Niemcy NIE CHCĄ oddać Polsce ani centa! "Krytykują reparacje!"

Wokół budowy w Berlinie pomnika polskich ofiar niemieckiej okupacji pojawiają się kolejne niejasności. Szef Instytutu Niemiecko-Polskiego krytycznie odniósł się również do tematu reparacji. – Niemcy uważają, że ze wszystkiego się już rozliczyli – stwierdza w rozmowie z portalem tvp.info Arkadiusz Mularczyk. Poseł PiS dodaje, że jeśli chcemy liczyć na jakiekolwiek ustępstwa Berlina, musimy być gotowi na wywieranie presji.
W rozmowie z tvp.info Arkadiusz Mularczyk mówi wprost. – Niemcy od zakończenia II wojny światowej mają wielki problem z uznaniem i przyznaniem się do zbrodni popełnionych na narodzie polskim – ocenia Arkadiusz Mularczyk. Poseł PiS i wiceprzewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy zaznacza w rozmowie z nami, że „przejawia się to nie tylko w braku chęci do rozliczenia”. – Ale także w jakiejkolwiek formie upamiętnienia. Ustępstwa z ich strony wynikają wyłącznie z presji politycznej i medialnej – komentuje. – Musimy o tym pamiętać, że ich postawa wynika nie tylko z powodów merkantylnych ale, też wymazania z ich świadomości zbiorowej odpowiedzialności za zbrodnie – zauważa Arkadiusz Mularczyk.
Odnosząc się to tematu reparacji polityk Prawa i Sprawiedliwości przyznaje, że wyegzekwowanie rekompensat finansowych za straty i szkody spowodowane przez działania wojenne Niemiec, nie będą łatwe. – Bo Niemcy uważają, że ze wszystkiego się już rozliczyli – wskazuje. Przypomnijmy, że w ostatnich dniach szef Instytutu Niemiecko-Polskiego Peter Oliver Loew odniósł się m.in. do sprawy pomnika polskich ofiar niemieckiej okupacji, który miał stanąć w Berlinie. Jak stwierdził, „sam pomnik miałby niewielką siłę wyrazu, należy go uzupełnić o dokumentację zbrodni niemieckich w czasie II wojny; i uzupełnić o płaszczyznę edukacji i spotkań z ofertami dla różnych grup zwiedzających”. Stwierdził, że dla społeczeństwa niemieckiego jest to o tyle ważne, że uzupełni wiedzę szkolną. – Ogromna jest niewiedza na temat tego, co czyniono w imieniu Niemców w Polsce. W podręcznikach pojawia się Holokaust, a wszystkie inne kompleksy przemocy w czasie wojny pojawiają się jakby na marginesie, jeżeli w ogóle się pojawiają – podkreślił Loew. Odniósł się też do pojawiających się po polskiej stronie postulatów dotyczących niemieckich reparacji wojennych.
Jak stwierdził, niemiecki rząd „podjął inicjatywę społeczeństwa obywatelskiego” decydując się na ustanowienie „miejsca pamięci i spotkania z Polską”, podczas gdy „narodowo-konserwatywny rząd w Warszawie, sprawujący władzę od 2015 r., przez lata formułował żądania reparacji od Niemiec”. Sprawę na Twitterze skomentował m.in. prof. Stanisław Żerko, wskazując, że mimo istnienia wielu pomników w Berlinie, w stolicy Niemiec zabraknie miejsca na upamiętnienie polskich ofiar. Co ważne, w Berlinie znaleźć można bowiem dziesiątki pomników, w tym Pomnik Pomordowanych Żydów Europy, Pomnik pamięci osób homoseksualnych prześladowanych przez nazizm, pomnik pomordowanych ze względu na zaburzenia psychiczne czy Pomnik Sinti i Roma – upamiętniający eksterminację Cyganów przez III Rzeszę.
Już rok temu przedstawiciele czołowych frakcji w niemieckim Bundestagu zadeklarowali chęć stworzenia w Berlinie miejsca pamięci polskich ofiar II wojny światowej. Od tamtej pory toczy się spór m.in. o lokalizację. Początkowo sugerowano, że pomnik mógłby stanąć na placu Askańskim, w okolicach Placu Poczdamskiego. Później ta koncepcja upadła. Politycy niemieccy sugerowali w nieoficjalnych rozmowach, że odpowiednie decyzje zapadną do końca lata. Rozmowy trwają.
WO
Źródło: tvp.info