jakiś wyż, albo niż ma imię na cześć pustynnego proroka, którego wyznawcy dzisiaj nadają ton polityczny w całej Zachodniej Europie. A ichnie gangi rządzą Berlinem i Niemcami.
Jesteśmy zróżnicowani i to trzeba ukazać
Co ciekawe „zainicjowaną przez siebie akcję pogodową te trzy organizacje reklamują na stronie internetowej NdM jako małą korektę pogody, ale wielką korektę dla naszego społeczeństwa", które w coraz większym stopniu tworzą dzieci i wnuki imigrantów z innych obszarów kulturowych”. Tak więc parafrazując Bareję - „jest to miś na miarę naszych możliwości”. Jednak nie jest to ostatnie słowo, ponieważ ambicje intelektualnych popaprańców z „Neue Deutsche Medienmacher*innen” idą dalej. Znacznie dalej. I to w kierunku, który może tylko przerażać. Otóż ubzdurali sobie i się tego domagają, żeby do roku 2030 „udział dziennikarek i dziennikarzy z rodzin imigranckich w niemieckojęzycznych mediach wyniósł 30 procent. Ponieważ w tej chwili, jak się ocenia, sięga on od 5 do 10 procent”. Dlaczego? Ponieważ „w niemieckim społeczeństwie udział obywateli z tak zwanym tłem migracyjnym wynosi już około 25 procent. Chodzi tu o osoby, które albo przychodząc na świat nie miały obywatelstwa niemieckiego albo obywatelstwa RFN nie miało przynajmniej jedno z ich rodziców”. I oni mają kształtować politykę informacją w politpoprawnych mediach głównego ścieku.
Jak widać, wiek XXI to czas nieskończonych kretynizmów i parytetów. Z drugiej strony miło, że państwo niemieckie rozpada się i rozkłada szybciej, niż nasze. A multi-kulti pięknie się do tego przyczynia.
Piotr Stępień
Źródło: prawy.pl