„Wprost” postanowił się wpisać w tematykę paragonów grozy i ogłosił „kontrowersyjną politykę toaletową” w tatrzańskim schronisku (FELIETON)

0
0
0
/

Nie istniejący już w wersji papierowej (tylko w elektronicznej) tygodnik „Wprost” pozazdrościł wyraźnie „Newsweekowi”, „Polityce” i „Gazecie Wyborczej” jechania po Polaczkach na wakacjach i również postanowił się wpisać w sezonowość tematyki paragonów grozy. Dlatego ogłosił „kontrowersyjną politykę toaletową” w tatrzańskim schronisku. Cóż szukanie taniej sensacji przez zdychający tygodnik jest pewnym standardem, jednak wypadałoby pewnych granic nie przekraczać. I się po prostu nie błaźnić.

Na internetowej stronie tygodnika „Wprost” możemy przeczytać artykuł autorstwa, a w zasadzie opracowania Klaudii Zawistowskiej pod znamiennym tytułem „Kontrowersyjna „polityka toaletowa” w tatrzańskim schronisku”. Opartej rzekomo na liście od wiernego czytelnika „Wprost”. Któremu bardzo się nie podoba, że Schronisko Murowaniec na Hali Gąsienicowej ma wysokie ceny i cytuję „kontrowersyjną politykę toaletową”. Która się objawia koniecznością zapłaty 3 złotych za toaletę, kiedy nic się nie kupuje w schronisku. Kto chce może sobie przeczytać:

 

https://podroze.wprost.pl/10798057/kontrowersyjna-polityka-toaletowa-w-tatrzanskim-schronisku.html?fbclid=IwAR3zVg7O2SBYrBoKAH0-hEI1b8AFN8n-tFSrc-fB7MGXbyUGwMhoVSqhdA0

 

Nie masz kasy nie żryj w schronisku

 

Otóż dowiedziałem się, że „z naszą redakcją skontaktował się Mateusz, który wakacyjny urlop spędza w Tatrach. We wtorek wraz z grupą znajomych postanowił wybrać się na Zawrat i Świnicę szlakiem wiodącym przez Halę Gąsienicową. Ponieważ trasa była ambitna, cała grupa postanowiła zatrzymać się w schronisku Murowaniec, aby odpocząć, zjeść śniadanie i dopiero ruszyć w dalszą drogę”. I dalej mamy bezpośrednią relację pana Mateusza (prawdziwego, czy wymyślonego nie dociekam, chociaż sądząc po stylu wypowiedzi facet realnie istnieje). Który pisze: „Znajoma zamówiła przy kasie parówki, jajecznicę i herbatę. Zapłaciła 28 zł i nie sprawdziła w cenniku, co ile kosztuje. Parówki dostała od razu, jak spytała o jajecznicę, to inny kasjer powiedział jej, że trzeba chwilę poczekać. Po dłuższej chwili zamieszania okazało się, że kasjerka nie usłyszała w zamówieniu jajecznicy i nie uwzględniła jej w rachunku. (...) 18 zł za trzy parówki i dwie kromki chleba to dość wysoka cena”. Cóż było się zaopatrzyć w Biedronce w Zakopanem, to byłoby taniej.

 

Paragon grozy, którego nie ma

 

Z kolei inny uczestnik wycieczki „zamówił kawę, szarlotkę i jajecznicę z boczkiem, cena 53 zł. Kawę i szarlotkę dostał od razu, na jajecznicę musiał chwilę poczekać. Czekał cierpliwie 10 min, po czym podszedł do kasy zapytać o jego zamówienie. Kasjerka powiedziała mu, że musi jeszcze 5 minut poczekać. Wspomniany posiłek został wydany po ok. 15 minutach oczekiwania. Jajecznica z trzech jajek przygotowywana w 15 minut? Chyba po jajka musieli iść do ukrytego kurnika. (...) W schronisku nie panował wówczas duży ruch, a w podobnym czasie w Dolinie Pięciu Stawów wydawany jest cały obiad”. Co więcej jak twierdzi czytelnik trzeba się dodatkowo dopraszać o paragon grozy.

 

Kontrowersyjna polityka kiblowa

 

Toaleta w Murowańcu jest płatna 3 złote, ale, jak sam pisze „kwotę tę można odzyskać poprzez skorzystanie z baru. 3 zł zostaną wówczas odjęte od naszego rachunku”. Cóż płatna toaleta to standard w wielu miejscach, a nad morze potrafi kosztować nawet 10 zł. Czytelnik się czepia, że: „Problem pojawia się jednak, kiedy z toalety będziemy korzystać już po zamówieniu posiłku. Wówczas na zwrot nie możemy już liczyć. Jeżeli chcemy drugi raz skorzystać z łazienki, np. umyć ręce po zamówionym w schronisku posiłku, to niestety ponownie musimy zapłacić 3 zł, które także możemy odzyskać przy kasie, ale dopiero jak ponownie coś zamówimy”. I słuszne koszt jest koszt dla schroniska.

 

Jak się nie ma miedzi to się na d… w domu siedzi

 

Głosi stare polskie przysłowie. I jest ono jak najbardziej adekwatne dla powyższej historii. Po prostu straszne. Ktoś szedł z własnymi kanapkami i wodą od Zakopanego, a tu nie dadzą mu się wysikać i wykupkać za darmo. Toż to nie po krześcijańsku. Oczywiście kpię i szydzę. Jednak wytłumaczę coś owemu czytelnikowi. Schronisko jest oddalone od miasta. I musi zapłacić za wszystko – za prąd, za śmieci i za wywóz nieczystości. Co w górskich schroniskach nie jest tak proste, jak w Warszawie, czy Opolu, gdzie wszystko idzie do Wisły, czy Odry.

 

Nikt nie każe człowiekowi rąbać jajecznicy z 3 jaj na boczku, szarlotki i żłopać kawy w górskich schroniskach. Wystarczy sobie wcześniej cennik przeczytać. A wisi i każdy, nawet największy idiota powinien owe cyferki skojarzyć z kasą którą ma w portfelu. Panu Mateuszowi radzę pojechać do jakiegoś alpejskiego schroniska, to zobaczy co to jest drogo. A tygodnikowi „Wprost” gratuluję kolejnego, genialnego, wakacyjnego artykułu z przysłowiowych czterech liter. W sumie czego się spodziewać po tygodniku, którego naczelny do niedawna z dumą ogłaszał, że jest proszczepionkowym i antymowonienawiściowym donosicielem.

 

Zdzisław Markowski

Źródło: ZM

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną