Przemysław Holocher: Europa wzywa

0
0
0
/

- Wydawać by się mogło, że Francja jest już stracona, że umarła bezpowrotnie. Ojczyzna św. Joanny d’Arc, ale także ojczyzna burzących Boży ład – inspirowanych przez masonerię – rewolucjonistów francuskich, ojczyzna upadku katolicyzmu. Wydawać by się mogło, że jest stracona, ale jednak coś drgnęło - pisze Przemysław Holocher dla Prawy.pl.

 

Kultura i cywilizacja to coś, czego nie można nabyć w ciągu pokolenia ani dwóch, nie da się tego nauczyć na pamięć, lub będzie to bardzo trudne. Rzecz jasna zdarzały się wyjątki, ale one tylko potwierdzały regułę. Aby zrozumieć ducha Europy, należałoby żyć w niej od pokoleń, tak, by wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie, nie były tylko wyuczonym frazesem, lecz czymś naturalnym, intuicyjnym.


Wielu powie, że duch Europy już dawno umarł. Ale Panowie i Panie, on nie umarł, tylko drzemał uśpiony, po to, by się w końcu przebudzić. I właśnie teraz nadszedł czas jego przebudzenia.


Wydawać by się mogło, że Francja jest już stracona, że umarła bezpowrotnie. Ojczyzna św. Joanny d’Arc, ale także ojczyzna burzących Boży ład – inspirowanych przez masonerię – rewolucjonistów francuskich, ojczyzna upadku katolicyzmu. Wydawać by się mogło, że jest stracona, ale jednak coś drgnęło. Coś pękło we Francuzach, po tym, gdy po protestach liczących kilkaset tysięcy demonstrantów zalegalizowano małżeństwa zboczeńców. Coś pękło, dlatego Francuzi po raz kolejny wyszli na ulice, aby w ogromnej liczbie protestować przeciw barbarzyńskiemu prawu, stawiającemu w jednym rzędzie rodzinę z jej karykaturą.


Nasze media nie bardzo chcą o tym mówić, TVN24 podaje informacje o kilkusetosobowej manifestacji. Co ciekawe, według tego samego źródła, ta kilkusetosobowa manifestacja była ochraniana przez cztery tysiące policjantów. Po manifestacji doszło do zamieszek w których zatrzymanych zostało 300 demonstrantów.


Jakże to możliwe w laickiej Francji? I mimo tego, że niektórzy demonstranci byli przyodziani w symbole rewolucji, która odepchnęła Boga i obaliła Króla, to mimo wszystko duch Europy dał o sobie wyraźnie znać. Trzeba też jasno powiedzieć, że Francja mimo swej laickości, jest także jednym z większych bastionów katolickiego tradycjonalizmu. Wszystko wraca do korzeni – pierwsi chrześcijanie też spotykali się nielicznie w katakumbach, a katolicyzm i tak zatriumfował.


Europa nas wzywa… musimy się przebudzić


Kilka linijek wyżej wspomniałem, że kulturę i cywilizację trzeba czuć. Nie czuli jej dwaj muzułmanie, którzy w biały dzień, na ulicy, odcięli głowę angielskiemu żołnierzowi, krzycząc przy tym, że Allah jest wielki. Nie czuli, że coś jest nie tak, mimo tego, że urodzili się w Anglii, mieli przecież czas na asymilację, zaznajomienie się z kulturą. Wychowywali się jednak wśród swoich i do swoich lgnęli. Coś co dla nich było normalnym aktem, dla Brytyjczyków było ohydną zbrodnią. Dwie różne kultury, dwa różne sposoby postrzegania rzeczywistości starły się ze sobą. Wstyd i hańba! Fakt, że ludzie nagrywali mord kamerami nie interweniując, to barbarzyństwo.  


Kiedy Fernando Cortes dotarł do Ameryki Południowej, początkowo żył z Indianami we względnym pokoju, oczywiście tworząc z ich władcy (Montezumy) swoją marionetkę. Wojna zaczęła się dopiero wtedy, gdy konkwistadorzy zareagowali na barbarzyństwo Azteków. Kiedy ujrzeli składanie ofiary z człowieka, wyrywanie mu serca, nie mogli pozostać bierni i zastrzelili kapłanów. Aztekowie uznali to za pogwałcenie ich tradycji i praw. Na uwagę zasługuje też fakt, że Cortez i jego konkwistadorzy uznawani byli przez część Azteków za bogów (ze względu na ich statki, świecące zbroje i konie), chociaż Cortes mimo swych przywar, nigdy nie twierdził, że jest Bogiem, a wręcz przeciwnie. To było starcie cywilizacji, na innej ziemi, ale ludzie którzy zapewne posiadali swoje wady, grzechy, którzy być może byli na wskroś niemoralni (nic nie wiemy o interweniujących żołnierzach), nie potrafili w swym sumieniu pozwolić na czyn, który w kulturze azteckiej był czymś normalnym. Tak samo zresztą jak składanie dzieci w krwawej ofierze.


Wracając do Anglii, Szwecji i Francji – duch Europy nas wzywa i powoli przebija się do świadomości ludzi. Jest to spowodowane szokiem, który jest wynikiem sytuacji, do której doprowadziło odrzucenie naszych korzeni cywilizacyjnych, naszego postrzegania dobra, prawdy i piękna.


Powrót do korzeni będzie bardzo trudny, ale jeżeli chcemy przeżyć, musimy radykalnie odrzucić wszystko to, co godzi w naszą cywilizację – i to mimo tego, że sami już częściowo przywykliśmy do niektórych rzeczy. Jeżeli dzisiaj tego nie zrobimy, to za kilkanaście, lub kilkadziesiąt lat, czeka nas wojna kulturowa i religijna – być może najkrwawsza w dziejach świata – wojna, która będzie prowadzona wyłącznie na naszych terytoriach.


Wojna ta będzie odpowiedzią na pytanie: być, albo nie być dla cywilizacji i kultury europejskiej. Oby do tego nie doszło, a jeżeli dojdzie obyśmy nie byli w mniejszości, bo wtedy nikt ich już nie będzie bronił.


Europa wzywa, podążajmy za tym głosem… do źródła… do źródła…


Przemysław Holocher
Autor jest jednym z liderów Ruchu Narodowego, Honorowym Prezesem Obozu Narodowo-Radykalnego, pomysłodawcą i jednym z organizatorów Marszu Niepodległości. Prywatnie przedsiębiorca, mąż i ojciec.

fot. prawy.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną