Gdula "czyści" polską literaturę

0
0
0
Maciej Gdula na krakowskiej "paradzie równości"
Maciej Gdula na krakowskiej "paradzie równości" / Fot. Silar, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

Czołowy intelektualista lewicy prof. socjologii na Uniwersytecie Warszawskim, Maciej Gdula zabrał się za czyszczenie naszej literatury. Na pierwszy ogień poszedł Henryk Sienkiewicz. Pan profesor domaga się wyrzucenia ze szkół powieści „W pustyni i w puszczy”. Może jesteśmy w przededniu akcji tzw. postępowców, którzy zmienią cały kanon literatury i książki, ich zdaniem szkodliwe, wrzucą na stos i podpalą.

Co w książce Henryka Sienkiewicza nie podoba się Maciejowi Gduli?  „Zatruwanie dzieci przez rasizm, kolonializm i patriarchat”. Znamy już z historii PRL falę unicestwiania pewnej nieprawomyślnej literatury. Na długie lata wiele dzieł literackich znalazło się na indeksie i było tak skutecznie „wymazywanych”, że nawet studenci polonistyki o nich nie wiedzieli. Literatura nieprawomyślna znalazła się w tzw. drugim obiegu i kwitła dzięki paryskiej Kulturze na emigracji. Pamiętam, że jako studentka filologii polskiej na UW z wypiekami czytałam nieliczne egzemplarze tej zakazanej literatury, która drogą pantoflową do nas docierała.

Gdy przyszła wolność, poznaliśmy dopiero prawdziwe perełki naszej literatury. Trzeba było urządzać na nie polowanie, aby dostać je w księgarniach. Rozchodziły się jak świeże bułeczki. Teraz mamy wolną ojczyznę, ale poprawiacze literatury nie zasypiają gruszek w popiele. Na pierwszy ogień, inspirowany amerykańskimi zamieszkami po śmierci Murzyna George`a Floyda ruszyła powieść dla dzieci „W pustyni i w puszczy”. Zarzuca się jej patriarchalizm, ksenofobię, wykluczenie i nietolerancję. Protest zaczął się od grupy aktywistek feministek pań nauczycielek i byłby przeszedł prawie niezauważony, gdyby nie zabrali się za niego politycy. Wtedy trafił na forum ogólne. W ogniu krytyki stał się „dziki” pokazany w powieści Sienkiewicza. Dostało się zarówno tzw. dobrym i szlachetnym „dzikim”, jak Kali i Mea, jak i wczesnej wersji Państwa Islamskiego, opisanego przez Sienkiewicza, jakie panowało podczas rządów w Chartumie przez Ali-Mahdiego.

Powieść Sienkiewicza powstała jeszcze przed antropologicznymi odkryciami Malinowskiego, dlatego postacie „dzikich” są proste, psychologicznie niezbyt skomplikowane. To osoby jakby wyjęte z westernów, z głęboko zakorzenionym w nich dobrem. Na drugim brzegu stoją opisani przez pisarza fanatyczni islamiści, którzy rządzili po wypędzeniu Anglików z Chartumu. To główny ich władca Ali-Mahdi, kidnaperzy Chamis i Gebher. Takie ówczesne wzorce nie rozpłynęły się niestety gdzieś w historii i są nadal żywe w fali emigrantów szturmujących Europę, którzy są  nadal obcy kulturowo, wrogo nastawieni do chrześcijan i wielu z nich przybyło na tereny europejskie, aby zasiewać ziarno islamu.

Sienkiewicz zawsze spotykał się z ostrą krytyką, ale dotyczyła ona modelu polskości, jakie niosą ze sobą jego powieści. Owo słynne kiedyś forsowane przez Brzozowskiego polskie „zdziecinnienie”. Gombrowicz zaś zarzucał nobliście, mówiąc dzisiejszym językiem, tworzenie modelu „opery mydlanej”. Teraz zarzuty dotyczą nieprawomyślności, tworzenia społeczeństwa, którego model pasuje do ideałów forsowanych przez PiS. Dlatego trzeba go zwalczać z całą siłą.

Ale tak jak mówi Bronisław Wildstein, idąc tym tropem trzeba by przeczyścić całą naszą literaturę i to nie tylko naszą, ale i tę europejską.  W niebyt powinna iść  „Pieśń o spustoszeniu Podola” Jana Kochanowskiego. To utwór pełen nienawiści do „niewiernych Turczyn”, czysta apoteoza islamofobii. Nie lepiej jest z romantyzmem, w którym króluje mizoginizm, z „Panem Tadeuszem” na czele i z antysemityzmem Krasińskiego.

Konieczne jest oczyszczenie kultury z Biblii. To doskonały przykład ślepego fanatyzmu, mordów i rzezi, okrutnych scen, gdy Bóg wystawia na próbę Abrahama i każe mu zabić swego jedynego syna.

A co zrobić z Dantem, który w „Boskiej komedii” homoseksualistów osadza w VII kręgu, prawie na dnie piekła? Do kasacji powinno trafić dużo dzieł Szekspira, u którego jest wiele rasizmu, mizoginizmu, pochwały kolonializmu. I tak dalej, i tak dalej… Wszystko do kosza i na stos. Po co zaśmiecać ludzkie umysły podobnymi wszelkiego typu –izmami. Tylko co zrobić z Marksem „O kwestii żydowskiej”?

Trzeba także rozprawić się natychmiast z całym dorobkiem Conrada. Jego „Jądro ciemności” to czysty fanatyzm i ksenofobia. Bo czyż można dalej tolerować słowa Marlow`a o dzikich: „Nie, nie byli nieludzcy… Wiecie, to właśnie było najgorsze – podejrzenie, że mogą nie być nieludzcy. Wyli, skakali, kręcili się w kółko, wykrzywiali się paskudnie. Ale tym, co przejmowało dreszczem, była właśnie myśl o ich człowieczeństwie, takim jak moje; myśl o odległym pokrewieństwie z tym dzikim, namiętnym wrzaskiem”.

Towarzysze z lewicy, nie można dłużej czekać, trzeba się natychmiast zabrać za czyszczenie naszej kultury, bo dużo jest do zrobienia.

Iwona Galińska

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną