Szymon Hołownia – Petru 2.0.?

0
0
0
/ Szymon Hołownia

W polskiej polityce istnieje długa tradycja powoływania na stanowiska i powoływania do odegrania roli dziejowej ludzi miernych, ale kontrolowalnych, która sięga co najmniej czasów oświecenia i Stanisława Poniatowskiego. W PRL-u najwybitniejszym przykładem był Lech Wałęsa – TW „Bolek”. W czasach najnowszych są to choćby Mateusz Kijowski, Bronisław Komorowski, Małgorzata Kidawa-Błońska czy Ryszard Petru. Szymon Hołownia wydaje się być kolejnym wcieleniem tego ostatniego.

Można wręcz powiedzieć o występowaniu zjawiska ludzi-projektów. I tak np. z Lecha Wałęsy zrobiono symbol, legendę, utożsamianą z Solidarnością i odpowiedzialną za upadek komunizmu w Polsce. Dzisiaj wiemy jednak, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB, który nawet w III RP jawnie domagał się umocnienia „lewej nogi”. Osobiście był półanalfabetą, który sam przyznawał, że przeczytał w życiu jedną książkę, przekonanym o swoim geniuszu i nieomylności. Oriana Fallaci po spotkaniu z nim była przerażona jego poziomem jako człowieka, ale miała dystans, aby zobaczyć, kim naprawdę był nawet w czasach swojej świetności. Wiadomo, że tego typu skrajnymi egoistami najłatwiej się steruje, bo wystarczy im podsuwać sugestie, aby byli przekonani, że są w pełni samodzielni.

Podobnie człowiekiem projektem był Aleksander Kwaśniewski, który był pierwszym prezydentem w Polsce, który zdobył władzę dzięki sztuczkom PR-owskim. Nie jest tajemnicą, że Kwaśniewski był prowadzony przez największych znawców marketingu z Zachodu, a w dużej mierze za jego sukcesem wyborczym stało trzymanie się linii, niebieskie koszule i odpowiednie soczewki. Debatę przedwyborczą z Wałęsą wygrał dzięki prostemu trikowi, kiedy wchodząc do studia nie podał ręki Wałęsie. Ten jako człowiek bardzo wrażliwy na swoim punkcie mógł tylko potem kompromitować się wypowiedziami typu: „Temu panu to mogę tylko nogę podać”.

Co powiedzieć o Bronisławie Komorowskim, który musiał wszędzie chodzić z suflerką, bo nie był w stanie powiedzieć nic od siebie, ani odpowiedzieć na żadne pytanie. Kiedy raz przemówił własnymi słowami, śmiała się z tego cała Polska. Na pytanie młodego człowieka, co ma zrobić w ciężkiej sytuacji, odpowiedział: „Zmień pracę i weź kredyt”. Małgorzata Kidawa-Błońska miała być jego następczynią, ale jej wpadki były tak wielkie, że nawet jej własna partia cofnęła jej kandydaturę, gdy poziom jej poparcia osiągnął 2%.

Szymon Hołownia ma wiele cech, które pozwalają zaliczyć go do powyższego grona, ale najbardziej przypomina Ryszarda Petru. Można wręcz powiedzieć, że jest jego nową odsłoną – Petru 2.0. Ryszard Petru, kiedy tylko się pojawił na scenie politycznej, otrzymał olbrzymi mandat zaufania od mediów, wsparcie ze strony wielkiego biznesu, a sondaże dawały mu kilkanaście procent. Prezentował się jako apolityczny ekspert, chociaż od początku miał poparcie konkretnych sił politycznych. W Nowoczesnej swoje miejsce znaleźli byli działacze Unii Wolności, Platformy Obywatelskiej oraz Partii Demokratycznej. Uważano, że ugrupowanie to może zastąpić PO.

Nikt przy tym nie zwracał uwagi, że cała siła nowego ruchu bazuje w zasadzie na jednym człowieku, właśnie Ryszardzie Petru, który był bardzo promowany. Petru nie miał kompleksów i szybko stał się symbolem żenady, kiedy np. opowiadał o święcie sześciu króli. Końcem jego politycznej kariery był wyjazd na Maderę wraz z kochanką, w czasie, kiedy mówił, że polska demokracja stoi na skraju przepaści. W końcu zdradzony przez swoje koleżanki, zostawił partię z olbrzymimi długami, bo choć był wieloletnim ekonomistą, nie potrafił właściwie obchodzić się z subwencją budżetową, która została mu odebrana.

Hołownia, podobnie jak Petru, nie był nigdy zawodowym politykiem, chociaż znany jest z telewizji. Podobnie jak on cieszy się wsparciem dużego biznesu i mediów, jak również ma wysokie notowania. W swoim ruchu także jest jedyną naprawdę znaczącą postacią, a przynajmniej absolutnie najważniejszą. Zdolny jest do zachowań żenujących, co pokazał, płacząc nad konstytucją. W jego wypadku też mówi się o tym, że zastąpi PO i wiele wskazuje na to, że podobnie jak Petru, został do tej roli wyznaczony. Problem w tym, że bardzo szybko może podzielić los swojego poprzednika. Jego ugrupowanie, które dopiero się krystalizuje, już opuścili działacze ze Śląska, którzy oskarżyli władze tego ruchu, obywatelskiego przecież, o nie słuchanie działaczy, kumoterstwo i arogancję.

Brak politycznego doświadczenia może okazać się dla Hołowni gwoździem do trumny. Co prawda, trwają transfery z innych partii, w tym z KO, do niego, ale jest to za mało, by mówić o solidnych strukturach i profesjonalnym zapleczu. Czas pokaże, czy nie jest to kolejny kolos na glinianych nogach, który przewróci się przy pierwszych przeciwnościach.

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną