Kolejna ZBRODNIA wojskowych! Na tej wojnie CODZIENNIE dzieje się HORROR! (WIDEO+DRASTYCZNE FOTO)

Kilkudziesięciu żołnierzy wtargnęło do katolickiej katedry i uwięziło arcybiskupa oraz kilkudziesięciu wiernych. Mowa oczywiście o Birmie, gdzie od długiego już czasu wojsko dokonuje ewidentnych zbrodni na ludności cywilnej, ze szczególnie wrogim nastawieniem wobec katolików. Ale dwulicowy świat ma to głęboko w poważaniu, gdyż ani rządy mocarstw ani wielkie koncerny nie mają tam żadnych szczególnych interesów, w związku z czym mało kto pisze o tym, jaki horror ma tam miejsce.
1 lutego ubiegłego roku władzę nad Birmą – formalnie państwo to nazywa się Mjanma, ale pozwolę sobie używać dawnej nazwy – objęła junta. Prowadzi ona działania zbrojne przeciwko kilku grupom rebeliantów. Wyraźnie jednak nie tylko nie przejmuje się cywilami, ale wręcz terroryzuje ich, by w ten sposób zniechęcić społeczeństwo do występowania przeciwko swojej władzy.
Napad na katedrę
Wczoraj po godz. 14 czasu lokalnego do katedry p.w. Najświętszego Serca Jezusowego w Mandalay wtargnęło około 40 birmańskich żołnierzy. Najpierw zamknęli w środku wiernych i zakazali im wychodzić. Arcybiskup Marco Tin Win oraz archidiecezjalni pracownicy zostali zagonienie przez wojskowych do budynku i zmuszono ich do siedzenia w ławkach z wiernymi. Po kilku godzinach zostali wypuszczeni.
– Żołnierze staje domagali się informacji, gdzie ukryte jest złoto, pieniądze i broń – powiedział agencji CNA jeden ze świadków incydentu. 30 żołnierzy odsunęło ławki, aby zrobić sobie miejsce do spania w katedrze. Jeszcze w sobotę rano zajmowali świątynię.
Wspomniana katedra w Mandalay znajduje się w dzielnicy zamieszkanej głównie przez Tamilów. Ta grupa raczej nie angażuje się przeciwko władzy. Są to głównie katolicy oraz muzułmanie. I z tego powodu właśnie wojskowa władza uważa ich za podejrzanych i stosuje terror w postaci nachodzenia domów i przeszukiwań mieszkań.
Junta celowo morduje młodzież
Incydent ten był jednak stosunkowo łagodny do tego, co dzieje się w tym kraju. W Birmie bowiem dzieje się niepodważalny horror i ma miejsce wiele naprawdę potwornych zbrodni, których odpowiedzialni są znani. Nikt jednak nie mówi o postawieniu odpowiedzialnych przed jakimkolwiek trybunałem. A jest za co.
Przełom maja i czerwca ubiegłego roku. Stan Kaja. Snajperzy zastrzelili dwóch cywilów jadących na motorze z żywnością dla najuboższych. Byli to Alfred Ludo i Patrick Bo Reh. Obaj mieli 18 lat i jeszcze chodziliby do szkoły. Ten przypadek pojawił się w katolickich mediach, ale na nikim więcej nie zrobił wrażenia. Przed nimi, wojsko zabiło co najmniej 53 osoby w ich wieku lub niższym. Ponad tysiąc było zaś przetrzymywanych przez wojsko w niewoli bez kontaktu z bliskimi czy prawnika.
La prima pagina di oggi@oss_romano
— ??Gaetano Vallini (@GaetanoVallini) May 28, 2021
ALFRED E PATRICK
I cecchini li hanno uccisi senza pietà. Alfred Ludo e Patrick Bo Reh erano due giovani cattolici birmani che, nella città di Demoso, nello Stato di Kayah, portavano cibo e aiuti umanitari agli sfollati interni pic.twitter.com/R17Oskj5KH
Junta celowo ostrzeliwała także kościoły oraz obozy dla uchodźców. Sporo kościołów zresztą spełniało tę drugą funkcję. I znowu niektóre katolickie media poinformowały o zniszczeniu w ciągu dwóch tygodni w czerwcu co najmniej pięciu kościołów oraz wyższego seminarium duchownego.
Blokowanie pomocy humanitarnej
Miejscowi przedstawiciele Kościoła alarmowali, że wojska wierne juncie blokują pomoc humanitarną dla uchodźców.
Posługujący w Birmie jezuita o. Wilbert Mireh ocenił, że władze i żołnierze junty „nie mają za grosz człowieczeństwa”. Komentarz ten padł po ostrzelaniu osiedla mieszkaniowego koło kościoła w miejscowości Demoso w diecezji Loikaw w stanie Kaja. Mieszkało tam około 4,6 tys. osób, głównie katolików.
– Głodzenie niewinnych ludzi jest najbardziej wstrząsającym doświadczeniem. Błagamy o zezwolenie na utworzenie korytarzy humanitarnych, abyśmy mogli dotrzeć do głodujących, gdziekolwiek się znajdują. Są naszymi obywatelami i mają podstawowe prawo do żywności i bezpieczeństwa – napisali birmańscy biskupi w apelu do junty. Wprost też oskarżali o celowe blokowanie dostaw pomocy humanitarnej tym ludziom. Potępiono także celowe ataki artyleryjskie na świątynie.
– Apelujemy, aby nie atakować tych miejsc i chronić ludzi szukających w nich schronienia – podkreślili biskupi.
Radio Watykańskie cytowało wypowiedź przedstawicieli Caritasu. Ci nazwali to, co dzieje się w Birmie „powolnym ludobójstwem”.
Wzmożenie zbrodni wobec katolików
Apele i prośby nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Wręcz przeciwnie. Wojsko zaczęło jeszcze bardziej atakować kościoły i działać agresywnie także wobec duchownych.
– Kościół katolicki w Birmie jest coraz bardziej represjonowany przez reżimowe wojsko. Dochodzi do coraz częstszych aresztowań księży i przeszukiwań kościołów. Junta wojskowa utrudnia także działania lokalnej Caritas, która, z powodu blokad dróg i zakazu wjazdu w pewne regiony, nie jest w stanie dostarczać potrzebującym wystarczającej pomocy żywnościowej i medycznej – podał w drugiej połowie czerwca serwis watykański. Junta przekonywała, że Kościół współpracuje z rebeliantami. Kościół zaś podał, że w ciągu jednego tygodnia aresztowano siedmiu kapłanów. Poza samymi kościołami, ostrzał zaczął sięgać także katolickich szkół a nawet szpitali.
Pojawiły się także pierwsze doniesienia o niszczeniu przez wojsko celowo jakichś wiosek. Żołnierze mieli też palić żywność i leki przed uchodźcami, którzy – wedle junty – mieli sprzyjać rebeliantom.
– W pierwszej fazie kryzysu międzynarodowe media były bardziej zainteresowane sytuacją w tym kraju. Teraz niestety już tak nie jest, mimo że Birmańczycy nadal bardzo cierpią – deptana jest ich wolność wypowiedzi i inne prawa konstytucyjne. Represje są niezwykle ciężkie – alarmował Luigi De Salvia w Radiu Watykańskim.
Wigilijna masakra w Mo So
Najbardziej spektakularna zbrodnia miała miejsce w Wigilię Bożego Narodzenia lub dzień przed nią. Junta zamordowała 38 osób we wsi Mo So koło miasta Hpruso w stanie Kaja, a następnie chciała spalić ich zwłoki. Rankiem odnaleziono zwęglone zwłoki ofiar w spalonych samochodach. Według świadków, ludzie ci chcieli uciec z powodu starcia w sąsiedniej wiosce między rebeliantami a wojskowymi junty. Mieszkańców wsi otoczyli żołnierze junty, a następnie zostali przez nich zastrzeleni. Wojskowi podpalili samochody i odeszli. Co ważne, zbrodnię pośrednio potwierdziła sama junta, choć przedstawiając zupełnie inną narrację. Rzecznik junty Zaw Min Tun powiedział, że w Hpruso doszło do starcia z rebeliantami, zaś wojsko próbowało zatrzymać „siedem podejrzanych samochodów”. Potwierdził, że osoby te zostały zabite.
Organizacja Save The Children poinformowała, że zamordowano co najmniej 38 osób. Dwoje z zamordowanych było pracownikami tej organizacji, których wcześniej uznano za zaginionych. 10 zamordowanych to mieszkańcy wioski. Większości ciał nie udało się zidentyfikować.
The fascist military LIB 66 unit patrolling around Hpruso Township west (19.4140589, 97.1278617), near MoSo village detained 37 civilians (including women & children) and killed them and burned their bodies. @saifuddinabd @Menlu_RI @SecBlinken @trussliz #WhatsHappeningInMyanmar pic.twitter.com/Z8LaG2k6MH
— Kyaw Win (@kyawwin78) December 25, 2021
– To masakra, którą potępiam całkowicie. Jestem pogrążony w żałobie, modlę się żarliwie za ofiary, ich bliskich i tych, którzy przeżyli. Gdy większość świata świętowała narodziny naszego Pana Jezusa Chrystusa, mieszkańcy wioski Mo So doznali straszliwego szoku z powodu nieludzkiego barbarzyństwa. Gdy wielu z nas świętowało objawienie Światła i początek życia Księcia Pokoju, wielu w Birmie cierpiało ciemność śmierci i zniszczenia – napisał na wieść o masakrze kard. Charles Bo, arcybiskup Rangunu.
Farsa zamiast reakcji Zachodu
Dopiero po tej zbrodni pojawiła się jakakolwiek pozakościelna reakcja. Kilka zachodnich rządów – w tym USA – wydało oświadczenie. Potępiono w nim „poważne naruszenia praw człowieka popełniane przez reżim wojskowy w całym kraju”.
– Wzywamy reżim do natychmiastowego zaprzestania masowych ataków w stanie Karen i w całym kraju oraz do zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim cywilom zgodnie z prawem międzynarodowym – napisano w oświadczeniu.
Zainteresowanie się Amerykanów i ich działania pozwoliły zakończyć ten horror.
Żartowałem. Ani Amerykanie ani nikt inny nic nie zrobił więcej w tej sprawie. Natomiast niecały miesiąc później, w połowie stycznia roku już bieżącego junta zbombardowała samolotami obóz dla uchodźców koło stolicy stanu Kaja, Loikaw. Zginęła dziewczynka mająca 7 lat i jej 18-letnia siostra. Zginął również 50-letni mężczyzna. W obozie znajdowali się m.in. uchodźcy z wioski, w której dokonano poprzedniej zbrodni.
Żaden z odpowiedzialnych za zbrodnie w Birmie do dziś nie stanął przed żadnym trybunałem. Nikt w ogóle nie mówi także o żadnej interwencji. Bo ani rządy ani koncerny nie mają tam swoich interesów, więc tylko Kościół interesuje się losem tych ludzi, którzy giną powolną śmiercią w tragicznych warunkach. W związku z tym także wielkie media mają sprawę w głębokim poważaniu. I ludzie, którzy w obliczu wojny rosyjsko-ukraińskiej teraz odgrywać próbują moralnych gigantów, próbując jednocześnie innym odbierać wolność i mówić, co mają myśleć. Ci również mają po prostu wywalone na to, co w Birmie się dzieje.
A gdyby choć ćwierć tej uwagi, która obecnie jest poświęcona Ukrainie, skierowała się na Birmę, ten horror mógłby się zakończyć albo mógłby stać się choć trochę bardziej ludzki.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: pch24.pl / vaticannews.va / kontrrewolucja.net / prawy.pl