WWF – pieniądze i zwierzęta ważniejsze od ludzi? SZOKUJĄCE FAKTY!

0
0
0
/ WWF

Światowy Fundusz na rzecz Przyrody (World Wide Fund for Nature, w skrócie WWF) to międzynarodowa organizacja pozarządowa o charakterze ekologicznym, której misją jest powstrzymanie degradacji środowiska naturalnego Ziemi i stworzenie przyszłości, w której ludzie będą żyli w harmonii z przyrodą. Jej symbolem jest panda wielka. Problem w tym, że zarzuca się tej organizacji, iż często stawia zwierzęta ponad ludźmi, co skutkuje tym, że szkodzi tym ostatnim.

WWF powstał w 1961 r. Pomysłodawcą był dyrektor generalny UNESCO sir Julian Huxley, który podczas podróży do Afryki dostrzegł, że zniszczenie środowiska i nieograniczone polowania mogą wkrótce doprowadzić do wymarcia wielu gatunków zwierząt. Co ciekawe, więcej arystokratów włączało się w działalność WWF. Książę Holandii Bernhard był jego pierwszym prezesem, który wiele lat nim kierował (1962–1976). Trzecim z kolei był Filip Mountbatten, książę Edynburga (1981–1996).

W czerwcu 2011 r. niemiecka stacja telewizyjna ARD wyemitowała film dokumentalny pt. „Milczenie pand: czego WWF nie mówi”. Twórca filmu, Wilfried Huisman opublikował również książkę o WWF: „Czarna księga WWF: Ciemne oferty pod znakiem pandy”. WWF podała za to go do sądu i sprawę wygrała. Huisman musiał ocenzurować swoją książkę, usuwając pewne fragmenty, ale nowa wersja i tak niosła za sobą ogrom oskarżeń. Organizacja próbowała się przed nimi bronić na swojej stronie internetowej, ale w sposób niezbyt przekonujący[1].

Wilfried Huisman podróżował do Argentyny, Chile, Indii, Nepalu, Indonezji, USA, Szwajcarii, a wszędzie badał działalność WWF. Zajmował się tym tematem od lat, tworząc najpierw film „Pakt z pandą”. Jak sam mówi: „Zrównoważony rozwój stał się magicznym słowem wartym miliardy dolarów”. W swojej książce opisał, jak WWF, w przeciwieństwie do wielu organizacji ekologicznych, takich jak Greenpeace, nie zajmuje konfrontacyjnej pozycji wobec przemysłu (choć i w przypadku Greenpeacu jest to często działanie iluzoryczne), ale otwarte – mówiąc inaczej, bierze olbrzymie sumy od przemysłu odpowiedzialnego za zniszczenie środowiska.

Po pierwsze, uderza w tym obłuda WWF, która zresztą wykracza daleko poza branie pieniędzy od tych, przeciwko których działaniom walczy. Wspomniani arystokraci i szefowie WWF byli też często zapalonymi myśliwymi i polowali także na rzadkie gatunki. Kampanie WWF skierowane są zaś właśnie na ich ochronę: wielorybów, niedźwiedzi polarnych, słoni. Tymczasem król Hiszpanii Juan Carlos, który jest honorowym prezesem WWF Hiszpania, złamał biodro podczas polowania na słonia w Botswanie. Książę Filip z Wielkiej Brytanii, były prezydent WWF, zabił co najmniej jednego tygrysa. W zaprojektowanym i ufundowanym przez WWF Parku Kavango-Zambezi urządza się polowania. WWF zaprojektowało kampanię o tematyce apokaliptycznej, wykorzystującą wizerunki tygrysów i zachęcającej do przekazywania darowizn na rzecz „Ratujmy tygrysa”. Tymczasem około 100 tygrysów żyje w Parku Narodowym Kanha w Indiach. Safari kosztuje tam niecałe 10 000 dolarów, a partnerem biur podróży jest WWF. 155 jeepów jeździ codziennie po jego terenie, co na pewno nie sprzyja ginącemu gatunkowi.

Najgorsze jednak, jak WWF traktuje ludzi. Aby zrobić miejsce dla utworzenia Parku Narodowego, setki tysięcy rdzennych mieszkańców straciło swoje domy, mimo że mieszkali tam od wieków z tygrysami. WWF India zmusiło władze Indii do przyspieszenia masowych przesiedleń za pomocą nakazu sądowego. Nawet milion rdzennych mieszkańców miało zostać przesiedlonych. Huisman twierdzi, że w samej Afryce 14 milionów ludzi zostało przesiedlonych wbrew swojej woli, aby zrobić miejsce dla dzikich zwierząt. Od początku WWF postrzegał ochronę środowiska jako rodzaj kontynuacji kolonializmu innymi środkami. Pomimo zapewnień, że WWF odeszło od tych środków, Huisman twierdzi coś innego.

WWF współpracuje również z Marine Harvest z Norwegii. Głównym właścicielem jest John Frederiksen, inwestor finansowy, właściciel największej floty tankowców na świecie, lider rynku platform wiertniczych i człowiek, który ma w swoich rękach jedną trzecią światowej produkcji łososia. Firma Frederiksena hoduje łososia w Norwegii i u wybrzeży Chile. W Chile trzyma się je w ogromnych klatkach i pompuje się je tak antybiotykami, że Huisman nazywa je „pływającymi aptekami”.

Produkcja łososia jest niemożliwa do zrównoważenia. Aby wyprodukować jeden kilogram łososia, ginie od czterech do sześciu kilogramów dzikich ryb, które też przerabia się na pokarm dla tych ryb. Marine Harvest w Norwegii uchodzi za ekologa, ale w Chile niszczy ekologię morską i życie ludzi. Mimo to w 2008 r. firma i WWF zawarły umowę partnerską.

 

 

[1] Dalsze informacje za: WWF and Industry- the Pact with the Panda, źródło: https://www.change.org/p/wwf-the-dark-side-of-the-panda.

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną