W 2019 roku pięcioosobowy zarząd Agory zainkasował 4,77 mln zł. Związkowcy chcą zmian

Jak podaje portal wirtualnemedia.pl, w grudniu 2020 roku dział HR oraz prawny w Agorze przedstawił pracownikom spółki wewnętrzny dokument „Zasady pracy zdalnej”, który skonsultowano z kierownictwem oraz zarządem. W dokumencie zawarte zostały zasady dotyczące pracy zdalnej, miejsca i czasu jej wykonywania czy możliwości kontrolowania pracownika przez firmę poprzez na przykład wizytę szefa w miejscu zamieszkania pracownika. Dokument ten nie spodobał się Ogólnopolskiemu Związkowi Zawodowemu Inicjatywie Pracowniczej, który zwrócił uwagę, że zasady pracy zdalnej nie zostały skonsultowane. Co więcej Związek zaznaczył, że w dokumencie nie ma mowy m.in. o ekwiwalencie za prąd czy internet, co związek uznał „za wysoce niewłaściwe”. Związkowi Zawodowemu miała nie podobać się również propozycja kierownictwa dotycząca oszczędności poprzez przedłużenie działania funduszu socjalnego w ograniczonej formie. W poniedziałek miało dojść do spotkania związkowców z NSZZ „Solidarność” i ZZ Inicjatywy Pracowniczej w Agorze m.in. w tej sprawie. Związki zawodowe są zdania, że pandemia owszem, pogorszyła sytuację spółki, ale spore oszczędności przyniosłoby obniżenie pensji zarządu. Podczas spotkania żadne ustalenia w tej sprawie nie padły. Prezesi mieli odpowiedzieć jedynie, że pensje ustala Rada Nadzorcza i to z nią mają się także spotkać związki zawodowe. Poruszono także temat systemu motywacyjnego pracowników, który miałby opierać się nie tylko na podwyżce pensji, ale także na możliwościach rozwoju. W 2019 roku pięcioosobowy zarząd Agory zainkasował 4,77 mln zł, z czego 2,84 mln zł to wynagrodzenie stałe, a 1,91 mln zł część zmienna. Najwięcej – 1,39 mln zł zarobił prezes spółki Bartosz Hojka, natomiast Tomasz Jagiełło oprócz 574 tys. zł zarobił też 356 tys. zł jako prezes Heliosa – czytamy.

Agora znana jest z lewicowej narracji. Ostatnio wpadła jednak we własne sidła. Czasopismo wydawnictwa Agora doradza kobietom, jak modnie wyglądać. W najnowszym wydaniu „Wysokich Obcasów Extra” pojawiła się propozycja stylizacji na Strajk Kobiet. Za samą modną kurtkę trzeba było jednak zapłacić 1,3 tys. zł. Ponieważ protesty dotyczą ochrony życia, zdrowia i kluczowych wyborów moralnych, sprawa wywołała oburzenie. – Przepraszamy – mówi teraz szefowa magazynu. W niektórych środowiskach wspieranie Strajku Kobiet to już po prostu moda. Influencerki reklamujące zdrowe batoniki czy stylowe płaszcze chętnie podpisują swoje zdjęcia z tymi produktami hasłami promującymi aborcję. Zazwyczaj wywołuje to w sieci sporo emocji. Nie inaczej było i tym razem.

W najnowszym numerze miesięcznika „Wysokie Obcasy Extra” redakcja postanowiła podzielić się ze swoimi czytelnikami pomysłami na... stylizacje idealne do udziału w Strajkach Kobiet. „Nie ma złej pogody, jest tylko źle dobrana odzież” – napisano. Wśród zaproponowanych produktów znalazły się m.in.: kurtka za 1,3 tys. zł, pasek za 590 zł czy zegarek za niemal 800 zł. Jak uzasadniono, zimowa pogoda nie rozpieszcza, a policja często używa środków przymusu bezpośredniego. Zachęcano więc, by nie szczędzić pieniędzy także na wygodne i ciepłe buty. Artykuł „Wysokich Obcasów Extra” wywołał spore oburzenie. Część internautów podkreślała, że konflikt o orzeczenie TK to spór w kwestiach dotyczących życia kobiet i ich nienarodzonych dzieci. Robienie z tego marketingu uznano więc za niewłaściwe. „Mamy rewolucję. A wam się muszą pieniążki od sponsorów zgadzać” – napisały z kolei członkinie Feminiskry.

WO