Podstawowe dogmaty różokrzyżowców - cz. II

0
0
0
/

Publikujemy ciąg dalszy fragmentu książki Michała Krajskiego pt. "Luter i różokrzyżowcy":                

Śmierć nie prowadzi do odrodzenia się świadomości, ani ujawnienia się prawdziwej istoty. Nie ma też wiecznego życia w świecie umarłych. Następuje natomiast reinkarnacja, a więc proces ciągłego odradzania się w nowych ciałach. W ten sposób zwiększa się zasób doświadczeń, który stanowi podstawę życia nowej osobowości. Proces ten będzie trwał do czasu, aż nie pojawi się człowiek, który będzie tak bogaty w doświadczenia wielu inkarnacji, że pojmie, jak oddzielić się od materii. On też będzie miał tak świadomą osobowość, że wyzwoli się z prawa narodzin i śmierci oraz prawa przyczyny i skutku. Rozwiązania nie odnajdzie on jednak w tym świecie, a jedynie w sobie samym. Dzięki temu osiągnie swój cel, czyli z powrotem zajmie należne mu miejsce i nastąpi ponowne stworzenie pierwotnego, boskiego człowieka.

   

Skrótowo rzecz ujmując, tak wygląda teologia Różokrzyża. Nie należy jednak zbytnio przywiązywać się do szczegółowych wyjaśnień, ze względu na to, że są one tylko pewnym rozwinięciem i wyjaśnieniem nauki wyrażonej w kilku podstawowych dogmatach. Te wyjaśnienia i rozwinięcia będą inne w orfizmie, czy w hinduzmie. Trzon „Powszechnej Wiedzy”, meritum, pozostaje jednak bez zmian. Wśród różokrzyżowców nie ma żadnego magisterium czy papieża, stąd różnice między ich dziełami bywają duże. Można zakładać, że każdy różokrzyżowiec chce dodać przy tym coś własnego. Stąd inne „wyjaśnienia i rozwinięcia” są u Jana van Rijckenborgha, inne u Maxa Heindela, a jeszcze inne u Rudolfa Steinera. W pracy tej opieram się przede wszystkim na rozstrzygnięciach pierwszego autora.

Nie znaczy to jednak, że przedstawione poglądy nie mają znaczenia. Pokazują one bowiem kilka istotnych wątków, na które warto zwrócić uwagę. Pierwszym z nich jest uwaga, że dobro i zło nie mogą obecnie bez siebie istnieć. Jest to zrozumiałe w gnostyckiej, dualistycznej teorii, gdzie duch oznacza dobro, a materia zło. W rzeczywistości jednak zło nie ma własnego bytu. Jest tylko brakiem dobra. Twierdzenie to pociąga za sobą jednak bardzo poważne konsekwencje. Zauważył je Heraklit, starożytny grecki filozof i orfik. Zwrócił on uwagę, że jeżeli zarówno dobro jak i zło istnieją realnie i są z sobą zmieszane, to tak naprawdę mówienie o dobrych lub złych rzeczach, czynach, ludziach itd. jest pomyłką. Wszelkie różnice, które obserwujemy, muszą być bowiem pozorne. Musi istnieć, jakaś wyższa zasada, boski rozum, w którym one wszystkie się znoszą. Takie ujęcie prowadzi do uznania, że do powszechnie obowiązującej moralności, prawa naturalnego, widzialnej rzeczywistości, przykładają wagę tylko ludzie niewtajemniczeni. Reszta jest ponad tym.

Druga uwaga dotyczy tego, że chociaż ludzie byli niegdyś bogami, to się zdegenerowali i stali się zwierzętami. Proces odkrycia „boskiej świadomości” jest długi i siłą rzeczy dotyczy tylko nielicznych, wtajemniczonych. „Boski plan ratunkowy” to nie jest plan Odkupienia ludzkości przez Chrystusa, który jest skierowany do wszystkich. Stąd „Powszechna Wiedza”, chociaż występuje w każdej religii i kulturze, jest udostępniana w zawoalowanej formie. Wniosek ten musi prowadzić do uznania, że większość ludzkości powinna być podporządkowana grupie nielicznych bogów. Mogą oni robić z nią wszystko, co chcą, bo są to jedynie zwierzęta, chociaż o rozwiniętej biologicznie świadomości. Wyjaśnia to, czemu Platon, orfik, napisał „Państwo”, które przedstawia totalitarną wizję państwa, w którym rządzą filozofowie. Wyjaśnia to także dążenia masonów do sprawowania władzy nad światem.

Kolejnym wątkiem jest reinkarnacja. Jest to teoria, której nie da się udowodnić, ale która pokazuje jasno, że związek duszy z ciałem jest tylko przypadkowy. Jej przyjęcie wiąże się jednak z okrutną konstatacją, że każdy cierpi zasłużenie, a więc nikt nie zasługuje na miłosierdzie. Jeżeli bowiem ktoś doświadcza cierpienia, choroby, zła, to oznacza, że musiał popełnić jakieś przestępstwo w poprzednim życiu. Jest to zresztą przyznane w opracowaniu Różokrzyża, gdzie mowa jest o zasobie doświadczeń, jaki daje reinkarnacja: „Wyjaśnić nim można wszelkie możliwości i ograniczenia, wszelkie przyciągające i budzące obawy cechy, wszystkie sympatie i antypatie, szczęście i nieszczęście, zdrowie i chorobę”1.

Ostatnią kwestią jest problem pokory, ascezy i ofiary. W przywołanej nauce wciąż przewijają się te pojęcia. Człowiek utracił „boską świadomość”, bo był skupiony wyłącznie na sobie. Z czasem zaczął zdążać głównie do egoistycznej samorealizacji i samopotwierdzenia. Pochłania go „walka o byt”, a więc starania o pieniądze, sukces i władzę. Cechuje go brak pokory i pycha. Powinien więc zmienić swoje nastawienie, zobaczyć innych, w tym swoją zależność od nich. Powinna cechować go powściągliwość, a nawet asceza. Ostatecznie tylko samoofiara może go ocalić.

Wszystko to może budzić chrześcijańskie skojarzenia przy powierzchownym odbiorze. W istocie jednak mamy tutaj do czynienia, co najwyżej z parodią chrześcijaństwa. Clue przesłania jest tutaj bowiem odwrotnością nauki Ewangelii. Mamy bowiem do czynienia z szatańską wizją, w której człowiek zajmuje miejsce Boga, roszcząc sobie prawo do boskości. Jeżeli jednak człowiek jest bogiem, to nie powinien myśleć tylko o sobie. Jako bóg powinien „sprawować opatrzność”, czyli kierować wszystkim. Powinien przy tym wykazywać jakąś bezinteresowność, zaangażowanie, czy nawet wspaniałomyślność. Podobnie postępują okrutni dyktatorzy, którzy czasem ułaskawiają swoich więźniów, by okazać im swoją wielkość.

Jeżeli człowiek jest bogiem, to nie może być niewolnikiem własnych popędów, zwierzęciem ulegającym każdemu pożądaniu. Powinien nad sobą panować, a do tego potrzebna jest asceza. Różokrzyżowcy często odznaczali się w historii daleko posuniętą ascezą. Istniały zresztą dwa nurty: apoliński i dionizyjski. Pierwszy charakteryzował się skrajnym umartwieniem, a drugi skrajną rozpustą. Postawy te z pozoru wydają się całkowicie różnić od siebie. W rzeczywistości są wyrazem tej samej pogardy dla ciała i przekonania, że może ono pełnić jedynie funkcję instrumentalną. W tym wypadku rozpusta nie może jednak wynikać z naturalnych skłonności, ale powinna być świadomym wyniszczeniem własnego organizmu.

  książka do nabycia na stronie wydawcy 3DOM: https://www.3dom.pro/Michal-Krajski-Luter-i-rozokrzyzowcy-p258    

1Tamże, 18.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną