
Zmysłowość katolickiego Południa, a zwłaszcza Włoch, szokowała - a niekiedy oswajała - przybyszów z protestanckiej Północy. Nawróconego na katolicyzm (ale jedynie pro forma, żeby móc mieć dostęp do starożytnych dzieł sztuki w zbiorach watykańskich i kolekcjach kardynałów, poza tym zainteresowanego wyłącznie "grecką przyjaźnią") Winckelmanna oszołomił w papieskim Rzymie widok nieskrywanej publicznie nagości, przyjmowanej bez zgorszenia.
Także, w Neapolu, który odwiedził kilkakrotnie, nikogo nie dziwił widok nagich lazzaroni, wałęsających się po nabrzeżu, jak również dziewcząt odsłaniających bez skrępowania swe wdzięki". Znajduje to potwierdzenie w relacjach innych podróżników z XVIII czy XIX wieku. Autor najsłynniejszego chyba itinerarium podróży po Włoszech, Ferdinand Gregorovius, pisał: "Żywioł wodny utrzymuje tu człowieka w jego stanie naturalnym, a słoneczne niebo przywraca godność nagiemu ciału. Można tu na ulicy oddawać się studiom starożytnego piękna. Wzdłuż całej zatoki, gdzie tylko spojrzeć, rzuca się w oczy nagość".
Źródło: FB