Już mam mdłości. Hektolitry wazeliny znów leją się na organizatorów Sierpnia 80', a geneza tamtych wydarzeń dotąd nie została wyjaśniona.
Nadal trwają ostre spory i pyskówki. Trwa wyrywanie włosów nad tym , że „szklane domy” niczym z Żeromskiego, które śniły się ludziom Sierpnia, najbardziej nadstawiającym karku, płacącym najwyższą cenę za przemiany, okazały się nie tak jak w „Przedwiośniu” utopią, lecz ordynarnym oszustwem tych, których robotnicy na plecach wynieśli do władzy. Nie tak miało być.
Chodziło przede wszystkim o godność człowieka pracy i społeczną sprawiedliwość, którą każdy sobie jakoś idealistycznie wyobrażał, przede wszystkim w kategoriach solidarności i równości. Nawet tzw. dodatek drożyźniany, zwany potem „wałęsówką”, wynegocjowany podczas strajkowych targów i zawarty w punkcie ósmym sierpniowych postulatów był równy dla wszystkich i wynosił w stosunku do obecnej wartości złotówki 200 zł. Jak brzmiał? Przypomnę:” Podnieść zasadnicze uposażenie każdego pracownika o 2000 zł na miesiąc, jako rekompensatę dotychczasowego wzrostu cen.” Podczas rozmów w Sali BHP, podążając myśleniem Orwella - „wszystkie zwierzęta były równe”. Dopiero potem okazało się, że niektóre są „równiejsze” i tak zostało do dzisiaj.
Ubeckie powiązania wielkiego Lecha, który stał się nie tylko ikoną sierpniowego strajku, ale też firmował swoją „legendą” całą pookrągłostołową transformację dotarły do publicznej wiadomości stosunkowo niedawno, bo przecież sierpniowy wiatr od morza zawiał 36 lat temu. Dziwne, że odkąd Kiszczakowa przyniosła akta „Bolka” do Instytutu Pamięci Narodowej, a Wałęsa poszedł w zaparte, dotąd grafologom nie spieszno rozstrzygnąć, czy pokwitowania „wziątek” z podpisem Bolek skreślone są ręką noblisty, czy nie. Jak długo jeszcze będzie trwać ta szopka? Jak długo dochodzić będziemy do prawdy, o co komu w sierpniowej przewrotce chodziło i kto jaki miał w tym interes. Od wielu lat bowiem wiadomo, ze interes był międzynarodowy.
Szkoda tylko, że prawdę o Sierpniu usiłuje się ustalić podczas „tajnych kompletów”,czyli coraz liczniejszych spotkań patriotycznych, organizowanych przez różne gremia, którym zależy na poznaniu najnowszej historii własnego kraju. Jak dobrze, że jest internet, że różnych prelekcji i dyskusji możemy posłuchać na YouTube. A przecież jest już odzyskana telewizja publiczna i debaty na ten temat powinny trwać w najlepsze. Z naszych podatków utrzymujemy też IPN.
Odnoszę wrażenie, że zabawa w policjantów i złodziei, jaką funduje nam PiS, tocząc walkę z PO i tropiąc afery jest gombrowiczowskim robieniem min, bo prowadzi do ostrego zwarcia poniekąd swoich ze swoimi, a na tym partii rządzącej wcale nie zależy. Tymczasem metoda małych kroków przestaje wyborcom PiS wystarczać, bo choć partia ta ma nadal wysokie poparcie społeczne, to ostatnio spadło jej ono o 3 proc. I to mimo 500 plus, które na jakiś czas zaspokoiło apetyty najbiedniejszych wielodzietnych rodzin.
Okres złodziejskiej transformacji, na jaką ludzie Solidarności dali przyzwolenie rozpościerając nad reformami ochronny parasol, nie jest żadnym powodem do chluby. Cóż bowiem znaczy wolność bez własności? Tę transformację i sukcesy Sierpnia najlepiej podsumowało pokolenie dzieci tych, którzy tworzyli Sierpień i im się nie udało odnieść sukcesu, bo był on pomyślany tylko dla niektórych. Otóż, dzieci tych Sierpniowym idealistów, co wierzyli w „szklane domy” uznały swoich rodziców za frajerów i 3 miliony młodych ludzi wyjechało z kraju na emigrację. Czy od tego „sukcesu” Sierpnia przewróciło im się w głowach? Dlaczego nie mówi się i o tym pokłosiu?
No może nie do końca. Otóż, prezydent Andrzej Duda „sypnął się” przy okazji rocznicowej wazeliniarskiej przemowy. Stwierdzając, że dla dzisiejszej młodzieży abstrakcją są czasy, gdy półki w sklepach były puste, przytoczył dowcip: "Ojciec opowiada o tamtych czasach dziecku i mówi, że wtedy były puste półki. A dziecko mówi: Puste półki, w całym Tesco?".
To trafne podsumowanie, które prezydentowi wyszło niechcący. Polskie dzieci nie wiedzą już, co to sklepy „Społem”, chociaż spółdzielnia ta istnieje od zaborów. Nie tylko polski przemysł, ale też polski handel został połknięty przez zagraniczne koncerny, zamordowany przez portugalskie Biedronki, francuskie Auchan, Leclerca, niemieckiego Lidla czy angielską sieć Tesco. Wprawdzie mówi się, że korzenie Tesco są polskie, bo właściciel jest Żydem polskiego pochodzenia, ale brzmi to jak żart.
Dziecko może nie mieć pojęcia, że w ogólne istniały polskie sklepy, a „Społem” miało własne supermarkety. Chociaż założona w 1886 roku Spółdzielnia Spożywców ”Społem” przetrwała zabory, funkcjonowała w międzywojniu i PRL, jak Westerplatte, broni się jeszcze, ale jest coraz bliższa kapitulacji, bo dopiero 36 lat po Sierpniu zaczęło się mówić o patriotyzmie gospodarczym.