Zrozpaczony ojciec zwrócił się o pomoc do Ordo Iuris. Aktywiści LGBT rozpoczęli „zmiany płci” jego córki, pomimo bezpośredniego zagrożenia jej życia

- Genderowi ideolodzy, lobbyści, aktywiści, politycy i publicyści przekonują, że działają w imię wolności, tolerancji i miłości. W rzeczywistości, zarówno za aborcją czy eutanazją, jak i całą doktryną gender, stoi wielki biznes, czerpiący korzyści z zabijania i ludzkich tragedii. I mowa tu nie tylko o właścicielach klinik aborcyjnych czy firmach handlujących aborcyjnymi pigułkami – pisze Adw. Rafał Dorosiński - członek Zarządu Ordo Iuris.
Młodzi ludzie są bezustannie manipulowani, a nie mając podstawowej wiedzy na tematy biologii i medycyny stają się bardzo łatwym łupem dla nastawionych wyłącznie na zyski propagatorów tzw. „zmiany płci”.
- Jeśli przekona się nastolatka, że wszelkie jego problemy biorą się z tego, że tak naprawdę jest dziewczyną uwięzioną w ciele chłopca, lub na odwrót, to zdobędzie się klienta na całe życie. Tzw. zmiana płci to bowiem nie tylko kosztowne operacje i zabiegi (w Polsce to koszt od 30 do 40 tysięcy złotych), ale także ciągłe przyjmowanie hormonów płci przeciwnej – do końca życia! - wyjaśnia mecenas Ordo Iuris.
Tak kolosalne zyski powodują, że propagatorzy nastawieni na łatwy łup, jakim stają się młodzi ludzie w okresie dojrzewania są szczególnie zdeterminowani w ich oszukiwaniu i ukrywaniu przed nimi prawdy. Tzw. tranzycji jest obecnie dla nich biznesem życia i kopalnią złotu – do czasu kiedy – miejmy nadzieję – zostanie prawnie usankcjonowana a oszuści doczekają się zasłużonej kary.
Jak dalej czytamy, „do prawników Instytutu Ordo Iuris zgłosił się zrozpaczony ojciec nastolatki, która pod wpływem aktywistów LGBT oznajmiła, że zmienia płeć”.
Młoda dziewczyna została kierowana „do specjalizującej się w tranzycjach kliniki, która, ignorując obowiązujące procedury, wydała wymagane formalnie opinie medyczne i rozpoczęła podawanie końskich dawek testosteronu” - czytamy.
Szczęśliwie ojciec nastolatki zareagował natychmiast i udał się do kliniki. Tam hochsztaplerom przekazał informację, którą córka pominęła.
Okazuje się bowiem, że nastolatka cierpi na genetyczną chorobę nowotworową kości, a testosteron – co wynika i z ulotki i z innych źródeł medycznych – jest wymieniany jako jedno z pierwszych przeciwwskazań.
Co szczególnie oburzające, pracownicy kliniki zignorowali przekazaną przez ojca informację i nadal kontynuowali podawanie nieletniej groźnego dla niej specyfiku. Co więcej, skierowali dziewczynę na chirurgiczne usunięcie piersi.
- Nie interesowało ich, że w wyniku podawania testosteronu i przeprowadzenia mastektomii nowotwór może się uzłośliwić, co zagraża nie tylko zdrowiu, ale też życiu dziewczyny! - pisze mecenas Dorosiński.
Na owych „specjalistach” od tzw. tranzycji nie zrobiły wrażenia nawet „opinie trzech wybitnych specjalistów z różnych dziedzin medycyny, którzy stwierdzali jednoznacznie, że tranzycja jest poważnym zagrożeniem dla życia dziewczyny” i co więcej jeden z opiniujących doktorów uczestniczył w takich tranzycjach i nie miał wątpliwości, że w tym przypadku jest ona całkowicie niedopuszczalna.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by pomóc ojcu uratować ukochaną córkę. Na początku tego tygodnia wysłaliśmy pismo do centrum medycznego, w którym miało dojść do operacji usunięcia piersi dziewczyny. Poinformowaliśmy w nim o ewidentnych przeciwwskazaniach pacjentki i o tym, że lekarze nie mogą ich zignorować. Choć nie mamy prawa do wglądu do dokumentacji medycznej, to wszystko wskazuje na to, że dzięki naszej reakcji, nie doszło do zabiegu – zapewniają prawnicy Ordo Iuris.
- Teraz wyślemy podobne pismo do wszystkich podmiotów medycznych w Polsce, które mogą podjąć się tej operacji, by upewnić się, że nie dojdzie do niej nigdzie indziej. Złożymy też zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy kliniki, która prowadzi całą procedurę tranzycji, ignorując chorobę dziewczyny. Będziemy także żądać reakcji lekarskich organów dyscyplinarnych, które mogą zdecydować nawet o odebraniu im prawa do wykonywania zawodu. O całej sprawie informujemy też Rzecznika Praw Pacjenta – czytamy.
- Nie mam żadnych złudzeń, że tranzycja (podobnie jak i wszystkie inne elementy radykalnych lewicowych ideologii) to biznes nastawiony wyłącznie na zysk, który jest możliwy tylko wtedy, gdy uda się skutecznie zmanipulować młodego człowieka i wmówić mu, że musi „zmienić płeć". Potem można już tylko zarabiać – na wizytach u psychologów, psychiatrów i seksuologów, sprzedawaniu hormonów do końca życia swojej „ofiary”, operacjach płciowych. A gdy okaże się, że po całej tranzycji, ich klient żałuje tego co zrobił i jest zdruzgotany efektami swojej decyzji – wtedy psychologowie, którzy wcześniej wystawiali stosowne opinie, mogą sobie dorobić na psychoterapiach… - stwierdza adwokat Rafał Dorosiński.
- Dlatego musimy zrobić wszystko, aby pomóc tym ludziom, bo dla genderowego biznesu ich los nie ma żadnego znaczenia – takim apelem kończy swój tekst prawnik Ordo Iuris.
PS.
Z uwagi na to, że zamieszczanie tego typu tekstów w mediach społecznościowych nadal grozi banami, a nawet usunięciem konta, prosimy o dzielenie się tymi informacjami i udostępnianie go znajomym w inny sposób.
Źródło: Ordo Iuris