Pierwsze zeznania ws. zabójstwa Pawła Adamowicza!

Pierwszych 11 świadków zeznawało przed Sądem Rejonowym w Gdańsku w procesie ws. organizacji w 2019 r. koncertu WOŚP w Gdańsku, podczas którego zaatakowano nożem prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Wśród nich był m.in. mężczyzna, który obezwładnił zamachowca.
39-letni Andrzej D. podczas koncertu zajmował się realizacją dźwięku. – Samego wtargnięcia na scenę napastnika nie widziałem. Kiedy opadł dym, zauważyłem, że mężczyzna ten wyrywa mikrofon konferansjerowi i że trzyma nóż. Na scenie była masa ludzi, ok. 30-35 osób. Byli sparaliżowani tym, co się stało – mówił w sądzie i podczas śledztwa akustyk. – Postanowiłem zareagować, aby zabrać temu człowiekowi mikrofon i usunąć go ze sceny. Praktycznie sam się poddał, położył się na ziemię i wyrzucił nóż. Ja ukląkłem na nim, przytrzymywałem kolanem i poprosiłem o pomoc ochroniarzy – zeznał mężczyzna. Świadek dodał, że po chwili trzech pracowników ochrony zajęło się zatrzymaniem zamachowca, a on przez mikrofon wezwał karetkę pogotowia do udzielenia pomocy zaatakowanemu prezydentowi Gdańska.
38-letnia Joanna P. była na koncercie z małoletnim córkami. Stały bardzo blisko na wprost sceny. – Filmowałam koncert na telefonie. Nie widziałam ugodzenia nożem prezydenta, córka nagle chwyciła mnie za rękę i powiedziała: „Mamo, ten pan ma nóż” – zeznała w sądzie. – Ten mężczyzna był wysoki i szczupły, miał ok. 35 lat. Wcześniej za moimi plecami podczas koncertu bawił się człowiek, który przypominał mi tego sprawcę ze sceny. Nie przyglądałam się jego twarzy i nie odwracałam się zbyt często w jego stronę. Miał charakterystyczne szersze, pełne usta i szczupłą twarz – mówiła w trakcie śledztwa Joanna P. – Dziwnie się zachowywał. Z nikim nie rozmawiał, sam się bawił. Wykonywał ruch hitlerowski ręką, wykrzykiwał cały czas to samo hasło z dwóch wyrazów, ale nie wiem, co dokładnie krzyczał. Jeden z młodych pracowników ochrony prosił go, by się uspokoił. Zachowywał się tak do koncertu zespołu Blue Cafe, a potem zniknął – zeznawała.
43-letni Piotr J., który pracował przy organizacji koncertu, zeznał w sądzie, że nagle zobaczył, iż „jakby ktoś popychał” prezydenta Gdańska. – Ten człowiek zaczął coś krzyczeć do ludzi i dopiero wtedy zauważyłem, że trzyma w ręku nóż. Wybiegłem zawołać ochronę. Kiedy wróciłem, zapytałem prezydenta, czy dobrze się czuje. Kiwnął głową, że tak. Ale to nie wyglądało za dobrze. Siedział na podeście lekko skulony – mówił podczas śledztwa Piotr J. W sądzie jako świadek zeznawał też m.in. policjant Bartosz W., który wraz z kolegą miał wówczas patrol w okolicy miejsca koncertu finałowego WOŚP. – Nagle usłyszeliśmy, że przestano grać muzykę, co nas zaniepokoiło. Usłyszeliśmy też sygnał karetki pogotowia. Podchodząc w okolice sceny zauważyliśmy ochroniarzy, którzy prowadzą jakiegoś mężczyznę. Powiedzieli nam, że to on ugodził nożem prezydenta Gdańska – mówił w sądzie i podczas śledztwa funkcjonariusz policji. – Mówili, że kiedy mężczyzna próbował się wyrwać, użyli wobec niego ręcznego miotacza pieprzu. Wówczas przewrócił się na chodnik i doznał obrażeń nosa i policzka – zeznał.
Na ławie oskarżonych zasiada siedem osób. Grozi im do pięciu lat więzienia. Akt oskarżenia objął dwie osoby z Regionalnego Centrum Wolontariatu z siedzibą w Gdańsku, które reprezentowały organizatora w sprawach zabezpieczenia imprezy, i które – zgodnie z opinią biegłego – nie dopełniły swoich obowiązków w zakresie właściwego zapewnienia bezpieczeństwa osobom będącym na imprezie. Zarzucono im narażenie uczestników imprezy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Podobny zarzut postawiono dwóm osobom zarządzającym Agencją Ochrony Tajfun, tj. właścicielowi Agencji Ochrony oraz dyrektorowi ds. ochrony i BHP. Urzędnikowi Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku, który wydał decyzję zezwalającą na organizację imprezy mimo uchybień w złożonym wniosku, oraz dwóm funkcjonariuszom policji, którzy wydali w tym zakresie pozytywną opinię – zarzucono niedopełnienie obowiązków służbowych i narażenie uczestników imprezy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
WO
Źródło: tvp.info