Chadecy z ZChR: Wygraliśmy! Chcemy zmian w mediach publicznych i sanacji polskiej dyplomacji [ROZMOWA Z RZECZNIKIEM ZChR]

0
0
0
/ Paweł Czyż (drugi od lewej), foto Jan Bodakowski

Zjednoczenie Chrześcijańskich Rodzin – pozaparlamentarna partia chadecka, na czele ktorej stoi eudodeputowany VI kadencji dr Bogusław Rogalski, było czwartym ugrupowaniem wspierającym Andrzeja Dudę jeszcze przed pierwszą turą wyborów prezydenckich 28 czerwca. Już 3 czerwca chadecy zaapelowali do czterech kandydatów centroprawicowych: Krzysztofa Bosaka, Mirosława Piotrowskiego, Stanisława Żółtka i Marka Jakubiaka, aby nie rejestrowali się w ponownych wyborach i poparli urzędującego prezydenta. Skierowali też wiele apeli do wyborców, aktywnie włączyli się w kampanię wyborczą po stronie Andzeja Dudy. – Można powiedzieć: wygraliśmy – mówi Niezależnej Gazecie Obywatelskiej Paweł Czyż, rzecznik prasowy ZChR.

NGO: Panie rzeczniku, jakie nastroje panują wśród działaczy i sympatyków ZChR po niedzielnej drugiej turze wyborów?

Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrzescijańskich Rodzin: Przeprowadziliśmy jeszcze przed pierwszą turą wyborów wewnętrzną dyskusję. W jej efekcie uznaliśmy, że w interesie Polski i Polaków jest reelekcja Andrzeja Dudy. Mogliśmy oczywiście wystawić własnego kandydata i korzystając z darmowego czasu antenowego w mediach publicznych promować nasze ugrupowanie oraz nasz program. Niemniej, po podmianie kandydata przez totalną opozycję z Platformy Obywatelskiej, uznaliśmy, że polityczny i doraźny zysk nie może przesłonić nam zagrożenia wyborem Rafała Trzaskowskiego, który był nadzieją środowisk przeciwnych ultralewicowych oraz ultraliberalnych na powrót do władzy ekipy Donalda Tuska. Jesteśmy jak na razie partią pozaparlamentarną. Konstruktywną opozycją i sojusznikami dobrych zmian. Przede wszystkim nasze hasło: zdrowie, życie, bezpieczeństwo determinowało mocno decyzję władz statutowych Zjednoczenia w sprawie poparcia Andrzeja Dudy. Nie stawialiśmy przy tym warunków wstępnych. Zależało nam na wskazanie zagrożenia nową rewolucją neomarksistowską i na przekonaniu Pałacu Prezydenckiego do mocnego wsparcia dla instytucji rodziny, wsparcia dla idei chadeckich. Jesteśmy zaangażowani w promowanie w licznych samorządach Samorządowej Karty Praw Rodzin przygotowanej pod auspicjami Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Wydaje nam się, że nasze poparcie dla Andrzeja Dudy zaowocowało przedstawieniem przez niego Karty Rodziny oraz publicznej dyskusji nad zagrożeniami, jakie płyną z sączenia ideologii LGBT oraz gender. Nasi członkowie i sympatycy wykonali wielką pracę w mediach społecznościowych, aby złamać lansowaną kłamliwą tezę, że Andrzeja Dudę popiera jedynie obóz rządzący. Tymczasem, to był jedyny kandydat, który posiadał poparcie i partii Zjednoczonej Prawicy, i opozycji. Myślę, że nasze starania przyniosły efekt w postaci kolejnych deklaracji części patriotycznych środowisk, które w drugiej turze udzieliły poparcia panu prezydentowi. Mam tu na myśli na przykład środowiska Prawicy RP Marka Jurka czy Konfederacji Polski Niepodlełej – Niezłomni Adama Słomki. Również pan Marek Jakubiak postanowił zaapelować o głosowanie wyborców, ktorzy oddali na niego głos 28 czerwca, na Andrzeja Dudę. Właściwie, te 400 tysiecy głósów przewagi Andrzeja Dudy w ostatnią niedzielę w dużej mierze jest efektem naszej pracy. Dlatego wśród członków i symatyków ZChR zapanowały doskonałe nastroje. Pojawiają się nowe struktury, na przykład w Legnicy, gdzie nowym przewodniczącym został własnie Stanisław Bajor. 

NGO: No dobrze, ale to być może wyborcy Konfederacji Krzysztofa Bosaka i Janusza Korwin-Mikke, którzy oddali na niego głos w ostatnią niedzielę dali Andrzejowi Dudzie zwycięstwo dzięki postawie polityków tej formacji?

Paweł Czyż: Nic bardziej mylnego. Zauważmy, że politycy Konfederacji Wolność i Niepodległość pojawiali się na manifestacjach organizowanych jako „strajk przedsiębiorców” ultralewicowego Pawła Tanajno. Mało tego, pan Janusz Korwin-Mikke w kampanii wyborczej głosował w Sejmie RP za przedawnieniem zbrodni komunistycznych, tj. przeciwko przedłużeniu możliwości ich ścigania przez prokuratorów IPN wraz z takimi politykami SLD jak … Joanna Senyszyn i Andrzej Rozenek. Gdyby poseł Bosak wzniósł się ponad swoje ambicje – podobnie jak kiedyś w wyborach prezydenckich mec. Jan Olszewski i prof. Zbigniew Religa – i przed pierwszą turą poparł prezydenta Dudę, to nie byłoby zagrożenia przejęcia Pałacu Prezydenckiego przez Rafała Trzaskowskiego. Redaktor Maciej Marosz ujawnił przecież dawno, że matka Rafała Trzaskowskiego była tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL. W otoczeniu kandydata Platformy Obywatelskiej jako doradcy znaleźli się przecież wysocy przedstawiciele służb specjalnych z czasów komunistycznych i o tym wyraźnie i publicznie mówił wspomniany już przeze mnie lider prawdziwej Konfederacji, Adam Słomka. Zatem, brak jasnej deklaracji ze strony Krzysztofa Bosaka przed niedzielnymi wyborami stwarzał zagrożenie, że prezydentem zostanie Trzaskowski. Nie sądzę, aby liderzy jego ugrupowania i sam Krzysztof Bosak nie wiedzieli w istocie niczego o zapleczu Trzaskowskiego. Naszym zdaniem, ich owsiakowe „róbta co chceta” było de facto działaniem, które utrudniało reelekcję Andrzeja Dudy. Po deklaracji Macieja Giertycha i oświadczeniu Ligi Polskich Rodzin postanowiliśmy zorganizować w ubiegły wtorek specjalną konferencję prasową pod Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu, w której brał udział prezes ZChR dr Bogusław Rogalski, eurodeputowany VI kadencji z LPR i były jej rzecznik prasowy, były wiceprezes Ligi i wieloletni poseł, senator i eurodeputowany Bogdan Pęk oraz była poseł i eurodeputowana LPR Urszula Krupa, którzy wsparli reelekcję Andrzeja Dudy. Nasz lider dr Bogusław Rogalski zaapelował też do elektoratu Konfederacji Wolność i Niepodległość, aby jej wyborcy nie umywali rąk w geście Piłata i w ostatnią niedzielę poparli urzędującego prezydenta. Dzięki mediom niezależnym i portalom społecznościowym to nasze wezwanie okazało się bardzo skuteczne. To my zaispirowaliśmy zatem wyborców o przekonaniach narodowych – tych głosujących 28 czerwca na Krzysztofa Bosaka – do oddania głosu 12 lipca na Andrzeja Dudę. Liderzy tego środowiska w żaden sposób się do tego nie przyczynili.

NGO: Możecie być oskarżani o „grę na PiS”. Co pan na to?

Paweł Czyż: My w nic nie gramy i nie odcinamy żadnych kuponów za poparcie udzielone prezydentowi Andrzejowi Dudzie. To nas własciwie wyróżnia. Jeżeli widzimy dobre propozycje obozu rządzacego to je wspieramy. Widzimy też sporo niedociagnięć i błędów w działaniach obozu Zjednocznej Prawicy. Powiem o dwóch sprawach, które uważamy, że należy szybko zmienić. Po pierwsze, sprawa mediów publicznych i funkcjonowania Polskiej Agencji Prasowej. To nie może wyglądać tak jak teraz, bo w 2023 roku PiS utraci zdolność do uzyskania większości parlamentarnej. Najwyraźniej to widać na przykładzie ocenzurowania naszej konferencji prasowej pod Pałacem Prezydenckim. Prezentuje się mało znaczace informacje, że dajmy na to ktoś komuś ukradł widły, a gdy 1/3 eurodeputowanych LPR z pierwszych wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku, w których Liga uzyskała 15,92 proc. popacia i blisko milion głosów, popiera Andrzeja Dudę w kontrze do działań rodziny Giertychów, to nie tylko nie ma w tej sprawie depeszy PAP ale i nie jest prezentowany na antenach Telewizji Polskiej S.A. żaden przekaz w tej sprawie. Przypominam, że połowie pierwszej dekady był projekt pluralizacji telewizji publicznej. W skrócie TVP1 miała prezentować poglądy obozu rządzacego, a TVP2 opozycji. Do tej propozycji powinniśmy wrócić. To przede wszystkim nie da paliwa do atakowania Polski ze strony Unii Europejskiej w kwestii polityki mediów publicznych. Po drugie, kompletnie – jak się wyrażę – leży polska dyplomacja, nasze placówki dyplomatyczne wręcz sabotowaly głosowanie w pierwszej turze wyborów 28 czerwca. W wielu krajach w pierwszej turze wyborów brali udział obywatele polscy obsługujący polskie przedstawicielstwa dyplomatyczne i misje handlowe. Każdy może mieć poglądy polityczne, ale to wstyd, że nadal są kraje, w których służby dyplomatyczne są najwyraźniej utrzymane przez PiS w spadku po PO. W strategicznie ważnym dla polskiego wywiadu Pakistanie Andrzej Duda otrzymał 1 głos, w Arabii Saudyjskiej 4 głosy, w Katarze 21 głosów przy 155 Trzaskowskiego, w Indiach 8 głosów, w Korei Południowej 8 głosów przy 145 Trzaskowskiego, w Malezji 5 głosów, Meksyku 14 głosów, Tunezji 6 głosów przy 51 Trzaskowskiego. Jak zatem tamtejsi ambasadorowie przekonają naszych zagranicznych partnerów o tym, że Polska jest krajem przechodzącym pozytywne zmiany społeczne, stabilnym, silnym gospodarczo, itp. skoro nawet polskie przedstawicielstwa przez swoje „głosowanie” ostentacyjnie ośmieszają urzędującego Prezydenta RP? Do tego trzeba skończyć w końcu z polityką porzucenia Polaków na Kresach. Ta doktryna sformułowana przez Jerzego Giedrojcia w latach 70-tych XX wieku mówiła, że w geście „dobrej woli i dobrych stosunków” z państwami powstałymi po ewentualnym rozpadzie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich powinno się wyrażać zgodę m.in. na powolną asymilację Polaków, którzy mieszkają na Kresach. Ta polityka jest utrzymana po 1991 roku – chociaż jest po prostu błędna i niesprawiedliwa. Miliony Polaków i potomków polskich bohaterów, na przykład żołnierzy Armii Krajowej, którzy również na Kresach walczyli o Polskę – mieszka na Ukrainie, Białorusi i Litwie. Wysyłanie im darów i podręczników jest niewystarczające. Uważamy, że powinien się zmienić charakter tzw. Karty Polaka, która powinna uprawniać do oddania głosu w polskich wyborach prezydenckich i w wyborach do Senatu RP. Jeżeli w wyborach w 2023 roku będziemy dysponowali reprezentacją w Sejmie RP to taki projekt zmian priorytetowo zgłosimy. Ponadto, chcemy silniejszego zaangażowania polskiej dyplomacji w Niemczech w sprawę odzyskania przez mieszkających tam Polaków statusu mniejszości narodowej, który został im odebrany przez decyzję Hermanna Göringa. Kwestia reparacji ze strony Niemiec jest przedmiotem w prawdzie elementem miedzynarodowej dyskusji, ale jeżeli spojrzeć na to, że Angela Merkel zgodziła się na wypłatę odszkodowań na Namibii za niemiecie ludobójstwo z początku XX wieku, to efekty działań  i zabiegów ministra Czaputowicza są tu mizerne. O mocnym postawieniu sprawy odszkodowań ze strony Rosji w ogóle dzisiaj nie słyszymy. Nie istnieje w zasadzie reakcja na kłamliwą retorykę Putina w kwestii Zaolzia, bo nie mówi się o napaści czeskiej na II RP, ani nawet nadal Praga nie wydała nam terytorium z długu granicznego pozostałego po umowie granicznej z PRL. To wszystko musi się szybko zmienić i tu oczekujemy aktywności ze strony pana prezydenta Andrzeja Dudy w jego drugiej kadencji.

NGO: Dziękujemy za rozmowę!

Rozmawiał: Piotr Galicki, www.ngopole.pl

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną