Minister Gliński o odzyskiwaniu polskich dzieł sztuki i Instytucie Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą "POLONICA"

0
0
0
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, prof. Piotr Gliński
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, prof. Piotr Gliński / Jan Bodakowski, prawy.pl

W ramach "Nocy Muzeów" Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, prof. Piotr Gliński udzielił wywiadu dla portalu prawy.pl. Minister mówi m.in. o trosce po polskie dzieła kultury za granicą oraz o odzyskiwaniu naszego dorobku narodowego skradzionego i wywiezionego podczas II wojny światowej.

Minister Gliński zwrócił uwagę na zadania Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w tym na działające w tym ministerstwie departamenty oraz prowadzone działania i projekty, w ramach których realizowane są różne zadania mające na celu troskę o polską kulturę oraz nasze narodowe dziedzictwo.

Minister powiedział m.in.:

- W naszym ministerstwie działa specjalny departament, Departament Dziedzictwa Kulturowego za Granicą, który opiekuje się polskim dziedzictwem za granicą. Dodatkowo w ubiegłym roku powołaliśmy dodatkową instytucję, której nie było, a mianowicie Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą "POLONICA", który też się opiekuje polskim dziedzictwem głównie na wschodzie, między innymi cmentarzami - cmentarzami na Rossie (Wilno - przyp. red.), Cmentarzem Łysakowskim, Kolegiatą Wołyce. Mówię o tym dlatego, że to też jest dziedzictwo, którym się opiekujemy.

Natomiast w ramach departamentu, o którym mówiłem działa Wydział Strat Wojennych i to jest zespół kilku osób, które się specjalizują w odzyskiwaniu dzieł utraconych. Między innymi podstawową działalnością jest prowadzenie bazy danych. Ta baza danych obejmuje 63 tys. różnych obiektów, które są opisane i zidentyfikowane, które utraciliśmy oczywiście. I to jest - powiedziałbym - nawet mniejszość, ale dlatego, że po prostu większość została utracona w sposób bezśladowy. To są te spalone polskie miasta, spalone mieszkania, dobytek, spalone muzea. Między innymi także biblioteka przecież. I to jest nie do odzyskania, ale 63 tys. obiektów jest w bazie danych i systematycznie te obiekty są odzyskiwane. Jeżeli gdziekolwiek otrzymujemy informacje, a także nasi pracownicy śledzą wszystkie miejsca gdzie dzieła sztuki się pojawiają, czyli aukcje najróżniejsze, katalogi aukcyjne, targi, kolekcje prywatne, często przypadkowo ktoś na coś natyka, no to natychmiast występujemy z działaniami restytucyjnymi. I tak było ostatnio, gdy pojawił się orzeł z jednego ze Sztandarów Polskiego Pułku Podhalańskiego, minister kultury zainterweniował. Ten obiekt akurat nie był w naszej bazie tych obiektów utraconych, ale zidentyfikowaliśmy go jako właśnie obiekt utracony, czyli stratę wojenną tak zwaną i w związku z tym wystąpiliśmy formalnie, bo to zawsze jest kwestia procedur prawnych. W różnych państwach różne procedury prawne trzeba stosować. Ta systemowa praca Wydziału Strat Wojennych polega na tym, że osoby, które tam pracują mają doświadczenie i kontakty z instytucjami na całym świecie – od FBI po najróżniejsze fundacje. Na przykład w Wielkiej Brytanii jest taka fundacja wyspecjalizowana w odzyskiwaniu dzieł sztuki. W tej chwili jest pomad 83 wszczętych procedur restytucyjnych. Oczywiście to jest niewiele jak na 63 tys. obiektów, które utraciliśmy, no ale taka jest rzeczywistość. Jako ciekawostkę powiem, że jako najcenniejszy polski obraz, który Polska utraciła, czyli „Portret młodzieńca” Rafaela, który jest w tej chwili własnością skarbu państwa, bo wraz z zakupem Kolekcji Czartoryskich, zakupiliśmy także ewentualnie odzyskane czy odnalezione w przyszłości dzieła sztuki, które należały do tej kolekcji, także nieruchomości. W ten sposób Sieniawa wróciła do skarbu państwa. To jest ostatnia informacja, w związku z tym do mediów przekazuję. Gdybyśmy odnaleźli Rafaela – najprawdopodobniej on gdzieś istnieje, bo twierdzi się, że tego typu, tej klasy obrazy nie giną, a wszystkie trzy, czyli Leonardo da Vinci „Dama z gronostajem”, „Krajobraz z miłosiernym samarytaninem” Rembrandta i właśnie „Portret młodzieńca” Rafaela znajdywały się razem. Czyli one były już po wojnie zidentyfikowane, że się znajdują gdzieś tam w Bawarii czy w Austrii razem. Dwa z nich wróciły do Polski, Rafael nie wrócił. Ale gdybyśmy kiedyś go namierzyli, to jest polski, będziemy mogli go odzyskać.

Minister Gliński wspomniał też o aplikacji „Art Sherlock”, która w ocenie ministra oraz pracowników Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie spełniła oczekiwań i 2018 roku nie przyniosła żadnego efektu, natomiast kosztowała kilkadziesiąt tysięcy złotych i w związku z tym ministerstwo zaprzestało na chwilę obecną współpracy z jej twórcami. Działanie tej aplikacji polega na tym, że każdy, kto zobaczy dzieło sztuki znajdujące się na liście utraconych, może zrobić zdjęcie i przesłać je do systemu i informacją, gdzie takie zdjęcie zostało zrobione.

Źródło: Jan Bodakowski, prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną