Seria niefortunnych zdarzeń w Elektrowni Bełchatów? Ekspert przypomniał akcje ekoterrorystów

0
0
0
Elektrownia Bełchatów
Elektrownia Bełchatów / Flickr - Fotopolska.eu, CC BY-SA 2.0

Wczoraj doszło do pożaru w Elektrowni Bełchatów. W rezultacie, blok energetyczny nr 14 czasowo nie będzie działał. Uszkodzony został bowiem m.in. taśmociąg, który transportował węgiel. Jakub Wiech przypomniał akcje aktywistów Greenpeace w Elektrowni Bełchatów.

Spółka zapewniła, że czasowe wyłącznie bloku nie oznacza jednak problemu w dostawach prądu do odbiorców. Poza blokiem nr 14 sprawnych pozostaje bowiem jeszcze pięć jednostek produkujących energię elektryczną. Dodatkowo Elektrownia Bełchatów ma cztery bloki, które – w razie potrzeby – mogą zostać uruchomione.

Z informacji RMF FM wynika, że od rana na miejscu pożaru trwają prace porządkowe. Po ich zakończeniu rozpocznie się remont uszkodzonych elementów. Ze wstępnej oceny specjalnie powołanej komisji wynika, że pożar nie wyrządził dużych strat w częściach odpowiedzialnych za transport węgla. Komisja ma także ustalić, jaka była przyczyna pożaru.

W Elektrowni Bełchatów w Rogowcu w woj. łódzkim ogień wybuchł wczoraj ok. godz. 11.30. Zapalił się taśmociąg znajdujący się na wysokości 30 metrów. To nim transportowany jest węgiel do bloku elektrycznego.

Ogień udało się opanować po kilku godzinach akcji straży pożarnej.

Spłonęło jednak ponad 200 metrów taśmociągu do transportu węgla oraz część dachu – tzw. zasobnika – do którego transportowany jest węgiel. Sam surowiec się jednak nie zapalił.

Była to już kolejna w Bełchatowie awaria. Wcześniej w poniedziałek ok. godz. 16.30 doszło do zakłóceń na stacji elektroenergetycznej Rogowiec, należącej do operatora przesyłu energii, PSE. W efekcie zadziałania automatyki stacyjnej nastąpiło wyłączenie 10 bloków w Elektrowni Bełchatów, należącej do spółki PGE GiEK. Utracono 3.640 MW mocy.

Wiceminister klimatu i środowiska Piotr Dziadzio stwierdził w środę, że przyczyną awarii był błąd ludzki.

Bezpieczeństwo elektrowni

Jednak Jakub Wiech, dziennikarz zajmujący się m.in. energetyką, zwrócił uwagę na kwestie bezpieczeństwa największej w Polsce elektrowni.

– Mili Państwo, tydzień rozpoczął się awarią w stacji PSE, która wyrzuciła z systemu 10 bloków Elektrowni Bełchatów, a kończy pożarem na taśmociągu w kopalni zasilającej tę jednostkę.

Sytuacja ta zrodziła wiele dyskusji o bezpieczeństwie fizycznym polskich elektrowni, przede wszystkim zaś - o bezpieczeństwie Elektrowni Bełchatów, która jest naszą największą jednostką wytwórczą – podkreślił.

Przypomniał także akcje ekoterrorystów z Greenpeace w Elektrowni Bełchatów.

– W 2018 roku aktywiści Greenpeace wjechali na teren Elektrowni Bełchatów busem podszywającym się pod samochód jednej ze spółek PGE. Żeby było ciekawiej, „przykleili się” oni do  ciężarówki uprawnionej do wjazdu i po prostu wjechali za nią. Potem dostali się z dość pokaźnym sprzętem na chłodnię kominowa i zaczęli protest.

Z kolei w 2019 roku aktywiści GP wyświetlili na chłodniach Elektrowni Bełchatów slajdy. I to dwukrotnie - w czerwcu i listopadzie. Choć akcje nie wymagały wejścia na teren elektrowni, to jednak dziwi, że służby ochrony nie prowadzą monitoringu przyległych gruntów i nie zainteresowały się grupą ludzi rozprawiających sprzęt do wyświetlania.

Co ciekawe, Greenpeace nie odpowiedział wtedy na pytanie prasowe, jakie do nich wysłałem, dotyczące tego, jaka odległość dzieliła ich ekipę od chłodni kominowej – zaznaczył.

– PGE miała zaostrzyć po tych incydentach wewnętrzne procedury. Czy są one dostatecznie rygorystyczne - nie wiem. Niemniej, sytuacje te pokazały, że mamy (mieliśmy?) poważny problem z zabezpieczeniem tak kluczowych dla funkcjonowania państwa instalacji – napisał Jakub Wiech.

 

Źródło: RMF FM/Facebook

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną