Są ludzie, a w zasadzie formy życia, bo na szlachetne miano człowieka to raczej oni nie zasługują tak bezczelne, że pomimo całkowitej kompromitacji siebie i swoich działań twardo kroczą do przodu. Niczym koń z klapkami na oczach. Pod tym względem Mateuszowi Kijowskiemu chyba jest najbliżej do „Moja być cesarzem” Bokassy I – władcy Cesarstwa Środkowoafrykańskiego.
Różni się tylko jednym – tamten zjadał swoich poddanych, a Mateusz ich tyko ograbia. Co więcej Bokassa był tak bardzo przekonany o swojej popularności, że nawet po wygnaniu jeszcze raz wrócił do swojego kraju, żeby poddani mogli go wielbić bez skrępowania. Cóż wsadzili go do więzienia, gdzie dokonał swojego żywota. Mateusz też jest przekonany o tym, że jest pępkiem Wszechświata i wszystko co się wokół dzieje – łącznie z ruchem Słońca i planet jest tylko po to, żeby czcić jego skromną osobę. Aby cały świat mógł go wielbić bez skrępowania. Co ciekawe właśnie wygrał wybory na przewodniczącego Zarządu Regionu Mazowsze KOD co ma stanowić tylko krok do jego głównego celu - fuchy przewodniczącego Zarządu Głównego Stowarzyszenia Komitet Obrony Demokracji. W głosowaniu zdobył on 487 głosów. Jego konkurent Paweł Bilski otrzymał poparcie 235 osób. Swoją decyzję o starcie w wyborach argumentował - Nie mogę pozwolić, by "ciemna strona" była górą! Łał czyli to on jest Panem Światłości, ostatnim rycerzem Jedi.
Cóż że między marcem a sierpniem 2016 roku wylazło 8 faktur – każda na 15 190 zł i 50 gr., czyli łącznie 121 524 zł? Za „opiekę informatyczną” nad serwisem KOD-u, którą... wykonywali bezpłatnie wolontariusze. I co z tego? Chwilę wcześniej bo 22 grudnia w programie Moniki Olejnik zapewniał na słowo honoru (to jest dopiero dobry żart) że żadnych pieniędzy ze swojej działalności w KOD-zie nie bierze. - W ogóle nie zarabiam w KOD-zie. W ogóle. Nic. I zapewniał - Jestem człowiekiem honoru.
Cóż można o tym rzekomym błaźnie powiedzieć – otóż jaki jest Kijowski każdy widzi. Pięćdziesięcioletni, zarośnięty niczym dziki agrest facet z kitką będący pierwszym (przynajmniej wizualnie) menelem demokracji. Ubrany w swoje skórzane motocyklowe kurteczki i różowe spodnie popylający na wartym ponad 100 tys. zł motocyklu. Mateusz Kijowski twierdzi, że jest wyznawcą wiary rzymskokatolickiej, ale przeszkadzają mu krzyże wiszące w Sejmie i szkołach i nie stanowi problemu aborcja. Poszedł na pogrzeb „Inki” i „Zagończyka”, ponieważ chciał „oddać cześć bohaterom”. Potem przyznał, że nie wie jakie nazwisko nosiła chowana. Zdawało mu się, że Stańczykowska.
Będąc jednocześnie najsłynniejszym alimenciarzem III i IV RP oficjalnie bez skrępowania głoszącym, że utrzymuje go obecna żona. Twierdzącym, że - Mam ustawione alimenty powyżej moich wynagrodzeń od wielu lat, w związku z tym nie jestem w stanie ze wszystkich się wywiązywać. - żalił się bohater. Te wysokie alimenty to po 700 zł na każde z trójki dzieci z pierwszego małżeństwa, czyli łącznie 2100 zł. Pod koniec 2015 roku lider KOD zalegał z alimentami na 80 tys zł. Obiecywał wówczas że zaraz wszystko odda. Dziś łączny dług alimentacyjny Kijowskiego urósł do ponad 220 tys. zł. Ujawnienie tego przez tygodnik „Wprost” nazwał zorganizowaną akcją służb specjalnych, mającą na celu zniszczenie KOD. Dla służb KOD jest wrogiem numer jeden w Polsce – twierdzi Kijowski. W czasie kiedy między innymi wziął na faktury ponad 120 tys. zł. Czy brał poza fakturami? Cóż walka o znikającą kasę KOD-u Polonia może na to wskazywać. Sympatycy Kijowskiego pytali - Gdzie są wpłaty KOD Polonia? Rozliczyli się z ok. 2 tys., a zebrano ponad 120 tys. Poza tym prawdziwi twórcy KOD (śmierdzący na kilometr agendami Sorosa) nie mogli nie zadbać o finansowanie Kijowskiego. Stąd ta irytacja, że zadbał o kolejne kieszonkowe i dał się na tym złapać. - Opublikuje rachunki perfumerii i markowych sklepów w Paryzu i La Rochelle gdzie pp Kijowscy za kase #KOD „bronili demokracji” kosztem alimentów. (…) - grozi na Facebooku Maciej Klawikowski pierwszy koordynator KOD w Paryżu. Wbijając kolejny gwóźdź do trumny lidera Komitetu.
Jednego Mateuszowi Kijowskiemu nie można odmówić – jego konsekwencji w drodze do koryta, to znaczy do „przywództwa w ruchu walczącym o demokrację w Polsce”. Istnieje jednak szansa, że wykończą go właśnie ci, którzy go najbardziej wspierali. Środowiska „GW”, „Newsweeka”, TVN i sorosowskie agendy. To oni przybiją go do drzwi stodoły i podpalą, bo każdy dzień jego liderowania to kolejne straty wizerunkowe. - Tak długo, jak niepłacenie alimentów będziemy traktować jako sprawę „prywatną”, nic się nie zmieni. Bez względu na to, czy chodzi o kolegę z pracy czy lidera ruchu społecznego nie możemy tolerować niepłacenia alimentów - wali dzisiaj w "Wysokich Obcasach" Agata Chełstowska autorka raportu „Alimenty na dzieci”. W "Gazecie" która miała jako jedna z pierwszych wiedzieć o fakturach lidera KOD-u i w ogóle pominąć temat.
Jarosław Kaczyński po prostu musi mieć jakiś pakt ze wszystkimi czarodziejami tego świata, którzy poprzez Oko Kota czarują polityków opozycji. Naprawdę inaczej nie mogę sobie zracjonalizować tego co dziś stało się w Polsce. Nie dosyć, że grafolodzy stwierdzili, że Lech Wałęsa podpisał, co wiadomo było, że podpisał. Że Schetyna pojechał sobie na narty w Alpy, a Petru na Maderę zgłębiać przyjaźń z towarzyszką walki i pracy, kiedy ich poplecznicy okupowali salę plenarną i skwerek pod Sejmem. To jeszcze skompromitowany alimenciarz Mister-Kitka wziął na klatę 120 tys. zł, a potem wygrał wybory na Mazowieckiego KOD-ziarza sezonu i może zostać pierwszym KOD-ziarzem Polski. Cóż pozostały tylko dwie rzeczy, żeby PiS mógł spokojnie rządzić przez następną dekadę – pozostanie Tuska w Brukseli i oczekiwana (także przez Trumpa) śmierć George'a Sorosa.
Michał Miłosz