PILNE! Lekarze w Polsce będą BEZKARNI?! Szykują nowe prawo!

Jak podaje Polska Agencja Prasowa, Wielkopolska Izba Lekarska postuluje wprowadzenie w Polsce systemu no fault. To rozwiązanie – funkcjonujące już w innych państwach – pozwala szybko rekompensować pacjentom lub ich rodzinom niepożądane zdarzenia medyczne bez konieczności orzekania o ew. winie lekarza.
Problem dotyczący błędów medycznych jest coraz większy. „Liczba zgłaszanych spraw dotyczących błędów medycznych rośnie – w ub. roku wydawaliśmy ponad 460 opinii – natomiast liczba faktycznych błędów, potwierdzanych przypadków utrzymuje się na stałym poziomie około trzech procent" – podkreślił w środę na konferencji prasowej prezes Okręgowej Rady Lekarskiej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej dr n. med. Krzysztof Kordel, wieloletni medyk sądowy. O wprowadzenie w Polsce pozasądowego systemu rekompensowania szkód medycznych bez konieczności dowodzenia winy, znanego pod nazwą no fault, samorząd lekarski apeluje od lat.
Jak tłumaczył prezes ORL WIL, w systemie chodzi o to, by wzorem Nowej Zelandii, krajów skandynawskich, Kanady czy niektórych stanów USA rekompensować pacjentom lub ich rodzinom niepożądane zdarzenia medyczne, bez konieczności orzekania o winie. System ten nie wyklucza jednocześnie możliwości wszczęcia oddzielnego postępowania sądowego, gdyby rzeczywiście doszło do błędu. „Wyraźnie zaznaczmy, że system no fault nie wyklucza odpowiedzialności karnej, daje za to pacjentowi możliwość uzyskania szybkiego zadośćuczynienia bez konieczności pociągania konkretnych osób do odpowiedzialności cywilnej (…) Z odpowiedzialności karnej zwalnia tzw. +klauzula dobrego Samarytanina+, która nie jest tożsama z no fault i wymagałby znacznie dalej idących zmian w prawie” – podkreślił prezes ORL WIL.
Dodał, że system no fault przyniósłby wiele korzyści przede wszystkim pacjentom. Jak tłumaczył, „obecny system prawny w Polsce - mówię tutaj i o systemie i karnym, a przede wszystkim o cywilnym, jest tak skonstruowany, że pacjent bądź rodzina pacjenta może uzyskać jakiekolwiek pieniądze, szeroko rozumiane, czy to zadośćuczynienie czy odszkodowanie, jedynie w przypadku stwierdzenia winy lekarza. Średni czas postępowań sądowych karnych czy też cywilnych to jest kilka lat – w związku z tym ten człowiek zostaje jak gdyby bez środków na leczenie, rehabilitację” - mówił.
Kordel wskazał, że w systemie no fault tworzone są specjalne komisje, które oceniają potrzeby zdrowotne danego pacjenta; to, ile środków potrzebuje np. na rehabilitację, ile na konsultacje lekarskie, czy leki - natomiast komisja nie wnika i nie orzeka, co było powodem tego zdarzenia. Kordel tłumaczył, że stan pacjenta może być efektem błędu medycznego szeroko rozumianego, ale może to być powikłanie, zdarzenie niepożądane. "Najczęściej to też jest tzw. niepowodzenie lecznicze – czyli my nic nie możemy zrobić - pacjent z zaawansowaną chorobą, o nietypowym przebiegu. I ci ludzie, z wyjątkiem ofiar błędów, w Polskim systemie nie mogą liczyć na żadne pieniądze - i to jest idea no fault” - mówił.
Prezes ORL WIL podkreślił, że w Szwecji – gdzie funkcjonuje ten system - na drogę sądową decyduje się 6 proc. pacjentów., zaś 94 proc. korzysta właśnie z systemu no fault. „Przecież nikt z nas lekarzy, lekarzy dentystów nie chce pacjentowi zrobić czegoś złego, to przecież logiczne. My bez pacjentów nie istniejemy i w drogą stronę – oni bez nas sobie też nie poradzą. Próbujemy więc zaleźć jakieś rozwiązanie, żeby tych dwóch środowisk, które są tak naprawdę po jednej stronie nie antagonizować, bo zupełnie nie ma takiej potrzeby” – powiedział.
PAP
Źródło: PAP