Dwa zwierciadła

0
0
0
/

Wspomnienia świadków historii są z jednej strony są wspaniałym zwierciadłem epoki, z drugiej zaś potrafią być zwodnicze. Nie brakuje wspomnień, które rzucają nowe światło na pewne wydarzenia, pokazują jedynie chwile czy  też wydarzenia przełomowe dla narodów, wręcz całej ludzkości z perspektywy nie władców, polityków czy generałów, ale ludzi takich jak my, którzy cieszą się drobiazgami, próbują przeżyć lub po prostu opisują wydarzenia z znane kart historii. Niestety, wspomnienia mogą być często nieprecyzyjne, lub wręcz fałszujące historię. Nie jest to akt złej woli - często wspomnienia mogą się być nieostre, a my nieświadomie uzupełniamy luki własną wyobraźnią. Pojawiają się też ubarwione, wręcz "zafałszowane" wspomnienia,  którymi dzieli się świadek, to dotyczą wydarzeń, które albo nie miały miejsca, albo dotyczą kogoś innego. Albo pamieć już zawodzi, albo jest winna swoista idealizacja. Bywa jednak i tak, że wspomnienia są celowo fałszowane. Spisujący je  może na przykład wykorzystać tę okazję do oczerniania osób za którymi nie przepada lub umniejszać ich dokonania, jednocześnie wyolbrzymiając swoje. Dlatego też ważny jest krytyczny stosunek do wspomnień,bez jednoczesnego uważania je za poślednie źródła historyczne i negowania ich ,,z automatu". Ważne, by wspomnienia były , poddawane analizie, konfrontowane z innymi źródłami, ale również spisywane, przechowywane i pokazywane następnym pokoleniom - w końcu nic nie zastąpi relacji z pierwszej ręki. Weźmy na przykład  ,,Okopowe requiem. Pamiętnik artylerzysty 1914-196" będącą wydanymi drukiem wspomnieniami francuskiego żołnierza, Ivana Cassagnau. Cassagnau opisuje swoje przeżycia na wojnie, od jej wybuchu, po moment, w którym zostaje ranny w 1916 roku. Wspomnienia zostały poddane szczegółowemu opracowaniu uwzględnieniem specyfiki losów jednostki i tłumu, objaśnienia terminów i aluzji pojawiających się w tekście, nie zabrakło nawet sprostowania. Uwagę zwraca pewna pułapka: w bardzo wielu momentach Cassagnau nie mówi o sobie jako o jednostce, ale o żołnierzach jako całości. Nie pisze o swoich odczuciach, ale o odczuciach, które, jego zdaniem, udzielały się zbiorowo wszystkim. To bardzo ciekawy aspekt książki zasługujący na analizę i refleksję. Możliwość ujrzenia I wojny oczyma zwykłego żołnierza, który z autentyzmem oraz wrażliwością opisuje dramat to niesamowite przeżycie. Dziś lektury zawiodły mnie od I wojny do końca II Rzeczpospolitej: Nikt nam nie ruszy nic, nikt nam nie zrobi nic, Bo z nami Śmigły, Śmigły, Śmigły-Rydz! Tak śpiewano pod koniec II Rzeczpospolitej na cześć marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. ,,Wodzu, prowadź na Kowno" - któż nie słyszał o tym haśle? Choć prezydentem był Ignacy Mościcki, to Rydz-Śmigły był marszałkiem - i to ambitnym. Dziś drugi marszałek II Rzeczpospolitej oceniany jest różnie, jedni zarzucają mu karygodne błędy w czasie kampanii wrześniowej, bez których niemiecki blitzkrieg zacząłby się przedłużać, a wojska Stalina spotkałyby się z zażartą obroną. Pomijając kwestię szans na przedłużenie kampanii wrześniowej wielu ma też żal do Rydza-Śmigłego, że opuścił walczący kraj we wrześniu 1939. Są też jednak ci, którzy patrzą na Rydza-Śmigłego łaskawszym okiem, argumentując opuszczenie wciąż jeszcze istniejącego oraz walczącego państwa jego beznadziejną sytuacją, która wymagała, by dla własnego bezpieczeństwa najważniejsze osoby w tym państwie je opuściły by móc działać na uchodźstwie zamiast wpaść w ręce wroga. Jednak udział w dyskusji wymaga znajomości faktów i sięgnięcia do źródeł - dostarcza je  książka ,,Edward Rydz-Śmigły" autorstwa Ryszarda Mirowicza. Książka skupia się na tytułowym bohaterze jako na żołnierzu i dowódcy, nie ma tu zbyt wielu informacji o jego życiu prywatnym. Dzieciństwu i młodości przyszłego marszałka autor poświęcił jedynie kilka stron. Na uwagę zasługuje krótki rozdział poświęcony obecności Rydza-Śmigłego w masonerii i rozkazowi marszałka Piłsudskiego, by wszyscy oficerowie opuścili jej szeregi. Z książki możemy dowiedzieć się wiele o wszystkich etapach działalności Rydza-Śmigłego, jednak jego obrońców i krytyków szczególnie zaciekawi zakończenie książki, w której autor zajmuje się oceną dowódcy, nie tylko podczas kampanii wrześniowej, ale też w latach wcześniejszych. Książkę polecam zarówno obrońcom jak i krytykom Rydza-Śmigłego. Nie jest to gigantycznych rozmiarów biografia, jednak jest pozycją opracowaną rzetelnie i przystępną. Nie wyczerpie ona tematu kontrowersyjnego marszałka, ale wszystko ma swój początek. Rzetelna debata historyczna ma zawsze swój początek w źródłach.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną