Wojna na Ukrainie i masowe ogłupienie. Kogo obchodzi Polska? W sieci dominuje przekaz „niech żyje Ukraina/Rosja”

Przykrym, choć niewątpliwym do stwierdzenia faktem jest, że w kwestii wschodniej zdecydowana większość Polaków jest ogłupiona i prezentuje mentalność wasalną. Cała rzesza ludzi wyraża jakieś poparcie dla Ukrainy. Zauważalną reakcją na to jest odwrotny błąd, czyli stawanie po stronie Rosji i potępianie Ukrainy. Naprawdę mało kto prezentuje zdroworozsądkowy osąd i chociażby próbę argumentowania z polskiej perspektywy tego, co należy robić lub czego nie robić.
Zacząć należy od kwestii... covidowej. Jak czytamy na stronie rynekzdrowia.pl, dzisiaj w Wykazie Prac Legislacyjnych Rady Ministrów zamieszczono projekt rozporządzenia, na mocy którego „zniesiony zostanie obowiązek kwarantanny oraz okazania negatywnego wyniku testu na koronawirusa dla osób przekraczających granicę Polski z Ukrainą”. Czyli parafrazując słynną serię memów, „panie Areczku, wjazd bez koronapierdolca jest dla ukraińskich uchodźców. Dla pana jest okazanie certyfikatu albo kwarantanna”.
Oczywiście, w pełni poprę brak wymogu certyfikatów czy szprycy dla uchodźców z Ukrainy – szczególnie Polaków, bo ci przecież też tam są – ale nie mogę się nie oburzać na tę propozycję, gdy jednocześnie my – Polacy i obywatele Polski – musimy albo okazać paszport covidowy przy wjeździe do Polski z innego kraju albo wylądujemy na kwarantannie. Jest to zwyczajnie niegodziwe działanie rządu, który własnych obywateli stawia w gorszej pozycji, niż cudzoziemców.
A poza tym? Poza tym dramat i gwóźdź w głowie. W Polsce dominuje przekaz wspierania Ukrainy za wszelką cenę. Kto przypomni o Wołyniu – ten ruski agent. Kto przypomni, że wciąż żyją zbrodniarze, którzy uchodzą w niemałej części narodu ukraińskiego za „gierojów” – ten ruski agent. Kto przypomni aktualne konflikty interesów czy działania Ukrainy wymierzone w polski interes – ten ruski agent. I tak w nieskończoność.
Wielkie media przedstawiają absurdalne wypowiedzi liderów Zachodu i bardzo tanich ekspertów w nieironicznym tonie. Sygnały słabości i oddania Putinowi Ukrainy są podawane w tonie „walki”. A ludzie to w większości łykają.
Administratorzy niektórych większych facebookowych grup politycznych wprost zakazują przedstawiania innego punktu widzenia. Oczywiście, „w imię solidarności z Ukrainą”. Konflikty z tym państwem bagatelizuje się, „bo Putin najechał”.
Żeby było jasne – w żaden sposób nie popieram ani nie usprawiedliwiam inwazji. Ale stwierdzam, że była ona do przewidzenia, o czym na łamach Prawy.pl ostatnio sporo razy już pisałem.
Czy jest zdroworozsądkowa reakcja na to szaleństwo? A gdzie tam. Jest niewielka i niestety ze strony pojedynczych osób, a jako większy ruch właściwie nie istnieje. Zamiast tego daje się dostrzec na trochę większą skalę odwrotny błąd, który polega na dokładnie tym samym, co błędnie robi większość, ale w drugą stronę, tzn. bezsensowne chwale Rosji, podawanie dość topornej propagandy rosyjskiej o „agresji Ukrainy” czy rzekomym „ludobójstwie” w obwodach donieckim i ługańskim dokonywanym przez wojsko wierne Kijowowi jako fakt, etc.. Zapewne wynika to z niechęci wobec USA. Osobiście też uważam, że Waszyngton i Zachód popełnia wiele błędów, zaś starcie USA-Rosja to nie jest walka dobra ze złem, lecz dwóch rodzajów zła. Z chęcią też zresztą krytykuję to, czym Zachód się stał. Ale nie uważam tego za powód, aby łykać propagandę rosyjską. A niestety taka tendencja ma miejsce.
Jesteśmy Polakami i żyjemy w Polsce. Powinniśmy pilnować przede wszystkim swojego interesu, zaś widoczna teraz bierność Zachodu wobec Ukrainy – której dni są już policzone – powinna być dla nas przestrogą i impulsem do poważnego przestawienia priorytetów zarówno w działaniach państwa, jak również postrzegania rzeczywistości, gdzie dotychczas wszyscy upatrywali „zbawienia” w sojuszach. Zresztą nasz rząd też bardzo chętnie wyrywa się przed szereg – jak zwykle – by „na złość Putinowi” zaangażować się w konflikt Rosja-Ukraina bardziej, niż państwa mogące więcej, jak np. Niemcy czy USA.
Niestety, jako ogół nie uczymy się na czyichś błędach. Zamiast tego „wyrażamy solidarność” z obcymi ośrodkami politycznymi, zapominając o interesie polskim.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: prawy.pl