Kolejne podwyżki dla parlamentarzystów
W tym roku o tysiąc złotych wzrósł ryczałt na biura poselskie. Co to oznacza w praktyce? Znaczy to tyle, że w styczniu reprezentanci narodu otrzymają do ręki o tysiąc złotych więcej. Od teraz przysługuje im 14,2 tys. zł miesięcznie. Kwota ta ma im wystarczyć na szeroko pojętą obsługę biura, czyli na czynsz za lokal, pensje pracowników, ekspertyzy itd. Wydaje się, że suma ta była niebagatelna nawet przed podwyżką, jednak parlamentarzyści są innego zdania.
Posłowie i senatorowie wiecznie biadolą na swój „ciężki” los. Dlatego hojny marszałek odpowiada na skargi swej dziatwy podnosząc jej co rusz jakieś pobory, tym razem dla niepoznaki zwane ryczałtem na biura. To przecież nic takiego, bo jak twierdzi poseł Brudziński z PiS, nie są to pieniądze dla posłów, lecz na ich działalność. Tegoroczna podwyżka jednak jest już drugą w tej kadencji. Od początku rządów PiS kwota ryczałtu wzrosła o ponad dwa tysiące złotych.
Spójrzmy na wysokość kwot przepływających przez ręce parlamentarzystów. Podając za portalem money.pl: około 10 tys. zł uposażenia, prawie 2,5 tys. zł diety, kwota wolna od podatku w wysokości 30 tys. zł rocznie, czyli o wiele więcej niż dla przeciętnego Kowalskiego. Oprócz tego premie za przewodniczenie komisjom w wysokości 2 tys. zł dla przewodniczącego i 1,5 tys. zł dla wiceprzewodniczących mnożących się ponad miarę, bezpłatne przeloty samolotami oraz przejazdy środkami transportu publicznego, trzymiesięczna odprawa na koniec kadencji. Wydaje się mało? To dodajmy do tego jeszcze wspomniany ryczałt w wysokości 14,2 tys. zł. miesięcznie i robi się całkiem przyjemnie. Zauważmy, że posłowie swoje dziesięciotysięczne wynagrodzenie podstawowe oraz dietę biorą na rękę, gdyż każdy inny aspekt ich działalności finansowany jest osobno.
Niech nikt nam nie wmawia, że oni ciężko pracują. Gdyby działalność ta była ciężka i niewdzięczna, nikt by się do tego nie garnął. Widać jednak, że profity z tytułu bycia parlamentarzystą są bardzo atrakcyjne i kuszące, skoro tyle osób wprost ślini się na samą myśl o zasiadaniu w sejmowych ławach. Zwiększenie kwoty ryczałtu przysłuży się z pewnością do wzrostu zatrudnienia w biurach poselskich. Szkoda tylko, że dotyczyć to będzie członków ich rodzin i znajomków.
Dajcie sobie panowie posłowie i senatorowie spokój. Po co się męczyć skoro wam nie starcza do pierwszego? Czy może jednak starcza, w przeciwieństwie do wielu uczciwie pracujących Polaków, którzy nie mogą sobie pozwolić na podobny luksus? Ja wiem, że w naszym kraju żyje się lepiej, że bezrobocie spada i, że tak naprawdę osobiście nie mam na co narzekać. Obserwuję jednak świat wokół i jakoś dziwnie biedny i smutny się wydaje. Ludzie tonący w kredytach, wszechobecna lichwa żerująca na pragnieniu lepszego życia, na które niewielu może sobie pozwolić. Politycy napychający sobie kieszenie naszymi pieniędzmi i odstawiający za to szopki, w rodzaju żenującej „okupacji” Sejmu, czy ciągłej kłótni przy korycie o sprawy mało zwyczajnych ludzi obchodzące. Tak to wygląda przez pryzmat ekranu telewizora, wziętego na kredyt i oglądanego w mieszkaniu nienależącym do ciebie. Towarzysze politycy, wasze wydumane pojęcie o prawdziwym życiu mija się z rzeczywistością, a im dłużej siedzicie zamknięci w swoim politycznym światku, tym dalej odpływacie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Źródło: prawy.pl