
Historia może być przedstawiana na dwa sposoby: w tym neutralny - w którym opisujący ogranicza się do suchych informacji i tekstu pozbawionego ładunku emocjonalnego.
Ten sposób mówienia o historii nie jest łatwy w pewnych przypadkach. O ile mniej prawdopodobne, że mówiąc o upadku cesarstwa zachodniorzymskiego, autora poniesie złość na plemiona barbarzyńskie, to o wiele trudniej byłoby mu zachować neutralność w chwili, gdyby jego interlokutor wmawiał, że Polacy byli odpowiedzialni za zbrodnię Holokaustu. Taki sposób opowiadania o historii: rzeczowy i bez emocji jest potrzebny, bo inaczej to emocje, sympatie oraz uprzedzenia mogły tworzyć nasz obraz przeszłości.
Drugi sposób to opowiadanie o historii nierzadko poprzez pryzmat swoich przeżyć, gdy mówimy jeszcze o XX wieku. Ten sposób pisania o historii zachęca do polemiki lub przyklaśnięcia autorowi.
Dziś jednak przyjrzę się dwóm książkom, które prezentują dwa różne podtypy ,,emocjonalnego" patrzenia na historię: opis dalszej przeszłości i wspomnienia. Autorem tych pozycji jest Bronisław Marek Wiechuła, a ich tytuły to ,,Pielgrzymem jestem" oraz ,,Przyszowice przez Śląskie wieki".
Zacznijmy od tej pierwszej, w której autor przedstawia historię swoich przemyśleń i pielgrzymek. Nie jest to historia świata, kontynentu, państwa, ani nawet historia regionalna. To historia takiego człowieka jak my, który podczas pielgrzymek, choć zabrzmi to patetycznie, rozmyśla nad sobą oraz swoim miejscem w świecie.
Moim zadaniem jest pisanie na prawym. pl o historii ,,wielkiej" i dotykającej wielu ludzi oraz na spojrzeniu na nią przez różne media, to jednak czasami warto przyjrzeć się też i ,,małej" historii jednego człowieka, bowiem choć autor skupia się w omawianej książce na kwestii wiary, to jednak jest ona również swoistą kroniką jego życia od jego pierwszej pielgrzymki, którą odbył w 1964 roku.
Druga książka Wiechuły jest już pozycją dotykającą ,,wielkiej" historii a jednak wciąż takiej, która bliska jest autorowi, bowiem Przyszowice to jego rodzinna miejscowość. Jednocześnie autor osadza ją silnie w historii Śląska. Zastosował przy tym nietypowy zabieg - jest wątpienia przykładem wspaniałego lokalnego patrioty, zakochanego w swojej małej ojczyźnie: książka została wydana dwa miesiące po jedenastej rocznicy śmierci papieża Jana Pawła II, a poświęcona jest także Jego pamięci.
Bronisław Marek Wiechuła pisząc o datach w których rozegrały się ważne wydarzenia umieszcza też sprawujące urząd nie tylko głowy państw, uczestniczące w losach Przyszowic, ale też głowy Kościoła.
Pomimo osobistego stosunku do historii widać, że autor traktuje fakty w sposób rzetelny - przytacza również mniej znane sięgnąwszy po wnikliwe konsultacje historyczne.
Obie książki autora polecam, choć pomimo cech wspólnych każda ukazuje historię w inny sposób. Jedna to historia w skali mikro, druga zaś - to skala makro. Obie jednak zasługują na wnikliwą lekturę, w końcu odkrywają przed nami nieznane miejsca i aspekty historii naszego kraju.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że z czasem książki te ukażą się w wyższym nakładzie -tym samym bardziej dostępne pasjonatom-regionalistom z całej Polski.