Feministki walczą z „przywilejem ukraińskich, białych cis-kobiet” i chcą likwidować granice (FELIETON)

W niedzielę, 6 marca ulicami Wrocławia przeszła Manifa czyli coroczny przemarsz zorganizowany przez środowiska feministyczne z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet. Ze zgłoszenia do urzędu miejskiego wynikało, że w manifestacji miało brać udział około 50 osób. I tyle było – łącznie z dziennikarzami, których liczba chyba przekraczała stan uczestników. Może dlatego, że ich postulaty były tak kretyńskie, że od 10 lat nie potrafią zebrać więcej, niż dwadzieścia bab w jednym miejscu, bo gdyby było ich więcej to pokłóciłyby się między sobą.
Mimo to stan faktyczny nie przeszkadza im twierdzić, że „kiedy kobiety, queery, osoby niebiałe, uchodźcze, migranckie, pracownicze, z niepełnosprawnością i wiele innych zobaczą, że razem jesteśmy siłą. Kiedy wybuchniemy, możemy obalić system”. Jasne. A potem się obudzą, Cóż chyba ślepy i stary szympans z wrocławskiego ZOO szybciej zrobi specjalizację z kardiologii i doktorat z astronomii, a Marta Lempart przemówi ludzkim głosem w Wigilię Bar Micwy dziecka Biedronia i Śmieszka, niż ten feministyczny cud się zadzieje. Większa szansa jest nawet na to, że Putin i Zełeński padną sobie ze łzami w ramiona.
Te tępe... nie napiszę kto... w sytuacji, gdy mamy wciąż bajzel na granicy z Białorusią i pełnoskalowy konflikt kinetyczny, czyli innymi słowy wojnę na Ukrainie ogłaszają: „ W obliczu toczącej się za naszą granicą wojny, doświadczone tragicznymi wydarzeniami z granicy polsko-białoruskiej sprzed kilku miesięcy, przypomnimy, że czas prześladowań i odbierania praw musi się nareszcie skończyć”. Oczywiście są przy tym za głupie, żeby wskazać choć jedno prawo, które zostało im odebrane. Natomiast bełkot na poziomie ogólnym opanowały doskonale. I dalej: „Solidaryzujemy się z osobami uchodźczymi, torturowanymi, umierającymi na granicach. Kreska na mapie nie może być ważniejsza od życia! Mamy świadomość, że obecny kryzys migracyjny to dopiero początek katastrofy, która nastąpi wraz z ociepleniem klimatu, kiedy w większości miejsc na Ziemi nie będzie dało się już żyć. W obliczu każdej tragedii musimy się zjednoczyć. Niestety, nie dla wszystkich granice znaczą to samo. Niektóre osoby nie potrzebują paszportu, poruszając się tylko w obrębie Unii Europejskiej. Inne umierają, próbując do niej dotrzeć. Dla niektórych granica to linia, którą przekracza się, lecąc na wakacje”. To jest taki strumień (nie)świadomości, że ja pierdziu. Takie pitolenie o wszystkim i o niczym. Te postulaty są po prostu bezdennie głupie. Połączyć w dwóch zdaniach wojnę na Ukrainie z rzekomym „uchodźctwem klimatycznym” to potrafi tylko ktoś, kto jest tak oderwany od rzeczywistości, jak polityk po 0,7 gorzały, połączonej z krechą kokainy. (I nie wskazuję, który to były premier z lewej strony miał przy tym ksywę „koksik”).
Ciąg dalszy tych bzdur. „W Inicjatywie 8. Marca wierzymy, że feminizmu nie można ograniczyć, opanować czy zamknąć”. Da się, zapewniam was. Tylko kurła dajcie mi stanowisko wiceministra spraw wewnętrznych. Część wyląduje w aresztach za swoje wyczyny uliczne, a resztę w szpitalach psychiatrycznych za całokształt. I tylko osobopostacie pokroju Marty Lempart i Katarzyny Augustynek umykają temu prostemu podziałowi, ponieważ kwalifikują się do obu miejsc odosobnienia. Jednocześnie.
I teraz prawdziwa perełka „Nie interesuje nas feminizm rozumiany jako elitarny klub dla białych, cisheteroseksualnych kobiet z klasy średniej. Chcemy działać ponad podziałami klasowymi i społecznymi. Wierzymy w feminizm bez granic. Nie traktujemy tych słów tylko jako piękną metaforę, ale też dosłownie”. Jak powiedzieliby Ukraińcy „idi na ...ui”. Teraz gdy za wschodnią granicą giną ludzie, a setki tysięcy (a zaraz miliony) uciekają kobiet i dzieci do Polski one pierdzielą o „przywileju białych cis-kobiet”. No raczej murzyńskich lesbijek na Ukrainie za dużo nie ma.
Czym jest granica wyjaśniliśmy sobie już wcześniej. Aczkolwiek można coś jeszcze dorzucić „Dla innych granicą są schody do urzędu, po których nie da się wjechać wózkiem. Istnieje również dolna granica zarobków, poniżej której trzeba wybierać: kupić jedzenie czy leki? A także taka granica: ile dni urlopu chorobowego czy na opiekę mogę wziąć, by pracodawca mnie nie zwolnił. Tylko jedne granice są nieprzekraczalne - są to granice drugiej osoby. One zawsze będą dla nas ważniejsze od granic państwowych.”? Proszę bardzo – zawalczcie wreszcie do cholery, żeby we wszystkich Poradniach Psychologiczno – Pedagogicznych w ten kraj były w końcu podjazdy dla niepełnosprawnych i matek z dziećmi.
Później oczywiście ble ble ble aborcja, czyli „Nikt nie ma prawa decydować o czyimś ciele, gwałcić ani zmuszać do rodzenia. To, że nadal musimy to powtarzać, jest chore”.
Dalej mamy deklarację skrajnego popie...ia deklarujących samic: „Można powiedzieć, że jesteśmy na granicy wyczerpania”. Zaproponowałbym co macie zrobić, ale namawianie do samobójstwa nie jest chrześcijańskie.
A dalej deklaracja końcowa „Jako Inicjatywa 8. Marca działamy od 10 lat, powtarzając często te same hasła, walcząc o te same wartości. Nasze najstarsze teksty nadal są aktualne. Mogłybyśmy cały czas używać tych samych transparentów. Czekamy na moment, kiedy cierpliwość osób wykluczanych i prześladowanych się wyczerpie”.
To jeszcze możecie sobie długo poczekać. Owszem cierpliwość ludzi się wyczerpuje, ale w zupełnie drugą stronę. Mają dość ograniczeń plandemicznych, wysokich i ciągle rosnących podatków, drożyzny, inflacji oraz różnych pasożytów żyjących na ich koszt (politycy, urzędnicy, zdeklarowane nieroby, czyli tak zwani uchodźcy z krajów III Świata, ale i zawodowi aktywiści). Co ostatnie obejmuje także wszelkiej maści feministki. Łącznie z tymi najglupszymi. Więc może nie czekajcie, aż cierpliwość osób wykluczanych i prześladowanych się wyczerpie, bo po pierwsze możecie doznać bezpośredniej przemocy o ludu miast i wsi, a po drugie ktoś odetnie wam w końcu fundusze i oderwie ryje od koryta. Ciekawe co wtedy będziecie kwiczeć?
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień