Co pewien czas odżywa w Unii Europejskiej problem przymusowego przyjmowania imigrantów. Kraje temu przeciwne straszy się sankcjami ekonomicznymi, nakładaniem wysokich kar. To, że Europa od dawna nie radzi sobie z tym problemem, wszystkim wiadomo. Szeroko otwarte ramiona kanclerz Merkel spowodowały niekontrolowany exodus uchodźców z Azji i Afryki. Stąd wzmożone zagrożenie terrorystyczne i częste krwawe jatki, które urządzają gościnnym gospodarzom muzułmanie.
Według niektórych mieliśmy się ubogacić kulturowo, otwierając granice. Jak to wygląda w rzeczywistości, każdy widzi. Kultura muzułmańska zupełnie inaczej traktuje kobiety niż cywilizacja Zachodu. Tam kobieta to uległa niewolnica. Współżycie z kilkoma kobietami jest zgodne z Koranem. Dziewczynki są zdolne do współżycia seksualnego jeszcze przed okresem dojrzewania, wtedy” gdy się do tego nadają.” Kobiety Zachodu są dla muzułmanów godne potępienia. I tak są przez nich traktowane. Stąd gwałtowny wzrost gwałtów na Europejkach w krajach, które przyjęły całe rzesze uchodźców.
W ubiegłym roku głośna była sprawa molestowania kobiet w Kolonii podczas zabawy sylwestrowej. Incydenty skrzętnie tuszowano, zamiatając wszystko pod dywan. Tylko że sylwester i Kolonia to nie jedyny wypadek zabaw muzułmańskich z białymi kobietami. Uchodźcy przywieźli nowe zwyczaje, często nie mające nic wspólnego z kulturą. Wśród nich jest popularna zabawa taharrusk polegająca na grupowym molestowaniu upatrzonej ofiary. A seksualna zabawa może mieć swój finał w grupowym gwałcie.
Coraz częściej do opinii społecznej przedostają się akty muzułmańskiej przemocy. W szwedzkim mieście Uppsala miał ostatnio miejsce gwałt on-line. Na Facebooku na żywo był transmitowany zbiorowy gwałt na kobiecie. Wszystkiego pilnowała uzbrojona grupa imigrantów, która groziła widzom bronią, aby nie zgłaszali tego zdarzenia na policję. Na szczęście jedna z młodych kobiet, która oglądała to widowisko na Facebooku, w trakcie transmisji, zgłosiła przestępstwo na policję. Sprawcy zostali aresztowani.
To i tak postęp w reakcji władz, które przez długi czas starały się w imię poprawności politycznej nie dostrzegać aktów barbarzyństwa. Jesienią w 2015 roku w ośrodku dla uchodźców w Fliegerhorst Erding k. Monachium miał miejsce zbiorowy gwałt na 14-letniej dziewczynce. Skrwawione i przerażone dziecko skryło się pod łóżkiem i tak znalazł ją niemiecki żołnierz, który był zatrudniony w ośrodku. Udzielił dziewczynce pomocy i zgłosił sprawę przełożonym. Dowiedział się, że ma „trzymać gębę na kłódkę”. Gdy dalej dociekał sprawiedliwości, był zmuszony do tuszowania całego zdarzenia. Z powodu szykan, zdezerterował i uciekł do RPA. Za dezercję otrzymał karę pieniężną, ale podczas procesu światło dzienne ujrzało bestialstwo dokonane na dziecku.
Europa Zachodnia zwariowała na tle poprawności politycznej, polityki multi-kulti. Ciekawe, że taką miłością pałają Niemcy właśnie do muzułmanów. Wnioski o azyl składane przez chrześcijańskich uchodźców są masowo odrzucane. Mówił o tym pastor w Trinity Lutheran Church w Berlinie.
Na szczęście nasz rząd postawił wyraźne veto w sprawie nielegalnych imigrantów. Opozycja stara się za wszelką cenę coś dla siebie ugrać. Wszystkie chwyty są dozwolone, nawet polityczna gra nieszczęściami ludzkimi. Ostatnio media rozpętały nagonkę na rząd, który miał odżegnać się od pomocy 10 sierotom z Aleppo. Gotowość do ich przyjęcia zgłosił prezydent Sopotu i wystosował w tej sprawie pismo do MSZ. W mediach zawrzało. Po raz kolejny na rządzie Beaty Szydło nie pozostawiono suchej nitki, oskarżając go o znieczulicę w obliczu ludzkiej tragedii.
W rzeczywistości okazało się, że pismo miało rodzaj niesprecyzowanego apelu. Nie zawierało żadnych konkretów. Nie było w nim mowy o dziesięciu sierotach, ale o grupie uchodźców z dziećmi. Rzecznik rządu po raz kolejny przypomniał o zwiększonej kilkakrotnie pomocy humanitarnej, która trafia na obszary ogarnięte wojną. Taka forma pomocy sprawdza się najlepiej. Mówił o tym wielokrotnie ks. prof. Waldemar Cisło, który zajmuje się sprawą pomocy humanitarnej na wschodzie. Mówił o apelach tamtejszych hierarchów kościelnych, którzy proszą o pomoc na miejscach dotkniętych wojną. Zabieranie ludzi z ich macierzystego kraju i osadzanie ich w Europie nie jest dobrym pomysłem. Roczna instytucjonalna opieka niczego nie rozwiązuje. Ludzie ci są pozostawieni sami sobie, bez pracy, bez perspektyw, bez znajomości języka (dla nich nasz język jest wyjątkowo trudny). I w konsekwencji wisi nad nimi widmo powrotu do ogarniętej wojną Syrii.