Baliński: Izrael kuma się z Putinem. I to ma być nasz „strategiczny sojusznik”?

Polska, która leży w sercu Europy, przeżywa obecnie trudny czas. Chociaż to Ukraina jest teraz atakowana przez Rosję, nasz kraj również musi zmierzyć się z zagrożeniem, które coraz wyraźniej można dostrzec na horyzoncie. Wątpliwości w tej kwestii nie ma Krzysztof Baliński, były ambasador Polski w Syrii i Jordanii.
Obecnie oczy całego świata są zwrócone na Wschód i tragedię, która rozgrywa się za naszą granicą. Można powiedzieć, że wojna na Ukrainie odsłoniła karty i pozwoliła ocenić skrywane intencje poszczególnych graczy na arenie międzynarodowej. W obliczu prawdziwego konfliktu wszystko wyszło na jaw – wystarczyło spojrzeć na reakcje i realne działania zadeklarowanych „sojuszników”. Chyba najlepszy przykład stanowią Niemcy, którzy tak naprawdę – nie oszukujmy się – najchętniej wróciliby do robienia interesów z Putinem. Z ich perspektywy broniąca się Ukraina to przeszkoda, która nie pozwala na wznowienie korzystnej współpracy gospodarczej. Właśnie ze względów ekonomicznych są oni niechętni w kwestii zapewnienia porządnego wsparcia militarnego dla Kijowa. Nad niesławnymi hełmami, które Berlin wysłał dopiero po naciskach opinii publicznej, i to z ogromnym opóźnieniem, nie ma już nawet co się rozwodzić.
Na ciekawy aspekt całej „gry” zwrócił uwagę Krzysztof Baliński, były ambasador Polski w Syrii i Jordanii, którego poprosiłem o komentarz na potrzeby niniejszego artykułu. W opinii dyplomaty zawsze warto rzucić okiem na – jakby to ująć – państwo położone w Palestynie, czyli Izrael. Jak w tym całym zamieszaniu odnajdują się Żydzi? Otóż nasz „strategiczny sojusznik” z jakiegoś powodu nie rzucił się Ukraińcom na ratunek. Jak informują media, rząd Izraela po raz kolejny odmówił administracji prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena wydania zgody na dostawę izraelskiej broni Ukrainie. Wszystko wskazuje na to, że Jerozolima nie chce dozbrajać Kijowa ze względu na… dobre relacje z Moskwą. Po uwzględnieniu tego, że w 2020 roku w Izraelu odbyło się Światowe Forum Holokaustu, które zorganizował Mosze Kantor, rosyjski oligarcha żydowskiego pochodzenia i kumpel Putina, pozornie skomplikowana układanka staje się dziecinnie prosta:
– Propagandyści rządowi przestrzegają, że już niedługo w Polsce pojawią się „zielone ludziki”. Tymczasem one już tu są. I nie są nimi Rosjanie. Jest nim zagraniczne medium. I chyba mamy prawo zadać pytanie: Czy to nie TVN stanowi większe zagrożenie dla Polski niż Łukaszenka i Putin razem wzięci? Izrael to „strategiczny sojusznik”. Ale sojusznik kuma się z Putinem… Elementem tych gierek jest kilkadziesiąt tysięcy sowieckich Żydów zatrudnionych w izraelskich resortach siłowych. Jak bezpieczna jest Polska w rękach takiego sojusznika? Czy to nie Izrael stanowi większe zagrożenie dla Polski niż rakiety Putina? Dodajmy na koniec – wszystkie polityczne inwestycje Sorosa tam, gdzie trzeba kogoś od władzy odsunąć i przy władzy umieścić, dotyczą wyłącznie żydokomuny – przekonuje były dyplomata.
Co jednak począć, jeśli problemu nie stanowią tylko obce byty polityczne, ale również własny rząd? W takim przypadku sytuacja dosyć się komplikuje, co ambasador Baliński oczywiście pozwolił sobie zauważyć, i to w dosyć emocjonalnym wywodzie. Otóż jak wskazuje mój rozmówca, który wydał niedawno książkę o mocno brzmiącym tytule „Ministerstwo Spraw Przegranych” (Wydawnictwo CapitalBook), mamy do czynienia z głębokim rozkładem polskiej myśli strategicznej i notorycznym pomijaniem kwestii naszego bezpieczeństwa narodowego:
– Co robić? W świetle tego, co nam zgotowano, usiąść i płakać. Bo jak zatrzymać budowę państwa z dykty? Jak z ośrodka, który wytwarza polską myśl polityczną, wypchnąć obcych agentów? Jak zbudować elity zdolne do prowadzenia suwerennej polityki, zawierania korzystnych sojuszy, szukania przyjaciół blisko, a wrogów daleko? Jak polegać na rządzie, który, jeśli nie jest V kolumną, to jest sparaliżowany strachem? Jak zablokować „ład”, który sprowadza się do jednego – skutecznie dorżnąć drobnych i średnich przedsiębiorców. À propos – w swojej nowej książce „Ministerstwo Spraw Przegranych” przytaczam słowa Stanisława Staszica: „Napływ Żydów do Polski przeciwdziałał rozwojowi polskiego mieszczaństwa, co było jedną z przyczyn upadku Polski”. No cóż, pozostaje nam tylko sporządzanie list hańby z nazwiskami tych, którzy przyczyniają się do upodlenia Polski. Podczas wojny podziemie likwidowało folksdojczów, dziwkom zadającym się z okupantami goliło głowy. Na pierwsze koniunktury nie ma, ale na golenie łbów – jest. No i czas najwyższy przywrócić słowo „zdrada”, a za Cejrowskim głośno wymówić: „Wszyscy won”. No i pamiętać, że z Polską poszłoby im jeszcze lepiej, gdyby nie nasz „antysemityzm” – podsumowuje ekspert.
Bez wątpienia obraz, który wyłania się z narracji ambasadora, jest dosyć przygnębiający, żeby nie powiedzieć – katastrofalny. Być może jednak tylko gorzkie słowa zdołają nas otrzeźwić, abyśmy zdołali w porę zareagować i odwrócić ten destrukcyjny kierunek zmian. Pozostaje mieć nadzieję, że wciąż nie jest za późno na podjęcie odważniejszych decyzji w sferze geopolitycznej. W obliczu narastającego zagrożenia, które z jednej strony dociera do nas z Unii Europejskiej, a z drugiej strony ze Wschodu, musimy w końcu zadbać o solidne fundamenty dla naszej państwowej suwerenności. Wbrew bajaniom o jakiejś „europejskości” powinniśmy twardo określić nasz polski interes narodowy.
Jakub Zgierski
Źródło: Jakub Zgierski