Białoruscy przyjaciele Hitlera
/
Nikołaj Maliszewski, białoruski politolog powiedział niedawno, że sformułowanie „polskie obozy” ma jego zdaniem odniesienie do faktów. Chętnie z ust Maliszewskiego badającego „wnikliwie” przeszłość, usłyszelibyśmy o licznych, białoruskich przyjaciołach Adolfa Hitlera.
Problem ten podniósł Krzysztof Sychowicz w monografii IPN pt „Aparat bezpieczeństwa Polski Ludowej wobec mniejszości narodowych i etnicznych oraz cudzoziemców”. W latach 1945-1956 na terenie województwa białostockiego UB rozpracowywała byłych działaczy Białoruskiego Komitetu Narodowego. Jak wyglądała współpraca jego działaczy z Niemcami w okresie poprzedzającym wybuch II wojny światowej oraz w czasie okupacji północno-wschodnich terenów II RP?
Przedwojenne województwo białostockie było mozaiką narodowościową, zamieszkiwaną przez Polaków, Żydów, Białorusinów i Litwinów. Część działaczy białoruskich, wbrew utartym opiniom o entuzjastycznym zapatrzeniu na komunistyczną Rosję Sowiecką, zerkała przyjaźnie w kierunku Berlina. Jeden z nich Fabian Akinczyc, przed wybuchem II wojny światowej, założył Białoruską Partię Narodowo-Socjalistyczną. Był w stałym kontakcie z liderami NSDAP, a przy ich wsparciu wydawał pismo „Nowyj Szlah”.
We wrześniu 1939 roku Białorusini, obok Żydów, aktywnie uczestniczyli w sowieckiej administracji okupacyjnej, w tym w zwalczaniu Polaków. W 1940 roku białoruscy działacze uzyskali zgodę władz niemieckich na utworzenie Komitetu Samopomocy, mającego charakter organizacji kulturalno-oświatowej. Przed atakiem Niemiec na ZSRR prowadzona była przez pronazistowskich Białorusinów działalność wywiadowcza na rzecz Hitlera. W Berlinie powołano Białoruskie Centrum Narodowe, na czele którego stanął Mikołaj Szczors, a jego zastępcą został Mikołaj Zdanowicz.
Na zachodniej Białorusi powstał Bezirk Białystok. Do administracji weszli ponownie Białorusini. Wspomniana już „kulturalno-oświatowa” Samopomoc typowała kandydatów do szkół dywersyjno-szpiegowskich Niemiec. Za zezwoleniem tych ostatnich wydawane było pismo „Ranica”, którego naczelnym był redaktor Stanisław Hrynkiewicz z powiatu Dąbrowa.
W 1941 roku powołano Białoruski Komitet Narodowy. Początkowo jego aktywność sprowadzała się do organizacji zebrań i odczytów, nauki niemieckiego, a także kursów dla przyszłych urzędników administracji. Pod opieką BKN działał teatr, orkiestra i liczne chóry. W 1943 roku zostało ono przekształcone w Białoruskie Zjednoczenie Narodowe. Dysponowało ono oddziałami w sześciu miastach okręgu. Posiadało referaty: organizacyjny, szkoleniowy, propagandy, kultury oraz gospodarki. BZN wspierało też powstawanie grup paramilitarnych Białoruskiej Samoobrony. Współpracowało z Niemcami przy likwidacji partyzantki sowieckiej.
Pod czujnym okiem niemieckiego kontrwywiadu wychodziły kolejne pisma, takie jak: „Białoruski Hołas”, czy wymieniony już „Nowyj Szlah”. Kontakty między liderami Białoruskiego Zjednoczenia Narodowego, Teodorem Iljasiewiczem, dyrygentem chóru cerkiewnego Orłowem, dyrektorem szkoły białoruskiej w Białymstoku Kuzniecowem, burmistrzami Białegostoku i Narewki - Łukaszykiem i Kabatem - a SS i Gestapo miały charakter regularny.
W „walce” z polskim podziemiem „wsławił się” w 1942 roku 200 osobowy oddział SS-Weissruthenische Schutzmanschaft. Za wykonaną „pracę” jego żołnierze otrzymali awanse i dodatkowe przydziały żywności. Zdaniem Krzysztofa Zychowicza liczba funkcyjnych Białorusinów współpracująca z hitlerowcami wyniosła od 8 do 10 tysięcy osób.
Po wojnie część działaczy wstąpiła do PPR i UB. Jeden z nich Jan Pietkiewicz został nawet dyrektorem departamentu Ministerstwa Ziem Odzyskanych. Inwigilowani przez UB działacze BKN, czy BZN argumentowali, że ludność białoruska w czasie II wojny światowej była nieuświadomiona, a liderzy omotani przez Niemców. Tyle tylko, że ich aktywność nie sprowadzała się wyłącznie do prowadzenia szkół, czy zespołów artystycznych.
Na całe szczęście większość Białorusinów nie poszła drogą zdziczałych banderowskich Ukraińców i nie zabijała swoich sąsiadów Polaków tylko za to, że przynależeli do tej grupy narodowej. Bo gdyby tak było, to dziś w Polsce Białorusini nie mieszkaliby w zwartych skupiskach na południowo-wschodnim Podlasiu, a byliby porozrzucani, jak Ukraińcy po operacji „Wisła”, po Ziemiach Zachodnich.
Wanda Grudzień
Na zdjęciu: Emblemat 30 Dywizji Grenadierów SS (1 białoruska)
Źródło: prawy.pl