Wyleczeni amantadyną. Prof. Simon oburzony

0
0
0
Marcin Warchoł i Krzysztof Simon
Marcin Warchoł i Krzysztof Simon / fot. Krzemin28/CC BY-SA 4.0/Wikimedia Commons/YouTube/Super Express (kolaż)

Amantadyna – lek który w przeszłości był stosowany z dobrymi skutkami w leczeniu grypy typu A, ogólnie jako lek neurologiczny przepisywany dla chorych na Parkinsona dzięki dr. Włodzimierzowi Bodnarowi z Przemyśla okazał się skutecznym lekiem na COVID. Pulmunolog Bodnar ma na swoim koncie bardzo dużo pacjentów chorych na koronowirusa, których amantadyna postawiła na nogi. Dr. Bodnar nie jest jednak klinicystą i nie ma możliwości przeprowadzania badań, dlatego zwrócił się już na wiosnę ub. r. do instytucji rządowych, aby prosić o rozpoczęcie badań. Bezskutecznie! Nikt nie był zainteresowany. Po pewnym czasie sprawa nabrała pewnego rozgłosu, gdy zainteresował się nią profesor neurologii. W końcu dla amantadyny otworzyły się szerzej drzwi. W grudniu Adam Niedzielski zlecił Agencji Badań Materiałowych przeprowadzenie badania klinicznego tego leku. Jak na razie dostępność nasza do tego leku została ograniczona. 30 listopada ub. r. Ministerstwo Zdrowia wprowadziło ograniczenie w sprzedaży am

Dla zwykłego covidowca lek stał się niedostępny. Dlatego na własną rękę zaczęto go sprowadzać zza granicy. Tak zrobiła prof. była prezes SN Małgorzata Gersdorf, gdy zachorowała na COVID. Sprowadziła lek z Niemiec. O skuteczności leku świadczą relacje osób, dla których okazał się zbawieniem. Poznajmy ich relacje.

Marcin Warchoł wiceminister sprawiedliwości – Wiele osób z Przemyśla i tamtych okolic wyzdrowiało dzięki amantadynie. Są wśród nich osoby z mojej rodziny i bliscy znajomi. Sięgnąłem po ten lek w akcie desperacji. Byłem przekonany, że ratuję w ten sposób moje zdrowie i zdrowie mojej rodziny. A czułem się naprawdę fatalnie. To, co koronawirus może zrobić z człowiekiem, przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Żona leżała chora od dwóch dni, w domu trójka dzieci. Świadomie więc sięgnąłem po ten lek i skutki przeszyły moje najśmielsze oczekiwania. Już po godzinie czułem niesamowitą zmianę. To można tylko porównać z wzięciem tabletki na straszliwy ból głowy i uczuciem ulgi, gdy pigułka zaczyna działać. Tylko trzeba pomnożyć razy dziesięć, dodać ból całego ciała, temperaturę 39-4o stopni, do tego dreszcze. Przez dobę tak się męczyłem, aż doszedłem do wniosku, że trzeba się ratować. Według informacji lekarskiej miało to trwać siedem dni, a po tygodniu miało być apogeum. To doprowadziłoby moją rodzinę do krytycznej sytuacji. Żona była w takim samym stanie, dom zakażony, nikt nie może przyjść do pomocy, a co z dziećmi w wieku rok, cztery i sześć lat?

Józefa Batała 65 lat – Pierwszego dnia trochę pokasływałam i bolała mnie głowa. Drugiego wyglądało, że wszystko jest dobrze. Trzeciego dnia zwaliło mnie z nóg, dostałam gorączki, kaszlu. Nie mogłam słowa powiedzieć, czułam się, jakby ktoś mi siedział na piersi. Bolały mnie nogi, głowa. W pierwszym dniu straciłam węch i smak. Zachorowałyśmy obie z córką. Wymaz był pozytywny. W sobotę skontaktowałyśmy się z doktorem, który zapisał amantadynę, a synowi udało się ją wykupić. Doktor powiedział, jak mamy ją brać. Najpierw jedna tabletka, po godzinie druga, a później ja miałam wziąć kolejną tabletkę za sześć godzin, a córka za osiem. I tak przez dwa dni. A później po dwie tabletki dziennie – rano i wieczorem. I po dwóch dniach stanęłam na nogi bez gorączki, miałam lekką chrypkę, ale czułam się jak nowo narodzona. Już wiedziałam, że będę żyć. A dwa dni wcześniej chciałam pisać testament, ponieważ grypę zawsze przechodziłam bardzo ciężko, mam choroby współistniejące. Córka też po dwóch dniach czuła się zdrowa.

Mirosław Koryśko, ortopeda – Przechorowałem COVID -19 bardzo ciężko. Zacząłem brać amantadynę zdecydowanie za późno. Generalnie nie używam leków, nie mam żadnych chorób współistniejących. Nigdy nie chorowałem na grypę. Nie spodziewałem się, że może mnie trafić koronawirus. Sam sobie przepisałem antybiotyk, by leczyć się w kierunku zapalenia. W trzeciej dobie było tylko gorzej, wydawało mi się, że wypluję płuca od kaszlu. Skontaktowałem się wówczas z dr. Bodnarem, który powiedział, żeby natychmiast brać amantadynę, ponieważ mam COVID -19. Doktór kazał wziąć pierwszą dawkę, po dwóch godzinach drugą, a następnie trzecią i przed północą do niego zadzwonić i powiedzieć, czy jest lepiej. Zdziwiłem się, bo miałem 40 stopni gorączki, nie wierzyłem ,że tak szybko mogę się poczuć lepiej. A proszę mi wierzyć – pierwsze efekty były już po czterech godzinach. Jakby ze mnie wyłaził duch. Natychmiast ustąpiły bóle głowy, mięśni, pieczenie i ból pleców. Pozostała gorączka, kaszel. Ponieważ lek wziąłem za późno, doszło już do zapalenia płuc. Miałem jednak możliwość włączyć antybiotyk dożylnie, co zrobiłem. Amantadyna miała piorunujące działanie.

Boguslaw Droń, syn wyleczonych 80-latków – Rodzice mieli temperaturę, skontaktowali się z lekarzem rodzinnym, który udzielił teleporady i zapisał tacie antybiotyk. Ale z każdym dniem było coraz gorzej. Po półtora tygodnia doszło do tego, że tata przestał jeść i przyjmować płyny. Cały czas spał. Nie miał już nawet siły siedzieć. Był tak słaby, że postanowiłem działać. Zadzwoniłem do dr. Bodnara, odebrał mimo późnej godziny. Zapisał lek, amantadynę. Na drugi dzień tata i mama poczuli się lepiej, a po dwóch dobach moi rodzice, którzy nie mogli się podnieść z łóżka, zeszli z czwartego piętra po schodach. Udaliśmy się do pana doktora, który zdiagnozował u taty zapalenie płuc i podjęliśmy dalsze leczenie. Po dwóch dobach nastąpiła niesamowita, wręcz nieprawdopodobna zmiana w samopoczuciu rodziców.

Warto przeczytać jeszcze wypowiedź na leczenie amantadyną prof. Krzysztofa Simona z Wrocławia, który jest oburzony relacją Marcina Warchoła. – Jest to skandaliczna wypowiedź ministra rządu aktualnego, wypowiada się o leku, o którym nie ma pojęcia, przecież jakby wziął witaminę C lub aspirynę, to być może też by wyzdrowiał. (…) jeśli ktoś chce udowodnić, że (amantadyna) działa, nie działa czy szkodzi, to proszę bardzo. Wiem, że takie badania neurolodzy toczą w Lublinie i bardzo dobrze, niech sprawdzą na grupie tysiąca – dwóch tysięcy osób, dla mnie ryzykantów, którzy biorą lek toksyczny. Dalsza wypowiedź pana profesora jest w tym samym duchu, okraszona jeszcze o napaść na polityków wiadomej opcji. Daje to obraz, dlaczego amantadyna jest, tak mówiąc delikatnie, niezauważana przez polskich lekarzy. Najgorzej być prorokiem wśród swoich.

Iwona Galińska

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną