80. rocznica powstania „Sztuki i Narodu”

0
0
0
fot. portalwarszawski.com.pl
fot. portalwarszawski.com.pl /

„Artysta jest organizatorem wyobraźni narodowej”

We współczesnej polskiej rzeczywistości buduje się stereotypowy obraz Narodowej Demokracji jako prądu nienadążającego za duchem czasu. Jednym z pól na którym rzekome zacofanie polskich narodowców widać najpełniej jest pole kultury i sztuki. Oczywiście każdy kto pochyli się nad dorobkiem kulturowym polskiego ruchu narodowego, przekona się, że rzeczywistości jest zupełnie inna. Z ruchem narodowym utożsamiali się i pod jego szyldem tworzyli liczni wybitni polscy artyści i teoretycy sztuki. Jedną z najbłyskotliwszych inicjatyw na tym polu, osadzonych w myśli endeckiej, było środowisko pisma „Sztuka i Naród” (SiN). Osiemdziesiąt lat temu, 2 kwietnia 1942 roku, ukazał się pierwszy z szesnastu numerów pisma, które jak się okaże stanie się największym wydarzeniem na kulturalnej mapie działalności całego polskiego podziemia. Pomysł na to kulturowe pismo, które oddziaływałoby na okupowane społeczeństwo polskie, zrodził się w środowisku organizacji Konfederacja Narodu. Organizacja ta była emanacją przedwojennego Obozu Narodowo-Radykalnego, a przewodził jej charyzmatyczny komendant Bolesław Piasecki. Od początku 1942 roku rozpoczęły się prace organizacyjne nad pismem zwieńczone, tak jak wspomniałem wydaniem pierwszego numeru z datą kwietniową. Kwestią czasu było dostrzeżenia dwóch skrajnych prawidłowości w funkcjonowaniu pisma. Miało ono mianowicie ogromne szczęście do zrzeszenia pod swoim szyldem najwybitniejszych polskich artystów i teoretyków kultury oraz nieszczęście związane z tragiczną śmiercią kolejnych swoich redaktorów naczelnych.

Redaktorzy naczelni

Sztuka i Naród była jedynym pismem literackim wydawanym w okupowanej Polsce regularnie o nakładzie od 200 do 1000 egzemplarzy. Patrząc z perspektywy czasu można by stwierdzić, że nakład tego miesięcznika był niewielki, gdybyśmy jednak wzięli pod uwagę w jakich okolicznościach powstawało pismo, jak było kolportowane i jaka była jego siła oddziaływania, to na twórców pisma nie można spojrzeć inaczej niż tylko z podziwem. Trzech spośród czterech redaktorów naczelnych przyszło na świat w dwóch rocznikach tj. 21' i 22', określanych po wojnie mianem pokolenia Kolumbów. Trzech z nich (Bronisław Kopiczyński, Wacław Bojarski i Andrzej Trzebiński) zginęło w roku 1943 a ostatni, którym był Tadeusz Gajcy, zginął w sierpniu trakcie Powstania Warszawskiego. Wszyscy byli wszechstronnie uzdolnieni zarówno w kierunku artystycznym (muzyka lub poezja oraz proza) jak w zakresie szeroko pojętej wiedzy humanistycznej (języki obce, filozofia, historia), pogłębianą nieustannie wiedzę wykorzystywali w działalności publicystycznej próbując zdefiniować rolę i zadanie kultury w ujęciu narodowym, zarówno czasu okupacji, jak czasu po jej zakończeniu. Głębokie, wszechstronne analizy sytuacji bieżącej, jej przyczyn oraz tego co należy diametralnie zmienić, stały się udziałem zwłaszcza Wacława Bojarskiego, oraz jego serdecznego przyjaciela, tytana pracy Andrzeja Trzebińskiego.

 

 

Inspiracje

Co może się wydawać zaskakujące choć ruch narodowy utożsamiany jest z nurtem pozytywistycznym to akurat twórcy SiNu czerpali również inspirację z romantyków: Mochnackiego, Mickiewicza czy Norwida. Pod tytuł każdego numeru, zawierał parafrazę z Promeditiona Norwida „Artysta jest organizatorem wyobraźni narodowej”. Zwornikiem między romantykami a artystami spod znaku SiNu została jednak postać dużo mniej znana i kojarzona niż wspomniani romantycy. Tą postacią był Stanisław Brzozowski, filozof, pisarz, publicysta, krytyk literacki, który podobnie jak Trzebiński czy Bojarski był tytanem pracy intelektualnej, pracy na tyle wyjątkowej, że do spuścizny, którą pozostawił chętnie sięga dziś zarówno prawica jak i lewica. Brzozowski niczym Dmowski pisał: Wymyślanie usprawiedliwień dla własnej bezczynności było zawsze silną stroną naszego społeczeństwa. W innym miejscu pisał jeszcze bardziej dobitnie na temat tego jakie zadania stoją przed polskim społeczeństwem: Społeczeństwo nasze jest samoistną indywidualnością kulturalną: stworzyć musimy sobie to, co nam jest niezbędne. Wszystko, co wie i co ma człowiek, jest dziełem męstwa i wytrwałości. Każdy twór dziejowy był czymś niebywałym, zanim powstał. Nie na to mamy się oglądać, co istnieje, co istniało: lecz tworzyć niebywałe: wolną, niepodległą Polskę, kraj bohaterskiej tragicznej pracy, najgłębszej samo-wiedzy; musimy rozpłomienić taki ogień duchowy, aby wychodziły zeń dusze jedynego hartu, musimy wytworzyć świadomość, rozwiązującą zagadnienia, które świat rozdzierają, musimy uczynić przynależność do naszego narodu – przywilejem i godnością. Nie dziwi więc fascynacja jego twórczością wśród liderów środowiska Sztuki i Narodu. Jak wspomniałem na wstępie środowiska lewicowe i liberalne forsują w przekazie medialnym wersję według, której ruch narodowy był i jest zamknięty, zacofany, hermetyczny i wrogo nastawiony do wszystkiego co inne i obce. Rzeczywistość była jednak zgoła inna, twórcy SiNu choć rzeczywiście propagowali potrzebę wytworzenia własnej niepowtarzalnej kultury służącej narodowi, to nie ukrywali swoich inspiracji zarówno wybitnymi światowymi pisarzami jak i krajowymi współczesnymi poetami lewicowej proweniencji. Trzebiński nie ukrywał swojej fascynacji wobec twórczości takich literatów i poetów jak Conrad, Chesterton czy Witkacy, a najwybitniejszy poeta SiNu – Gajcy Dostojewskim, Kafką czy Gałczyńskim. Natomiast z takich nazwisk jak Schulz, Gombrowicz czy Iwaszkiewicz, czerpało praktycznie całe środowisko. Czerpało, co nie znaczy, że nie było wobec niego krytyczne.

Czesław Miłosz niechęć do SiNu

Konfrontacje intelektualne i artystyczne pomiędzy SiNowcami a Skamandrytami czy Czesławem Miłoszem przeszły już do legendy. Narodowi artyści młodego pokolenia zarzucali swoim starszym kolegom ze środowiska Skamandra czy grupy Żagary, to że nie byli wstanie wytworzyć w okresie II RP podstaw własnej narodowej kultury, że byli jedynie kalką kultury światowej, natomiast w czasie wojny zamiast skupić się na bieżącej działalności czasu okupacji i myśleć o Polsce powojennej, to w swojej twórczości okupacyjnej żyli sielanką i słodką idyllą czasu rządów sanacji. Gajcy tak pisał o tym środowisku: Skamander, jeśli mówił o państwie, mówił retorycznie lub drwiąco (wiersze Tuwima o państwie) (…)Trzeba postawić wreszcie jasno i powiedzieć, że to bardzo ważne, że zasadnicze: poezja dwudziestolecia była w 3/4 twórczością psychicznie obcą tej ziemi i duszy człowieka tej ziemi. W twórczości poetów takich jak Tuwim, Słonimski, Leśmian czytam ową ciągłą troskę o «poprawność», polską poprawność wewnętrzną. Czesław Miłosz wielokrotnie odnosił się z niechęcią do środowiska SiNu zwłaszcza w okresie powojennym, jego krytycyzm dotyczył głównie artykułów o charakterze ideologicznym oraz potępiał działalność zbrojną Konfederacji Narodu i udział w Powstaniu Warszawskim: Do samego pisma nie miałem przyznaję najmniejszej sympatii, artykuły w nim wygłaszane wydały mi się patetyczne i bełkotliwe.Na zarzuty pod swoim adresem, ze strony środowiska SiNu, w których wytykano mu brak zaangażowania w działalność ruchu oporu, po latach odpowiadał stwierdzeniem z którego wynika, że już wtedy w latach 1942-43 przekonany był o bezsensowności walki z okupantem. Jednak nawet Miłosz ulegał czasem sile oddziaływania i autentyzmowi liderom kulturowego skrzydła SiNu. Tak pisał o swoich odczuciach po zapoznaniu się z Pamiętnikami Trzebińskiego: Nietrudno zestawić taką młodość jak jego z żałosną, pustą, bezkierunkową młodością pokazywaną w licznych francuskich powieściach i filmach. Nietrudno też zauważyć, że wszystko, co jest w nim głębokie i czyste zawdzięcza katolicyzmowi. (...) Wiara religijna została dźwignięta na stopień wyższy, jest osobiście przeżyta, jako odpowiedzialność za każdy dzień i każdą godzinę.

Stanisław Bereś krytyk, autor wydanej w ubiegłym roku monumentalnej i niezwykle ciekawej biografii Tadeusza Gajcego konflikt Miłosza z SiNowcami podsumowuje następująco: Miłosz postrzegał ich jako samobójczych kontynuatorów romantycznej idei posłannictwa narodowego oraz ślepe narzędzie nacjonalistycznej ideologii, utopionych literacko w katastrofizmie, a zatem w poetyce bez przyszłości; oni zaś widzieli go jako chroniącego swoją skórę bezideowca, bredzącego coś o humanizmie i demokracji w dobie codziennych rzezi Polaków, udającego bezstronnego obserwatora filozofa dziejów, za którego (i jemu podobnych) przyjdzie im zginąć, bo przecież jałowe dywagacje nad literackimi korzeniami faszyzmu nie są - ich zdaniem- żadnym narzędziem przed okupantami. Samego zaś Gajcego, uważa zaś za najwybitniejszego polskiego poetę czasu wojny stawiając go wyżej niż lewicującego Baczyńskiego. Swoją opinię Bereś popiera, opiniami takich poetów jak Leopold Staff, Jarosław Iwaszkiewicz czy Zbigniew Herbert. Ten ostatni przez całe swoje życie zaciekle bronił Gajcego przed atakami, chociażby ze strony Czesława Miłosza, a tuż przed swoją śmiercią określił go mianem "wnuka Norwida".

Idea Uniwersalizmu

Członkowie SiNu w pełni utożsamiali się z ideologią Uniwersalizmu głoszoną przez środowisko Konfederacji Narodu. Ideologii tej wykładnię dał kapelan Konfederacji Narodu ks. Józef Warszawski w broszurze Uniwersalizm. Zarys filozofii narodowej. Uniwersalizm opierał się w znacznej mierze na tomizmie. Mówił o potrzebie podporządkowania interesu jednostki interesowi ogółu, w tym miejscu warto się rozprawić z kolejnym mitem mówiącym, iż członkowie czy to Konfederacji Narodu czy samego SiNu wyznawali ideologię państwa totalitarnego. Otóż wyznawana przez nich ideologia uniwersalizmu temu przeczyła ponieważ wyraźnie wskazywała, iż totalitaryzm jest tak samo zły, jak stawianie na egoizm jednostki. Uniwersalizm miał być w założeniu taka trzecią drogą odrzucającą zarówno liberalizm jak i totalitaryzm. Trzebiński podkreślał, iż kultura to ciągłe zmaganie indywidualizmu z totalizmem, w które to zmaganiu człowiek musi się jakoś spasować i odnaleźć: Uniwersalizm - pisał - bazuje na intelekcie. Wymaga najwyższej pracy, najofiarniejszego wysiłku, żeby jakoś ująć, uregulować, opanować intelektem żywioły kultury ludzkiej. W artykule Korzenie i kwiaty myśli współczesnej. Poeta mocno i wyraziście pisze o roli i miejscu jednostki w życiu zbiorowym: Uświadomienie sobie że człowiek nie żyje w próżni , że życie, że każda egzystencja to proces współistnienia dwóch sił: odśrodkowych sił tworzącego człowieka i dośrodkowych sił atmosfery, w której człowiek żyje, środowiska, otocza. Że pomiędzy słowem „żyć” a „tkwić w czymś” trzeba postawić koniecznie znak równania.

Ruch Kulturowy

Trzebiński, który sypiał pięć godzin na dobę, bo przez resztę dnia albo czytał albo pisał, był autorem powołania wewnątrz środowiska Ruchu Kulturowego, siłą Ruchu miało być nie tylko wytworzenie własnej kultury narodowej ale również doprowadzenie do sytuacji, w której ta kultura będzie promieniować na sąsiadujące kraje Europy Środkowo-Wschodniej: Budzi się idea podstawowa kultury aby dotychczasowy import czy tranzyt zastąpić za wszelką cenę eksportem kulturalnym, idea twórczości kulturalnej z myślą o promieniowaniu na kultury sąsiadujące z nami pokrewnych narodów. - tak pisał na łamach SiNu w artykule pt. Przebudowa polskiej świadomości kulturalnej .

Imperium Słowiańskie

To promieniowanie polskiej kultury narodowej na sąsiadów wiązało się z równoczesnymi planami wdrożenia projektu o wymiarze politycznym, w którym pierwiastek kulturowy miał stanowić istotny element wspierający procesy polityczne zachodzące w Europie po zakończeniu wojny. Tak zrodziła się idea powołania Imperium Słowiańskiego. Trzon Imperium tworzyć miały narody słowiańskie z Polską w roli naturalnego a nie narzuconego lidera. Misją Polski miało być uruchomienie procesów sprzyjających integracji oraz przewodzenie powstałemu w jej wyniku organizmowi, mającemu stanowić najlepsze zabezpieczenie przed imperializmem niemieckim i sowieckim. Utworzenie takiej struktury miało też przyczynić się do przezwyciężenia odwiecznej słabości oraz peryferyjności narodów zamieszkujących ten obszar Europy. W wypadku ZSRR uważano, planowano doprowadzić do sytuacji w której dzięki sile oddziaływania Imperium Słowiańskiego uda się doprowadzić do pokojowego obalenia komunizmu w Rosji. W celu wdrożenia projektu twórcy SiNu interesowali się kulturą ościennych narodów słowiańskich (Trzebiński mocno interesował się kulturą czeską i tłumaczył teksty z czeskiego) oraz uczono języków działaczy Konfederacji Narodu (funkcjonowało koło które nauczało języka ukraińskiego).

Fałsze i mity

Pomimo wydania 16 numerów pisma środowisko skupione wokół miesięcznika „Sztuka i Naród” pozostawiło po sobie niezwykle cenny dorobek wymagający pogłębionej analizy i monografii. Obiektywnej monografii, ponieważ o tym środowisku powstają często prace o charakterze naukowym niemające nic wspólnego z obiektywizmem jak chociażby monografia Andrzeja Trzebińskiego pt. Sztuka czy Naród. Monografia pisarska Andrzeja Trzebińskiego, autorstwa Elżbiety Janickiej, niestety członka PANu, znanej kontrowersyjnej feministki tej samej, która kilka lat temu, rozpoczęła propagowanie tezy o związkach homoseksualnych między bohaterami czasu wojny opisanymi w Kamieniach na Szaniec. Janicka próbuje również z Trzebińskiego zrobić homoseksualistę, choć nie przedstawia na to żadnych dowodów a same Pamiętniki Trzebińskiego, jednoznacznie przeczą tej tezie. Na tym jednak feministka nie poprzestaje i próbuje twierdzić jakoby wybitni poeci i artyści SiNu, znaleźli się w narodowym środowisku Konfederacji Narodu przypadkiem, nie mając nic wspólnego z tą ideologią. Przeczy temu wspomniany wyżej Bereś, który pisze wprost, że według niego w wypadku Kopiczyńskiego, Bojarskiego, Trzebińskiego, były to w pełni świadome wybory tej a nie innej drogi ideowej. Pozostaje więc nam czekać na monografię, która właściwie upamiętni dokonania środowiska SiNu a rocznica powstania pisma powinna być okazją do poważnej debaty na temat stanu polskiej kultury i kierunku, w którym powinna ona zmierzać.

Arkadiusz Miksa

 

Źródło: Arkadiusz Miksa

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną