
Ostatnio słuchałem słuchowiska „Ojciec Chrzestny” na podstawie powieści Mario Puzo, wydanego przez Audioteka.pl. Występuje w nim doborowa obsada aktorów. Dość wspomnieć, że Ojca Chrzestnego gra Janusz Gajos.
Popularność i władza Ojca Chrzestnego wzięła się ze słabości państwa. Wbrew pozorom nie chodzi jednak o to, że państwo to miało nie dość wypracowany system policyjny. Przede wszystkim ono nie realizowało interesów obywateli. Nie dbało o ich bezpieczeństwo. Nie wydawało sprawiedliwych wyroków.
Mario Puzo opisuje, jak Ojciec Chrzestny na początku swojej „kariery”, zrozumiał to i przychodził z pomocą tym, którzy byli zostawieni sami sobie. Oni następnie czuli wdzięczność i zapewniali coraz większe wpływy swojemu dobroczyńcy. W ten sposób rosła siła rodziny, która z czasem stała się państwem w państwie z własną policją i sądami.
Ojciec Chrzestny wiele razy powtarza, że USA nic mu nie dało i dlatego musiał wziąć los we własne ręce. Polska pod tym względem jest bardzo podobna. Władza od wielu lat nie dba o żadne interesy obywateli, a jedynie o interesy wpływowych lobbystów, od których ta władza zależy. Realizuje też postanowienia okrągłego stołu, które sprowadzają się do chronienia tych, którzy przy nim siedzieli i dbania o ich strefy wpływów.
Rodziny mafijne, które powstały po 1989 r. w żaden sposób nie przypominają tej, którą założył Ojciec Chrzestny. W ten sposób Polak nie może liczyć na nikogo, bo ani policja, ani przestępcy nie są po jego stronie.