Inne dokumenty Kościoła wydane na temat homoseksualizmu także są oparte głównie na filozofii natury, a nie na personalizmie. I tak „List do Biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych” z 1986 r. jest dopowiedzeniem do wspomnianej deklaracji. Kard. Joseph Ratzinger zwrócił uwagę, że Kongregacja uwzględniła w
Deklaracji powszechne rozróżnienie między predyspozycją lub skłonnością homoseksualną a osobami homoseksualnymi. To właśnie czyny homoseksualne uznano za „wewnętrznie nieuporządkowane”, „pozbawione ich istotnej i niezbędnej celowości”, które „nie mogą być w żadnym przypadku zaaprobowane (Kongregacja Nauki Wiary,
List do Biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych, 3.).
Było to zrozumiałe rozróżnienie zważywszy, że tylko to, co zależne od woli może być przedmiotem oceny moralnej. Kard. Ratzinger uznał jednak za konieczne doprecyzować to ujęcie:
W dyskusji powstałej po ogłoszeniu
Deklaracji, zostały jednak zaproponowane interpretacje nadmiernie przychylne samej skłonności homoseksualnej, do tego stopnia, że niektórzy posunęli się do zdefiniowania jej jako obojętnej lub, co więcej, jako dobrej. Należy natomiast sprecyzować, że szczególna skłonność osoby homoseksualnej, chociaż sama w sobie nie jest grzechem, stanowi jednak słabszą bądź silniejszą skłonność do postępowania złego z moralnego punktu widzenia. Z tego powodu sama skłonność musi być uważana za obiektywnie nieuporządkowaną.
Dlatego ci, którzy znajdują się w tym uwarunkowaniu, powinni być przedmiotem szczególnej troski duszpasterskiej, by nie doszli do przekonania, że urzeczywistnianie tej skłonności w relacjach homoseksualnych jest wyborem możliwym do przyjęcia z moralnego punktu widzenia (Kongregacja Nauki Wiary,
List do Biskupów Kościoła katolickiego..., 3).
Podobnie odniesienia do filozofii natury dominują w „Uwagach dotyczących projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi” z 2003 r., które także zostały podpisane przez kard. Ratzingera.
Dokument ten stwierdza, że związki homoseksualne sprzeczne są z prawym rozumem (recta ratio), a więc z prawem naturalnym:
Zadanie prawa cywilnego jest niewątpliwie bardziej ograniczone niż prawa moralnego, a prawo cywilne nie może wchodzić w konflikt z prawym rozumem (
recta ratio) bez utraty tym samym mocy wiążącej dla sumienia. Każde prawo ustanowione przez ludzi ma rację bytu jako prawo na tyle na ile jest zgodne z naturalnym prawem moralnym, uznawanym przez prawy rozum (
recta ratio), i na ile respektuje w szczególności niezbywalne prawa każdej osoby. Ustawodawstwa przychylne związkom homoseksualnym są sprzeczne z prawym rozumem, ponieważ udzielają gwarancji prawnych analogicznych do tych, jakie przysługują instytucji małżeństwa, związkom między dwoma osobami tej samej płci. Biorąc pod uwagę wartości, które się z tym wiążą, państwo nie może zalegalizować takich związków bez uchybienia swemu obowiązkowi promowania i ochrony zasadniczej instytucji dla dobra wspólnego jaką jest małżeństwo (Kongregacja Nauki Wiary,
Uwagi dotyczące projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi, III, 6.).
W uwagach tych znalazło się także bardzo ważne stwierdzenie:
Dla poparcia legalizacji związków homoseksualnych nie można przywoływać zasady szacunku i niedyskryminacji wobec każdej osoby. Bowiem czynienie różnic między osobami albo odmowa uznania prawnego czy przyznania pewnego świadczenia społecznego nie są dopuszczalne tylko wtedy, gdy pozostają w sprzeczności ze sprawiedliwością. Nieprzyznanie statusu społecznego i prawnego małżeństwa formom życia, które nie są i nie mogą być małżeńskimi, nie przeciwstawia się sprawiedliwości, ale przeciwnie, jest przez nią wymagane (Tamże, III, 8).
Przedstawione dokumenty Kongregacji Nauki Wiary pokazują, że Kościół także po Soborze Watykańskim II opierał się głównie na filozofii natury, krytykując zjawisko homoseksualizmu. Działo się tak właśnie, ze względu na to, że filozofia ta jest niezwykle precyzyjna i udziela jednoznacznych wyjaśnień.
Potwierdzałby to zresztą spór na ostatnim Synodzie o małżeństwie i rodzinie, który dotyczył homoseksualizmu. Progresiści korzystali wyłącznie z argumentów odwołujących się do personalizmu. W pierwszym dokumencie roboczym „Relatio post disceptationem” podsumowującym pierwszy tydzień obrad udało im się umieścić wzmiankę o tym, że osoby homoseksualne mogą wnieść pozytywny wkład do Kościoła. Twierdzenie to opierało się na sofistycznym argumencie, że skoro homoseksualiści także są osobami, to mogą wnieść wiele dobrego do Kościoła. Manipulacja polegała w tym wypadku na tym, że oczywiście mogą wnieść wiele jako osoby, ale nie jako homoseksualiści.
W dokumencie podsumowującym obrady Synodu w 2014 r., pod wpływem sprzeciwu, zrezygnowano z pisania o „wartościach homoseksualnych”. Podkreślono także, że nie wolno zrównywać związków homoseksualnych z małżeństwami. Nie padło w nim jednak stwierdzenie o tym, że Pismo Święte i Kościół uznają aktywność homoseksualną za bardzo nieuporządkowaną. Pojawiła się natomiast uwaga o tym, że nie można dyskryminować takich osób. W podobnym tonie wyraża się „Relatio Synodi” z 2015 r.:
Kościół dostosowuje swoją postawę do Pana Jezusa, który w bezgranicznej miłości ofiarował samego siebie każdemu człowiekowi bez wyjątku (por. MV, 12). W odniesieniu do rodzin, które przeżywają doświadczenie posiadania w swoim gronie osoby homoseksualnej, Kościół potwierdza, że każda osoba, niezależnie od swojej orientacji seksualnej, musi być szanowana w swej godności i przyjęta z szacunkiem, z troską, by uniknąć „jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji” (Kongregacja Nauki Wiary, Uwagi dotyczące projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi, 4). Należy poświęcić szczególną uwagę także na towarzyszenie rodzinom, w których żyją osoby o skłonnościach homoseksualnych. Natomiast odnośnie do projektów zrównywania związków osób homoseksualnych z małżeństwem, „nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny” (tamże). W każdym razie Synod uważa, że jest całkowicie niedopuszczalne, aby Kościoły lokalne doznawały nacisków w tej materii oraz aby organizmy międzynarodowe uzależniały pomoc finansową dla krajów ubogich od wprowadzenia praw ustanawiających „małżeństwo” między osobami tej samej płci.
W tym krótkim tekście czterokrotnie został użyty wyraz „osoba” i raz termin „godność”. Ani razu nie odwołano się przy tym do takich pojęć, jak „natura”, czy „prawo naturalne”. Świadczy to o tym, że postanowiono go napisać w duchu personalistycznym. Mowa jest w nim ponadto o „miłości bezgranicznej” Pana Jezusa, o doświadczeniu rodzin, które posiadają w swoim gronie osobę homoseksualną, o szacunku, trosce i niedyskryminacji. Nie ma natomiast ani słowa o nieuporządkowaniu skłonności i czynów homoseksualnych. Odwołując się do personalizmu, udało się napisać paragraf dotyczący osób homoseksualnych, który nie godzi wprost w jednoznaczne nauczanie katolickie, ale w praktyce może je unieważnić. Nie dotykając istoty problemu, sugeruje on zmianę podejścia do osób homoseksualnych, co może pociągnąć za sobą ignorowanie katolickiej doktryny na ten temat w imię „szacunku”, „troski”, czy „niedyskryminacji”.
Niestety papież Franciszek w swojej posynodalnej adhortacji o rodzinie w zasadzie powtórzył fragmenty poświęcone homoseksualistom, które znalazły się w „Relatio Synodi” z 2015 r. Znalazły się tam dwa paragrafy na ten temat:
-
Kościół przyswaja sobie postawę Pana Jezusa, który w bezgranicznej miłości ofiarował samego siebie każdemu człowiekowi bez wyjątku. Wraz z Ojcami synodalnymi zwróciłem uwagę na sytuację rodzin, które przeżywają doświadczenie posiadania w swoim gronie osoby o skłonności homoseksualnej – doświadczenie niełatwe ani dla rodziców, ani dla dzieci. Dlatego chcemy przede wszystkim potwierdzić, że każda osoba, niezależnie od swojej skłonności seksualnej, musi być szanowana w swej godności i przyjęta z szacunkiem, z troską, by uniknąć «jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”„, a zwłaszcza wszelkich form agresji i przemocy. W odniesieniu do rodzin, należy natomiast zapewnić im pełne szacunku towarzyszenie, aby osoby o skłonności homoseksualnej miały konieczną pomoc w zrozumieniu i pełnej realizacji woli Bożej w ich życiu.
-
W trakcie dyskusji na temat godności i misji rodziny, Ojcowie synodalni zauważyli, że „odnośnie do projektów zrównywania związków osób homoseksualnych z małżeństwem, nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny”. To niedopuszczalne, „aby Kościoły lokalne doznawały nacisków w tej materii oraz aby organizmy międzynarodowe uzależniały pomoc finansową dla krajów ubogich od wprowadzenia praw ustanawiających «małżeństwo» między osobami tej samej płci” (Franciszek, Amoris laetitia., 250-251).
Paragrafy te powielają niestety manipulacje, których dokonano podczas Synodu. Słowa na temat tego, że nie wolno zrównywać związków homoseksualnych z małżeństwem, sugerują, że mamy do czynienia z tradycyjną, katolicką nauką na temat homoseksualizmu. Z drugiej jednak strony nie ma ani słowa o tym, że same akty i relacje homoseksualne są sprzeczne z naturą i są grzechem ciężkim. Nacisk jest położony na szacunek wobec osób homoseksualnych, co sugeruje, że jednak istnieją jakieś „pozytywne wartości” w homoseksualizmie.
Przykład podejścia w Kościele do homoseksualizmu i osób homoseksualnych pokazuje, jak odejście od filozofii natury na rzecz personalizmu może prowadzić na manowce.