John Wimber - wielki charyzmatyk czy szaman?

John Wimber był przedstawicielem najbardziej radykalnego skrzydła protestanckiego ruchu charyzmatycznego. Urodzony w rodzinie kwakierskiej, uważany jest za prekursora charyzmatycznych grup. Skupiał się na Duchu Świętym i Jego mocy, modyfikując nauczanie, jakie na ten temat mieli amerykańscy baptyści. Sam opisywał się jako reprezentanta „Trzeciej fali Ducha Świętego”.
Od klasycznych zielonoświątkowców i różnej maści charyzmatyków miało odróżniać go przywiązywanie większej wagi do darów nadprzyrodzonych, zwłaszcza mówienia językami. W 1986 r. założył Stowarzyszenie „Winnica” (znane także jako Ruch Winnica, ang. „Vineyard church”), które określa siebie jako „ewangeliczny chrześcijański kościół neocharyzmatyczny”. Jest to odłam zielonoświątkowców, który posiada ponad 1500 zborów na całym świecie1.
To właśnie w jednym z kanadyjskich zborów Ruchu Winnicy, doszło do słynnego „Toronto blessing”. Pod koniec stycznia 1994 r. w małym zborze mieszczącym się na lotnisku w Toronto miały miejsce wydarzenia, które zwolennicy odebrali jako nowe wylanie Ducha Świętego, a przeciwnicy jako wynaturzenie trzeciej fali Ruchu Zielonoświątkowego i demoniczną manifestację. Podczas nabożeństwa uczestnicy „padali w Duchu”, mówili językami, doświadczali upojenia w Duchu, wpadali w euforyczne stany tj. śmiech, płacz, drżenie ciała. Ludzie omdlewali, wykonywali nietypowe ruchy i wydawali różnego rodzaju dźwięki, naśladowali zwierzęta, wydając przy tym charakterystyczne dla nich odgłosy, co doprowadziło do wielu kontrowersji.
Zarejestrowano to wszystko na filmie, który obiegł cały świat i także dzisiaj jest powszechnie dostępny w Internecie. Pokazuje on przerażający obraz zezwierzęcenia, przedziwnego transu, który pasuje bardziej do pogańskich religii azjatyckich a nie do chrześcijaństwa. Wywołał on wiele kontrowersji nawet w środowiskach protestanckich, tak że John Wimber był zmuszony najpierw upomnieć tę wspólnotę, a potem kiedy to nie dało rezultatu, wykluczyć ją ze swojego ruchu. Znamienne jest jednak, że to właśnie w tym ruchu doszło do czegoś takiego. Problemem nie był zresztą sam wyraz okazywania wiary, ale intensywność, która prowadziła do spektakularnego tarzania się po podłodze grupy ludzi, potępieńczych wrzasków i epileptycznych drgawek. To wówczas zresztą odkryto „dar śmiechu” jako nowy dar Ducha Świętego, który charakteryzuje się histerycznym krzykiem.
1 Zob. https://vineyardusa.org.
Źródło: Michał Krajski