Kolejny WYBUCH w Polsce?! Oto, co napisano

We wtorek rakieta najpewniej rosyjskiej produkcji walnęła w wieś Przewodów w pow. hrubieszowskim w woj. lubelskim. Ukraińscy pracownicy medialni i politycy trąbili o „rosyjskim ataku” na Polskę i wzywali NATO do uruchomienia art. 5-ego. Jak wiemy dziś, o ile produkt jest rosyjski, o tyle najpewniej wystrzelili ją sami Ukraińcy. I ci jakoś teraz siedzą cicho w temacie działań NATO i – jak raczył ogłosić Zełeński – nie wiedzą, co się właściwie stało. Żałośnie natomiast zachowuje się ekipa rządząca w Warszawie.
Zacznijmy od najprawdopodobniejszego scenariusza. Ukraiński pocisk przypadkiem spadł na terytorium Polski. Jeśli ostrzał Rosji był wymierzony blisko granicy, to brutalnie rzecz ujmując taka sytuacja może się zdarzyć. Wówczas rzuca się w oczy brak zdolności reagowania ze strony wojsk warszawskich. Całe gadanie o „silnej granicy” i „gotowości” zostało obnażone. Można walnąć pocisk 7 km w głąb Polski i nic go nie powstrzyma, a po kilku dniach nie będzie wiadome, kto go wystrzelił.
Swoją drogą siły wojskowe są gotowe do eskorty piłkarzy na zawody, o czym poinformować raczył sam szef MON Mariusz Błaszczak. Istna tragikomedia.
Nasi piłkarze już w drodze na Mistrzostwa Świata w Katarze. Do granicy eskortują ich polskie F-16. Powodzenia! pic.twitter.com/8DLZbDMU06
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) November 17, 2022
Jeśli mamy do czynienia z przypadkowym ukraińskim ostrzałem, rząd w Kijowie powinien po prostu przeprosić i zaproponować odszkodowanie ofiarom i ich rodzinom. Tylko tyle i aż tyle. I piszę to jako osoba absolutnie nieutożsamiająca się z Ukrainą. Tego zabrakło, ale o tym za chwilę.
Żałosne wręcz jest zachowanie władz warszawskich. Ci sami, którzy oburzali się, gdy w każdym zdaniu o wojnie rosyjsko-ukraińskiej nie mówiono „Rosja jest agresorem” teraz mają „problem” ze stwierdzeniem, że uderzył w nas ukraiński pocisk. Najlepiej wygląda to na przykładzie prezydenta Andrzeja Dudy.
– Nic nie wskazuje na to, że był to intencjonalny atak na Polskę. Najprawdopodobniej była to rakieta produkcji rosyjskiej typu S-300. Nie mamy w tej chwili dowód na to, że była to rakieta wystrzelona przez stronę rosyjską. Wiele wskazuje na to, że była to rakieta obrony powietrznej, która niestety spadła na terytorium Polski – napisał na Twitterze prezydent. Jakoś zabrakło mi informacji, „czyja” ta obrona powietrzna była. O tym też jest „niedobra mówić”?
#PAD: Wiele wskazuje na to, że była to rakieta obrony powietrznej, która niestety spadła na terytorium Polski. [2/2]
— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) November 16, 2022
– W naszym i ekspertów przekonaniu, był to niezamierzony incydent. Nikt nie chciał nikomu w Polsce zrobić krzywdy. To w jakim sensie nasza wspólna tragedia – napisał w innym tłicie prezydent. Tragedią sytuacja jest dla ofiar, nie dla Ukraińców.
Prezydent @AndrzejDuda w #Przewodów: W naszym i ekspertów przekonaniu, był to niezamierzony incydent. Nikt nie chciał nikomu w Polsce zrobić krzywdy. To w jakim sensie nasza wspólna tragedia.
— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) November 17, 2022
No to tyle przy założeniu, że był to przypadkowy ostrzał, jaki faktycznie może się zdarzyć. A co, jeśli jednak nie był to przypadek?
Przez kilka godzin od momentu zdarzenia po stronie ukraińskiej zapanował jazgot. Politycy z prezydentem Zełeńskim na czele oraz niektórymi parlamentarzystami wzywali NATO – którego członkiem Ukraina nie jest – do ataku na Rosję z powodu „napaści na państwo członkowskie”. Fraza „Artykuł 5” przewijała się na Twitterze jak szalona, czemu wtórowali ukraińscy pracownicy medialni oraz ukraińskie trollkonta.
Gdy wyszło, że nic nie wskazuje na ostrzał rosyjski, ale na ukraiński właśnie, nagle oficjalne nawoływania momentalnie zgasły. Natomiast anonimowa trollerka kontynuuje sprawę. Chociażby profil „Ukraine Front Lines”, który sam określa się jako były PR-owiec tzw. euromajdanu. Profil jest promowany m.in. przez „The Washington Post”.
– Polacy wybierają dziś między hańbą a wojną. Ale nawet, jeśli wybiorą hańbę, wojna z pewnością zapuka do ich drzwi – czytamy w tłicie.
Poles today choose between shame or war.
— Ukraine Front Lines (@EuromaidanPR) November 16, 2022
But even if they choose shame, war will surely knock on their door.
Proven by history.#Poland can win only by fighting together with #Ukraine against russia.
All other options end in the destruction of Poland.
Deeply impressed that @washingtonpost mentioned we confront RU propaganda:
— Ukraine Front Lines (@EuromaidanPR) April 10, 2022
"Many political organizers I interviewed said @ZelenskyyUa's aspirations expanded existing grass-roots efforts to confront Russian propaganda, such as Stop Fake and Euromaidan PR."
https://t.co/esCuXeUA82
Zdawać się może, że „wypadek” był zamierzony i obliczony na sprowokowanie Zachodu do włączenia się bezpośredniego do wojny. Oczywiście, obliczenie to było niezwykle naiwne, ale wykluczyć go nie można. Jak widać, dla turańskiego rządu gigantyczna bezpłatna pomoc, dzięki której jeszcze może wysyłać żołnierzy do walki, to za mało i próbują wymusić jeszcze więcej.
I nawet nie raczą przeprosić.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: twitter.com / prawy.pl