PILNE! Skąd NAGŁY ZWROT rządu w sprawie koronawirusa i obostrzeń?!

Przez ostatnie dwa lata polski rząd, podobnie jak politycy na całym świecie, alarmował, że ludzkość boryka się z niezwykle groźną pandemią i trzeba wprowadzić nieznane wcześniej obostrzenia na wielką skalę, które ograniczały wolność, w tym wolność gospodarczą. Minister zdrowia Adam Niedzielski raczył Polaków katastroficznymi wizjami, a Sejm w ostatnim czasie pracował nad prawem dotyczącym segregacji sanitarnej. Nagle zaś ten sam minister ogłosił, że pandemia jest w odwrocie i czas luzować obostrzenia. Skąd ta zmiana?
Minister Zdrowia Adam Niedzielski na konferencji prasowej 12 stycznia br. mówił o możliwości luzowania obostrzeń po 1 lutego: „Na pewno nie można liczyć, że w przypadku ustabilizowanej sytuacji, zakładając optymistycznie, że będziemy nadal na poziomie średnio ok. 10 tys. zachorowań tygodniowo, po 1 lutego dokonamy jakiegoś dużego poluzowania obostrzeń”. Dodał: „Fala zachorowań, z jaką mieliśmy do czynienia przede wszystkim w listopadzie, startowała z poziomu mniej więcej tysiąca zachorowań, a skończyła się na 28 tys. zachorowań dziennie”. Na koniec oznajmił: „Historia wakacji pokazuje, że nadmierne luzowanie, rozprężenie postawy społecznej niestety może powodować eksplozję pandemiczną”.
Miesiąc później, 9 lutego, minister całkowicie zmienił ton. Oznajmił: „To początek końca pandemii”. Stwierdził także: „To przesilenie potwierdza codzienny poziom zakażeń, liczba zleceń przez lekarzy POZ na testy w kierunku koronawirusa. Ta tendencja spadkowa jest stała. W lutym powinniśmy obserwować znaczne spadki zakażeń, a w marcu będziemy mogli podejmować decyzje dot. znoszenia części zasad bezpieczeństwa, żeby w czas wiosenny można było wejść w normalnym trybie funkcjonowania”.
Media wręcz oznajmiły, że minister „odwołał” pandemię. Nie jest to na wyrost, bo nagle, z dnia na dzień został zniesiony obowiązek kwarantanny dla osób, które miały kontakt z zakażonym, izolacja ma zostać skrócona do 7 dni, ogłoszono zmniejszenie liczby łóżek kowidowych aż o 5 tysięcy, a w niedługiej perspektywie ma nawet zniknąć obowiązek noszenia maseczek.
Jest to o tyle zadziwiające, że w styczniu mieliśmy zaledwie po 10 tys. zachorowań dziennie, a na początku lutego średnia z tygodnia wynosiła już 30 tys. Co więcej, oficjalnie liczba zgonów co prawda spada, ale nie w sposób spektakularny. W pierwszej połowie stycznia tygodniowa średnia zgonów wynosiła ok. 300, ale od drugiej połowy pierwszego miesiąca roku utrzymuje się na poziomie ok. 200. Przy trzykrotnym wzroście zachorowań i niewielkim spadku liczby zgonów okazuje się więc nagle, że pandemia jest w odwrocie i to całkowitym.
Minister zdrowia już w styczniu mówił, że dzienna liczba zakażeń nie jest jedynym i ostatecznym wyznacznikiem polityki rządu, ale ostatnie dwa lata pokazały, że te dane wystarczały, aby wprowadzać kolejne restrykcje. Do dzisiaj nie wiadomo zresztą, czym ostatecznie kierował się rząd w zaostrzaniu i luzowaniu obostrzeń. Ostatnie decyzje pokazują jednak, że wszystko zależy od politycznej decyzji. To politycy zdecydowali o tym, że państwa zaczęły żyć jedynie pandemią i to oni decydują teraz o tym, aby od niej odejść. W Szwecji, gdzie o restrykcjach decydowali specjaliści od zdrowia, były one znacznie mniej dotkliwe.
Nie zapominajmy, że jeszcze 1 lutego Sejm głosował nad skrajnie rygorystyczną ustawą segregacyjną. Znalazły się w niej zapisy zachęcające do donoszenia na niezaszczepionych pracowników i umożliwiające dochodzenia od nich odszkodowania za zakażenie. Ustawa ta miała być odpowiedzią na pogłębiający się kryzys zdrowotny. Wystarczył tydzień natomiast, aby sytuacja uległa całkowitej zmianie. Już żadna ustawa nie jest potrzebna, liczba zakażeń i hospitalizacji spada, można odwołać pandemię. Rządowy dyskurs nie wytrzymuje przy tym krytyki. Minister zdrowia mówi, że wyznacznikiem są dla niego rzadsze skierowania na testy od lekarzy rodzinnych, kiedy wiadomo, że 250 tys. Polaków, które takie skierowanie miało, w ogóle nie poszło na test. Z tego wynika, że nasi rodacy po prostu nie chcą się testować, bo to grozi im izolacją, a ich domownikom kwarantanną.
Najprawdopodobniej więc za decyzją ministra zdrowia stoi polityka. Jarosław Kaczyński, widząc, że forsowany przez niego mocno projekt segregacyjny nie przeszedł, obraził się na pandemię i postanowił ją odwołać. Sprzyja temu też zbliżający się rok wyborczy i nastroje wśród Polaków. Sami rządzący nie ukrywają również, że za tą decyzją stoi postawa wielu krajów świata, które właśnie luzują obostrzenia mimo wielu wykrywanych zakażeń. Wynika z tego niestety, że nawet w obszarze zdrowia polski rząd nie jest w stanie prowadzić autonomicznej polityki.
Zachęcamy do nabycia książki autora pt. „Szczepionka na koronawirusa – zagrożenie dla ludzkości?” – https://capitalbook.com.pl/pl/p/Szczepionka-na-koronawirusa-zagrozenie-dla-ludzkosci-Chris-Klinsky/4447
Źródło: redakcja