Były kanclerz Gerhard Schroeder wyleciał do Moskwy. Nie konsultował tego z rządem. Będzie ukrywał się w Moskwie?

Gerhard Schroeder to były kanclerz Niemiec. Sprawował urząd w latach 1998-2005. Teraz jest oficjalnym lobbystą spółek gazociągowych Nord Stream 1 i 2 i szefem rady nadzorczej Rosnieftu. Ubiega się także o miejsce w radzie dyrektorów Gazpromu.

Wcześniej „Politico” i „Bild” podawały, że Schroeder wybiera się do Moskwy. Agencja prasowa DPA potwierdziła te doniesienia. Według ustaleń DPA, pierwsze spotkanie Schroedera i Władimira Putina odbyło się w czwartek. Na chwilę obecną nie wiadomo, czy odbędą się kolejne spotkania ani co konkretnie Schroeder proponował.

Rząd w Berlinie oświadczył, że Gerhard Schroeder nie konsultował swojej podróży z władzami Niemiec. Zapytany o ten wyjazd obecny kanclerz Olaf Scholz nie chciał komentować sprawy.

Polska edycja portalu „Deutsche Welle” zwróciła również uwagę na żonę byłego kanclerza Soyeon Schroeder-Kim, która zamieściła na swoim profilu na Instagramie zdjęcie ze złożonymi rękami i zamkniętymi oczami. W tle widać Sobór Wasyla Błogosławionego w Moskwie.

Co ciekawe, DPA twierdzi, że to strona ukraińska miała zainicjować wyprawę i rozmowy. Były Kanclerze dotarł do Moskwy przez Stambuł.

DW podkreśla, że Schroeder to wieloletni przyjaciel Władimira Putina. Po rozpoczęciu wojny przez Rosję 24 lutego, były kanclerz nie zrezygnował ze swoich stanowisk w rosyjskich koncernach. A naciski były na niego duże, także ze strony partii SPD, której wciąż pozostaje członkiem. A raczej jeszcze, bo – jak zaznacza DW – „lokalna komórka SPD złożyła już wniosek o wydalenie Schroedera z partii”.

– Od początku wojny w Ukrainie Gerhard Schroeder tylko raz publicznie wypowiedział się na temat rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W pierwszym dniu wojny – 24 lutego – w sieci LinkedIn wezwał Rosję do jak najszybszego zaprzestania działań wojennych i związanego z tym cierpienia narodu ukraińskiego. Jednocześnie podkreślił, że niezbędne sankcje nie powinny całkowicie odcinać politycznych, gospodarczych i obywatelskich więzi między Europą a Rosją – czytamy na dw.com.

Ponad miesiąc temu pojawiły się doniesienia o ubieganiu się przez byłego niemieckiego kanclerza o wysokie stanowisko w Gazpromie. Schroeder chce zostać członkiem rady dyrektorów koncernu.

– Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder jest jednym z kandydatów do rady dyrektorów Gazpromu – informował wówczas sam Gazprom. Rada ma zostać zatwierdzona na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy 30 czerwca w Sankt Petersburgu.

Niedawno złożono też do Federalnej Prokuratury Generalnej w Karlsruhe skargę przeciwko Schroederowi za zbrodnie przeciwko ludzkości.

– Byłemu kanclerzowi Niemiec Gerhardowi Schröderowi postawiono zarzuty popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości. Jak podał we wtorek dziennik "Badische Neueste Nachrichten”, zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wpłynęło do Hanoweru w ub. tygodniu, a w poniedziałek zostało przekazane do Federalnego Prokuratora Generalnego w Karlsruhe – podaje onet.pl.

Agencja AFP potwierdziła te doniesienia w Prokuraturze w Hanowerze. Poza byłym kanclerzem, zarzuty obejmują inne osoby. Decyzja w wszczęciu śledztwa jeszcze nie zapadła.

Czy więc wyprawa do Moskwy jest wykorzystaniem okazji negocjacji do prewencyjnego ukrycia się poza bliskim zasięgiem niemieckich służb? Nie można stwierdzić, że tak. Ale biorąc pod uwagę ogólne nastroje – nie tylko ludzi, ale też rządzących państwami – nie można wykluczyć takiej ewentualności. Wystarczy przypomnieć, że ostatnio próbowano utożsamiać znak „Z” na wojskowych pojazdach Rosji ze swastyką – symbolem zarówno państwa jak i również ideologii Niemiec, która zakładała ekspansję na cały świat i eksterminację ludności. W takich okolicznościach ucieczka na Wschód wydaje się całkiem sensownym rozwiązaniem, przynajmniej na jakiś czas. Zwłaszcza, że na Wschodnie Gerhard Schroeder robi wielką karierę.

Dominik Cwikła

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

fot. YT/WELT