Prawda na temat... chloru. Kto nią manipuluje?!

Chlor kojarzy nam się z wodą w basenach, ale są kraje, gdzie profilaktycznie chloruje się wodę używaną powszechnie przez ludzi. Greenpeace wzywa do zaprzestania używania chloru, uznając, że jest to trucizn dla ludzi i środowiska. Wielu naukowców uważa jednak, że walka z chlorem jest absurdalna, a wręcz może prowadzić do katastrofy humanitarnej.
Greenpeace twierdzi, że wiele z chlorowanych chemikaliów organicznych powinno być surowo ograniczanych, ponieważ wiele z nich okazało się toksycznych dla środowiska. Organizacja uważa nawet, co wynika z jednej z jej ulotek, że chlor jest odpowiedzialny za głód, bezpłodność i choroby. Wezwanie Greenpeace do ograniczenia stosowania chloru zyskuje poparcie w szerokim spektrum politycznym, które charakteryzuje ruch ekologiczny.
„Musimy zadać sobie pytanie, czy naprawdę potrzebujemy już tych chemikaliów” – powiedziała Ellen Silbergeld, starszy naukowiec z Environmental Defense Fund. „Wiemy, że będą dotkliwe dla wszystkich, jeśli dostaną się do środowiska. Są rozpuszczalne, więc odkładają się w tłuszczu ryb, ptaków i ludzi”.
Grupy ekologiczne twierdzą, że zakaz używania często nie wystarcza. Na przykład, pomimo krajowych ograniczeń, niektóre amerykańskie firmy nadal produkują chlorowane pestycydy na eksport za granicę. Resztki pestycydów faktycznie wracają do Amerykanów w importowanych owocach i produktach, co ekolodzy nazywają „kręgiem trucizny”.
Po drugiej stronie debaty jest przemysł chemiczny, który argumentuje, że chlor jest niezbędny dla chemii komercyjnej i że nie można likwidować branży dlatego, że niektóre związki są toksyczne. Zwracają uwagę, że w USA wodociągi miejskie – nie wspominając o basenach – są dezynfekowane przez chlorowanie. Ekolodzy twierdzą jednak, że dostępne są technologie zastępcze, takie jak uzdatnianie wody ozonem.
„Istnieje sześć chlorowanych związków organicznych, które okazały się toksyczne i zostały wycofane z użycia” – powiedział Joseph L. Walker, rzecznik Instytutu Chloru, branżowej grupy handlowej. „Ale to nie znaczy, że wszystkie inne zachowują się w ten sam sposób. Nauka tego nie popiera”.
Naukowcy z Międzynarodowej Komisji Wspólnej, agencji amerykańsko-kanadyjskiej, która jest strażnikiem środowiska Wielkich Jezior, powiedzieli, że zmiany w dzikiej przyrodzie na tym obszarze skłoniły tę agencję w kwietniu ubiegłego roku do wezwania do zaprzestania przemysłowego stosowania związków chloru. Powiedzieli, że takie chemikalia zostały zidentyfikowane jako winowajcy różnych dolegliwości dotykających dziką przyrodę, w tym problemy z reprodukcją, zatrzymanie rozwoju, nietypowe nowotwory i zmiany płci.
„Około połowa substancji chemicznych zidentyfikowanych w jeziorach to chlorowane substancje organiczne” – powiedział Martin Bratzel, naukowiec z biura komisji w Windsor w Ontario. Komisja zasugerowała opracowanie harmonogramów w porozumieniu z przemysłem w celu zaprzestania stosowania chemikaliów. Instytut Chloru zakwestionował zalecenia komisji.
Jednym z obszarów, w którym stosowanie chloru wydaje się wycofywać, jest przemysł celulozowo-papierniczy. Chlor i jego związki są tradycyjnie używane do wybielania ścieru drzewnego w celu uzyskania jasnego białego papieru. Ale woda, którą wypuszczają rośliny, jest często zanieczyszczona i ma nieprzyjemny zapach.
Prof. Przemysław Mastalerz z Politechniki Wrocławskiej uważa jednak, że chlor jest zbyt demonizowany: „Chlor w stanie wolnym, czyli gdy nie jest połączony z żadnym innym pierwiastkiem, jest trującym gazem, ktory zabija wszelkie życie. Dlatego właśnie chlor jest używany do zabijania bakterii w wodzie wodociągowej a podczas I Wojny Światowej był używany jako gaz bojowy. W soli kuchennej chlor jest połączony z sodem i w tej formie nie tylko nie jest trujący, ale jest niezbędnym składnikiem naszej diety” (Ekologiczne kłamstwa ekowojowników, Wrocław 2005, 92.). Profesor dodał też: Wojna z chlorem jest w rzeczywistości wojną z przemysłem chemicznym, który automatycznie zmniejszyłby się co najmniej o połowę, gdyby zakazano produkcji związków zawierających chlor. Zwycięstwo ekowojowników w tej sprawie byłoby zwycięstwem filozofii nawołującej do eliminacji przemysłu i powrotu ludzkości do stanu pierwotnego. Tak więc zwalczanie chloru jest tylko jednym z przejawów ekofilozofii w działaniu praktycznym. Ekofilozofia wydaje się być jedynym uzasadnieniem wojny z chlorem, bo oskarżanie związków chloru o stwarzanie śmiertelnie niebezpiecznych zagrożeń dla ludzkości nie wytrzymuje naukowej krytyki ani próby zdrowego rozsądku” (Tamże, 93).
Co więcej, prof. Mastalerz uważa, że pod wpływem ekologów w 1991 r. władze zrezygnowały z chlorowania wody w wodociągach, co przyczyniło się do wybuchu cholery. W jej wyniku zachorowało milion ludzi, a 20 tys. zmarło. Przykład chloru pokazuje, że do wszystkiego trzeba podchodzić z głową. Nie można niczego bezkrytycznie akceptować, ani w czambuł potępiać, nie biorąc pod uwagę wszystkich za i przeciw.
Najnowszą książkę Chrisa Klinsky’iego pt. „W mackach fundacji, jak organizacje pozarządowe próbują manipulować ludźmi” można zamówić pod numerem telefonu
601 519 847 bądź w wydawnictwie Capital Book https://capitalbook.com.pl/pl/p/W-mackach-fundacji%2C-jak-organizacje-pozarzadowe-probuja-manipulowac-ludzmi-Chris-Klinsky/4774
Źródło: redakcja