Czy rząd zwolni przedsiębiorców z ZUS-u? Prezydent chce korekty tarczy antykryzysowej

0
0
0
/

Przedstawione w ostatnich dniach propozycje rządu wobec przedsiębiorców mające pomóc wyjść im z kryzysu spowodowanego epidemią koronawirusa wywołały burzliwą dyskusję publiczną. Zdania na ten temat są podzielone. Część komentatorów uważa rozwiązania władz za właściwe i wystarczające, inni twierdzą, że mogą one jeszcze bardziej pogrążyć osoby prowadzące biznes. Ci drudzy przywołują m.in. przykład Węgier, gdzie składki ZUS zostały wycofane, a nie tylko odroczone. Te argumenty zdają się przemawiać do części środowiska partii rządzącej. Poprawki do rządowego planu zaproponował prezydent Andrzej Duda, a poparcie wobec nich zadeklarowała europoseł PiS Beata Szydło.

- Prezydent Andrzej Duda zwrócił się do rządu o korektę tarczy antykryzysowej. PAD zaproponował zwolnienie ze składek ZUS na 3 miesiące samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców, których przychody spadły o więcej niż 50%. Bardzo ważna inicjatywa PAD, na którą czekało wielu ludzi - napisała na Twitterze Beata Szydło. Chodzi o prezydencki postulat dotyczący zwolnienia z płatności ZUS dla samozatrudnionych, których przychody spadły o więcej niż 50 procent.  Andrzej Duda poinformował o swoim postulacie po spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim, minister rozwoju Jadwigą Emilewicz oraz prezesami ZUS i BGK.
– Uznałem, że wprowadzenie trwałego zwolnienia z płacenia składek ZUS przez trzy miesiące musi zostać wpisane do ustawy (antykryzysowej – red.) po to, by była gwarancja, że ten koszt nie będzie obciążał mikroprzedsiębiorcy – powiedział prezydent. Jak podkreślił, zaproponowane rozwiązania będą kosztowały ok. 13 mld zł miesięcznie.
– To więcej niż zaproponowano na Węgrzech. Tam ma to charakter branżowy, u nas powszechny - przekonywał Andrzej Duda. Jak dodał, ma nadzieję na takie rozwiązania, „które w jak największym stopniu uratują polską gospodarkę, państwo i rodzinne budżety”. Prezydent zapowiedział, że zaproponowane przez niego rozwiązania zostaną podjęte w poniedziałek w trakcie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
W mijającym tygodniu premier Mateusz Morawiecki przedstawił założenia rządowego pakietu antykryzysowego przeznaczonego dla przedsiębiorców i pracowników o wartości ok. 212 mld zł, tj. blisko 10 proc. PKB. Tzw. tarcza antykryzysowa obejmuje 5 filarów: Bezpieczeństwo pracowników – o wartości 30 mld zł, finansowanie przedsiębiorstw – o wartości 74 mld zł, ochrona zdrowia – o wartości 7,5 mld zł, wzmocnienie systemu finansowego – o wartości 70,3 mld zł, program inwestycji publicznych – o wartości 30 mld zł.
Wyżej wymienione rozwiązania spotkały się z krytyką ze strony opozycji. Do przedstawionych przez rząd pomysłów negatywnie odnieśli się m.in. politycy Konfederacji podczas czwartkowej konferencji prasowej.
- To zbiór ogólników, "betonowe koło" ratunkowe rzucone przedsiębiorcom, żeby ich zatopić, gospodarka wyjdzie z tego "na tarczy" – mówił wówczas Krzysztof Bosak, kandydat Konfederacji na prezydenta. W podobnym tonie wyrażał się Jakub Kulesza.
"To nie jest żadna tarcza (antykryzysowa), tylko co najwyżej listek figowy, mający na celu przykrycie słabości rządu" - ocenił szef koła poselskiego Konfederacji. Jego zdaniem, proponowane działania rządu "dobiją gospodarkę poprzez koszty stałe, kredyty i sprawią, że gospodarka wyjdzie z kryzysu nie z tarczą, a na tarczy".
Zaproponowane przez premiera Morawieckiego rozwiązania były krytykowane również przez część publicystów. Do tarczy antykryzysowej odniósł się w piątek Łukasz Warzecha z tygodnika „Do Rzeczy” na antenie telewizji wRealu24.
- W szkolnej skali oceniłem ją na dwa plus. Ta ocena wynika z całościowego spojrzenia na to, co robi rząd. Przede wszystkim trzeba sobie powiedzieć, że obecna sytuacja zdarza się tak rzadko, że trudno uznać to za ryzyko, które ktokolwiek może wkalkulować w swój biznes – zaznaczył publicysta. Jak przypomniał, „poprzednia pandemia miała miejsce ponad sto lat temu, była to grypa hiszpanka”.
- Trudno oczekiwać, że ktoś ubezpieczałby się od pandemii, żadna firma ubezpieczeniowa nie ma zresztą czegoś takiego w swojej ofercie. Po drugie, to państwo nakazało pewnym branżom zamknięcie się, a jednocześnie cały czas wymaga obowiązkowych składek na ZUS. Moim zdaniem, jedyną strategią, która może się tu sprawdzić, jest poluzowanie barier biurokratycznych i finansowych. Ja to nazywam wprowadzeniem „planu Mieczysława Wilczka w wersji 2,0” – komentował Warzecha. Ponownie o propozycje rządu publicysta był pytany  dzień później przez portal „DoRzeczy.pl”, już po propozycjach poprawek przedstawionych przez prezydenta. Wówczas ocena dziennikarza była o wiele bardziej pozytywna.  
- Zmiany przedstawione w sobotę przez pana prezydenta - oczywiście musimy wziąć pod uwagę, że muszą jeszcze zostać przełożone na język konkretnych ustaw – pokazują, że ta krytyka została uwzględniona i to trzeba pochwalić – stwierdził Warzecha. Dodał, że dostrzega zadowolenie wśród przedsiębiorców z proponowanych zmian, choć widzą oni również problemy, które nie zostały rozwiązane.
- Jeżeli zwolnienia ze składki ZUS mają dotyczyć firm poniżej dziewięciu osób, to jak zapobiec temu, by firmy nie zaczęły redukować zatrudnienia do dziewięciu osób, aby się na te zwolnienia załapać – pytał publicysta „Do Rzeczy”. Podkreślił jednak, że korekty wniesione przez prezydenta są „krokiem w dobrym kierunku”. 

 

Źródło: DoRzeczy.pl, wRealu24

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną