MEGASKANDAL! Antifa ZNOWU zaatakowała DZIENNIKARZA! Tym razem z Radia Poznań (WIDEO)

Demonstracje na rzecz mordowania nienarodzonych dzieci, dla których pretekstem jest uznanie przez Trybunał Konstytucyjny za sprzeczną z polską Konstytucją nazistowskiej aborcji eugenicznej (czyli mordowania ludzi pod pretekstem tego, że są chorzy, tak jak to robili Niemcy już przed II wojną światową) są dla antyfaszystów okazją do napadania na dziennikarzy i uniemożliwiania im relacjonowania wydarzeń.
Takie zachowanie antyfaszystów jest przejawem antydemokratycznej i antywolnościowej tożsamości lewicy. Lewica nie tylko chce odebrać swoim przeciwnikom politycznym wolność słowa i zamykać ich w więzieniach (pod pozorem walki z mową nienawiści czy walki z fake newsami), zakazać patriotom i karlikom wolności zgromadzeń (atakując wszelkie demonstracje patriotyczne organizowane przez narodowców), ale i coraz śmielej atakuje dziennikarzy, by nie mogli relacjonować jej działań.
Zachowanie antyfaszystów wskazuje, że wierni są oni swoim korzeniom ideowym. Ruch antyfaszystowski został stworzony przez bolszewików Lenina i Trockiego w 1922, gdy okazało się, że klasa robotnicza nie chce być niewolnikami Moskwy tylko woli walczyć o swoje prawa socjalne w ramach organizacji patriotycznych. Przez dekady antyfaszyzm, walka z rzekomym faszyzmem, była dla komunistów pretekstem dla totalitarnego terroru.
Jak wynika z relacji Radia Poznań („Reporter Radia Poznań zaatakowany na Strajku Kobiet! [FILM]") „grupka zamaskowanych mężczyzn związanych z anarchistyczną grupą Freedom Fighters zaatakowała naszego reportera podczas demonstracji na poznańskim Placu Wolności i wypchnęła go z tłumu, uniemożliwiając mu rejestrację przebiegu manifestacji".
Reporter „był popychany przez agresywnych mężczyzn, którzy krzyczeli, że jest dziennikarzem reżimowego radia. Grupa Freedom Fighters, która zaatakowała naszego reportera, związana jest ze skłotem Rozbrat, gdzie trenują sztuki walki. Podczas ataku nikt z tłumu nie zareagował na agresywne zachowania mężczyzn".
W Warszawie na demonstracji tzw. strajku kobiet antyfaszyści pobili dziennikarkę Mediów Narodowych Agnieszkę Jarczyk. Pobita kobieta dwukrotnie korzystała z pomocy medycznej na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
W trakcie robienia relacji dziennikarka została otoczona przez zamaskowanych antyfaszystów. Agresję wobec dziennikarki akceptowali, a wręcz nakręcali liderzy Strajku Kobiet. Zaatakowana została dziennikarka i operator kamery. Proszeni o pomoc policjanci obecni na demonstracji odesłali okradzionych ze sprzętu wartego kilka tysięcy złotych i pobitych dziennikarzy do komisariatu.
Oczywiście media pseudo liberalne i lewicowe milczą na temat agresji ze strony antyfaszystów. Wielu pseudo liberałów i lewicowców usprawiedliwia lewicową agresję wobec osób nie podzielających lewicowych zabobonów i obsesji.
Agresja antyfaszystów i innych lewaków nie jest niczym nowym. W 2018 podczas wiecu wyborczego Patryka Jakiego antyfaszyści napadli na starszego sympatyka PiS i ukradli mu telefon. PiS zorganizował wiec po zmroku w środku warszawskiego Parku Praskiego, co ułatwiło agresję lewaków. Park nie był oświetlony, jest oddalony od zabudowań, porośnięty gęstymi krzakami. Po 18 od godziny było już w nim ciemno. Przed sceną kilkuset starszych wiekiem zwolenników PiS stało w mroku. Obok nich, (co szokujące) nie oddzieleni żadnym kordonem policji stali trockiści antyfaszyści zagłuszający wiec i agresywnie zachowujący się wobec starszych wiekiem zwolenników Patryka Jakiego.
Kilku ze zwolenników Patryka Jakiego stało się ofiarą ataków lewicowców. Jeden z seniorów relacjonował, że kiedy robił zdjęcia demonstrującym lewicowcom, młody trockista wychylił się zza antyfaszystowskiego transparentu i ręką wybił starszemu panu telefon z ręki. Telefon upadł na ziemię pod nogi lewicowych manifestantów. Agresor lewak szybko się schylił, podniósł telefon seniora, i zaczął się cofać. Kiedy starszy pan zbliżył się do antyfaszystów, prosząc o zwrot telefonu, młodzi lewicowcy zaczęli go agresywnie odpychać. Lewicowiec od telefonu na tyłach swojej antyfaszystowskiej demonstracji zaczął kluczyć między swoimi towarzyszami (można podejrzewać, że wtedy mógł wtedy przekazać im swoją zdobycz komuś innemu). Widać było współpracę antyfaszystów, i to, że taka akcja to dla nich nic nowego. Po jakim czasie sprawca incydentu został zatrzymany przez ochronę i przekazany do radiowozu Policji – nie wyglądał na zmartwionego, bardziej na pewnego swojej bezkarności.
Szokujące było to, że antyfaszyści, mieniący się obrońcami słabszych, nie ujęli się za starszym panem skrzywdzonym przez młodego działacza lewicy. Szokujące było też to, że młody lewak za stosowne uznał zaatakowanie starszego człowieka i jak relacjonowała ofiara, zabranie jej telefonu.
Szokujące było też zachowanie polityków PiS wobec agresywnych lewaków. Z drugiej strony wiecu stał młody rozbawiony poseł PiS. Podszedłem do niego, poinformowałem o sytuacji, o agresji lewaków wobec starszych sympatyków PiS. Odniosłem wrażenie, że poseł lekceważył całą sytuację — zostałem zbyty opowiastką, że wszystko jest OK, bo za sceną jest radiowóz.
W warszawie 2020 roku sam byłem ofiarą agresji ze strony lewicowych uczestników Manif, na której czele szła kolumna młodych towarzyszy z czerwonymi flagami i banerem „feminizm dla klimatu – klimat dla antykapitalizmu". Wielu uczestników Manify również deklarowało swoje ekstremistyczne lewicowe poglądy. Mój wywiad z jednym z młodych komunistów został brutalnie przerwany przez agresywnego uczestnika Manify, który już wcześniej atakował mnie, gdy robiłem zdjęcia. Lewicowy chuligan, przypisujący sobie prawo do decydowania kto może robić zdjęcia Manifie a kto nie, popychał i uderzał mnie, starając się skłonić mnie do instynktownej do obrony. Zamiast ulec naturalnemu instynktowi i odepchnąć agresywnego osobnika wzywałem na pomoc policję.
Doskonale wiedziałem, że agresywny lewicowiec jest w towarzystwie kilku innych zamaskowanych bojówkarzy, którzy dołączyliby się do zwady, gdybym usiłował się bronić. Była to klasyczna prowokacja — w ramach której, prowokuje się kogoś do obrony, wtedy interweniuje lewicowa bojówka i spuszcza łomot sprowokowanemu (bo gdy ludu kupa to i Herkules d... — jak pisał mistrz Sapkowski w "Wiedźminie"), a pobity sprowokowany delikwent zostaje zatrzymany za chuligaństwo przez policję. Uleganie prowokacjom kończy się utratą zębów i wyrokiem.
Takie zachwiania ekstremistów lewicowych wobec nielubianych przez nich dziennikarzy to norma. Najlepiej je udokumentowała ekipa Pyta.pl. Dzięki nagrywaniu z kilku kamer przez kilka osób, widać na ich filmikach jak wygląda lewicowa tolerancja i prowokacja w praktyce.
Jan Bodakowski
Źródło: prawy.pl