Mitologia demokracji. Kobiety 50 lat za murzynami i to dosłownie. Fragment historii USA, o którym niechętnie powiedzą Ci w telewizji

0
0
0
/ fot. ilustracyjne/fot. Pixabay (kolaż)

Odnośnie demokracji krążą mity i legendy, które po zweryfikowaniu mają się nijak do rzeczywistości. Aby opisać je w jednym miejscu, potrzeba byłoby miejsca na wiele tomów encyklopedii. W tym artykule chciałbym odnieść się w pewnym stopniu do mitu, jakoby demokracja przynosiła tolerancję, wyzwolenie i równość, na przykładzie wyzwolenia czarnoskórych niewolników w państwie amerykańskim oraz porównaniu ich pozycji z pozycją kobiet.

Obecna legenda państwa amerykańskiego przedstawia wojnę secesyjną (1861-1865) jako starcie dobrej, oświeconej i postępowej Unii/Północy (United States of America – USA) przeciwko zacofanym, okrutnym łowcom niewolników w Skonfederowanych Stanach Ameryki (Confederate States of America – CSA). Wynik znamy – USA zwyciężyło nad CSA i wprowadziło swój porządek, którego jedną z konsekwencji było nagłe „wyzwolenie” rzesz czarnoskórej ludności spod „jarzma” niewolnictwa. Brzmi ładnie, ale konsekwencje odczuwają sami potomkowie wyzwoleńców do dziś. Absolutnie nie pochwalam niewolnictwa, niemniej „wyzwolenie” polegające na zyskaniu praw i obowiązków, przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek majątku i nieumiejętności życia w społeczeństwie wolnych ludzi, nic dobrego nie przyniosło.

Na początek postawmy sprawę jasno: Wojna Secesyjna nie była wywołana z powodu chęci wyzwolenia niewolników w CSA przez USA. Kwestia niewolnictwa była jedynie pretekstem, nie powodem. Rzeczywistym celem było podporządkowanie ludności i terytorium rządowi w Waszyngtonie oraz wprowadzenie bardziej scentralizowanego modelu rządów. Oczywiście, w propagandzie przewijał się wątek wyzwolenia bardzo mocno, ale to była wersja dla mas. W rzeczywistości nie chodziło o dobro czarnoskórej ludności (bo po wyzwoleniu nie mieli nic, nawet miejsca noclegowego, wielu z nich cierpiało po „wyzwoleniu” głód i nędzę, której wielu nie znało będąc niewolnikami). Waszyngton chciał, aby południowcy stracili niewolników, którzy dla tychże byli tanią siłą roboczą. Jednocześnie, sami chcieli zdobyć tanią, niewykwalifikowaną siłę roboczą do pracy w swoich fabrykach, na uprzemysłowionej północy.

Konsekwencją nagłego wyzwolenia ludzi, którzy nie byli przystosowani do życia jako ludzie wolni i nie mieli żadnego majątku, była nędza i brnięcie w żywot przestępczy. Świetnie ukazano to w serialu „Północ i Południe” („North and South”, 1985 i 1986, wyprodukowany przez David L. Wolper Productions oraz Warner Bros. Television), gdzie pod koniec już wojny secesyjnej pokazano jedną z band napadających na pojedynczych żołnierzy oraz na zwykłych rolników, gdzie banda składała się z dezerterów wojskowych, byłych nadzorców niewolników i czarnoskórych wyzwoleńców, bez problemu współpracujących ze sobą.

Po zakończeniu wojny secesyjnej zresztą nie od razu całkowicie „wyzwolono” murzynów. Formalnie, po zwycięstwie USA, choć teoretycznie wolni, czarni nadal nie mieli prawa głosu. Dopiero w 1870 roku, czyli pięć lat później, wprowadzono 15-tą poprawkę do konstytucji, która dopiero wówczas pozwoliła głosować murzynom.

Dla porównania, w średniowiecznej Europie, a miejscami nawet później, istniało także niewolnictwo. Odchodzono od niego stopniowo i powoli, najczęściej w wyniku chęci pokazania się z dobrej strony władcy, bądź też w uznaniu zasług niewolnika. Nieraz nadawano mu jakiś mały majątek, chociażby kawałek ziemi i nawet biedną chatę, dzięki czemu już na starcie były niewolnik mógł zostać chociażby chłopem. Czarnoskóra ludność nie otrzymała nic, za wyjątkiem informacji „jesteście wolni, radźcie sobie sami”. Nikt z amerykańskich niewolników nie umiał czytać i pisać, nic nie posiadał. Oczywistą konsekwencją musiało być wpadnięcie w niedolę i nędzę tych ludzi, nieraz kończących w świecie przestępczym.

Jeszcze ciekawym jest fakt, że choć byli niewolnicy mogli od 1870 roku głosować w wyborach, to nie wszyscy. Głosować mogli bowiem jedynie mężczyźni – czarni i biali. Czarne i białe kobiety nadal tego prawa nie miały. Dopiero 50 lat później, w 1920 roku, gdy wprowadzono 19-tą poprawkę do konstytucji, kobiety w USA uzyskały prawo głosu. Dla porównania, w Polsce kobiety prawo głosu uzyskały niemalże wraz z odzyskaniem niepodległości, tj. 7 listopada 1918 roku, na podstawie komunikatu rządu Ignacego Daszyńskiego. 28 listopada 1918 roku prawa te potwierdził dekret Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego.

Z jednej strony więc demokracja na Zachodzie w sposób jawny i oczywisty dyskryminowała całe grupy społeczne, dając im nieraz ułudę wolności. Z drugiej strony, Zachód z taką właśnie historią, chce nas uczyć, jak wyglądają prawa człowieka i jak powinno wyglądać demokratyczne państwo. We mnie takie próby wywołują jedynie uśmiech z politowania.



Dominik Cwikła

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną