Czy obrzydliwy akt antysemityzmu był dziełem... dyrektora krakowskiego Jewish Community Center? (FELIETON)
Za każdym razem, jak w Polsce (jeszcze nie w Polin), tak jak to miało miejsce w Kaliszu jest jakiś „niesłychany akt antysemityzmu”, to warto się przyjrzeć, co zrobiono i kto to zrobił. Otóż jak w słynnym „łapaj złodzieja” trzeba zobaczyć komu to jest na rękę.
Nie mówię, że Mossad wykreował Jaszczura i Spółkę, ale na pewno jest on im bardzo potrzebny i przydatny. W końcu działania rożnego rodzaju środowisk Polsce nieprzychylnych bardzo często opierają się na rozmaitych prowokacjach z przysłowiowej d...y. Tak było ze swastyką z wafelków (czyli słynnną aferą Waffel SS stworzoną przez TVN24), z rozmaitymi prowokacjami na Marszach Niepodległości, tak było z paleniem statutu kaliskiego przez Jaszczura oraz... z antysemickim aktem zerwania mezuzy w Krakowie.
Ta ostatnia sprawa jest o tyle ciekawa, że warto ją śledzić sprawę, bowiem to ważna kwestia rozdmuchiwania „antysemityzmu” w Polsce. I być może w końcu część wciąż niestety naiwnych uwierzy, że takie rzeczy po prostu się dzieją, bo zostaliśmy wytypowani do roli zastępczego sprawcy Holokaustu i według rozmaitych hucpiarzy musimy za niemieckie zbrodnie zapłacić żywą gotówką.
Kto zerwał mezuzę w Krakowie?
Niedawno największy na świecie ortodoksyjny żydowski serwis internetowy Bhol.co.il opublikował informacje o antysemickim wydarzeniu w Krakowie. Otóż w czasie hucznie obchodzonej w naszym kraju (w sumie niewiadomo czemu) Chanuki, która jest jednym z najważniejszych świąt żydowskich miało dojść do aktu antysemityzmu. Sprawa dotyczyła Fundacji Dziedzictwa Żydowskiego w Krakowie mieszącej się w pobliżu słynnej synagogi Izaaka. W wejściu do biura fundacji przez rabina Galicji Chaim Barucha Glucka została uroczyście zawieszona mezuza. To mający w judaizmie wartość symboliczną, historyczną i religijną zwitek pergaminu z naniesionymi dwoma fragmentami Tory, umieszczony w pojemniku i zawieszany na zewnętrznej prawej framudze drzwi. Jednak po kilku dniach została ona zerwana przez „nieznanego sprawcę”. Oczywiście sprawą zajęła się krakowska policja, a „krakowska społeczność żydowska” podjęła dyskusję, czy uznać to za „akt wandalizmu, czy świadomą profanacją”. Co więcej serwis Bhol.co.il opublikował film z monitoringu, na którym pojawia się mężczyzna, który zrywa mezuzę z prośbą o jego identyfikację.
Kto chce może sobie poczytać na stronie żydowskiego portalu:
„Krakowska policja szuka mężczyzny, którego zaobserwowano, jak wyrywał i kradł mezuzę z siedziby Stowarzyszenia Sefer Stowarzyszenia Polskiego Dziedzictwa Rabinicznego. Czy to wandalizm czy przestępstwo z nienawiści? Kilka dni temu nową mezuzę ustawił rabin Galicji, rabin Chaim Baruch Gluck, w biurach Krakowskiej Fundacji Dziedzictwa Żydowskiego w ich biurach w pobliżu słynnej synagogi Izaaka Szula w Krakowie”. – napisano na bhol.co.il.
Oczywiście na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. Jednak to, co wypłynęło w komentarzach okazało się prawdziwym szokiem, ponieważ internauci w mężczyźnie zrywającym mezuzę rozpoznali... dyrektora krakowskiego Jewish Community Center Jonathana Orsteina.
Łał to musiał być szok. I warto przypomnieć wcześniejsze tego typu numery. Sarah Marshak, studentka pierwszego roku zgłosiła 23 października 2007 roku swastykę na drzwiach jej pokoju w akademiku na Uniwersytecie Gerorge'a Washingtona. 20-letni żołnierz armii izraelskiej IDF Vladislava Habas malował swastyki na ścianach synagogi w Tel Awiwie, a członkowie synagogi Baltimore Hebrew Congregation sami sobie na murach swojej świątyni i na dwóch, żydowskich instytucjach w Pikesville w stanie Maryland swastyki malowali. Jak widać dyrektor krakowskiego Jewish Community Center jest w naprawdę dobrym towarzystwie.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień