Google i Apple współpracują z Rosją? Nawalny oskarża!

0
0
0
/ Władimir Putin

Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny skrytykował działania koncernów Google, Apple i komunikatora Telegram za blokowanie dostępu do jego projektu "inteligentne głosowanie", którego celem było osłabienie wyniku partii Jedna Rosja w wyborach do parlamentu.

W komentarzu, który ukazał się w czwartek na profilu opozycjonisty w mediach społecznościowych, Nawalny oświadczył, że koncerny internetowe uznały "prawo autorytarnego złodzieja do podporządkowywania sobie internetu". Nazwał władze koncernów IT "kłamcami i obłudnikami". Według mediów - kontynuował Nawalny - "Kreml zmusił Big Tech do ustępstw, demonstrując im niemalże listę pracowników, którzy mogą zostać aresztowani". Jeśli te doniesienia są prawdą, to "milczenie o tym jest największym przestępstwem" i "pobłażaniem terroryście, który bierze zakładników" - oznajmił Nawalny.

 

Podkreślił także, że jest "rozgoryczony" postawą rosyjskiego biznesmena Pawła Durowa, twórcy komunikatora Telegram. 17 września br. Apple i Google usunęły ze swej oferty aplikację o nazwie Nawalny zawierającą komunikaty ze strony internetowej opozycjonisty. Koncerny uczyniły to na żądanie rosyjskiego państwowego regulatora mediów i internetu, urzędu Roskomnadzor. Resort ten ostrzegł, że odmowę usunięcia aplikacji z oferty App Store i Google Play uzna za ingerencję w wybory parlamentarne w Rosji, które trwały w dniach 17-19 września. Aplikacja zawierała funkcję "inteligentne głosowanie" odnoszącą się do proponowanej przez Nawalnego strategii głosowania w wyborach.

 

Później media w USA podały, że Google usunął aplikację po tym, jak władze rosyjskie zagroziły, iż niektórzy pracownicy firmy staną się obiektem postępowania karnego. 18 września komunikator Telegram ograniczył funkcjonowanie botów związanych z agitacją wyborczą i zablokował bota "inteligentnego głosowania". Durow uzasadnił ten krok potrzebą przestrzegania ciszy wyborczej. Tego samego dnia serwis YouTube na żądanie Roskomnadzoru zablokował nagrania wideo współpracowników Nawalnego, m.in. wideo zawierające nazwiska kandydatów popartych przez opozycjonistę w ramach "inteligentnego głosowania".

 

To jednak nie jedyny aspekt internetowej walki z Nawalnym. Prokuratura generalna Rosji zażądała zablokowania 173 stron internetowych związanych z opozycjonistą i jego zwolennikami; według prokuratury strony te propagują działalność Nawalnego - podała w czwartek niezależna telewizja Dożd. O żądaniach prokuratury poinformował państwowy regulator mediów i internetu, urząd Roskomnadzor w trakcie posiedzenia sądu w Moskwie. Urząd przedstawił w sądzie dokument podpisany przez zastępcę prokuratora generalnego, Anatolija Razinkina. Prokuratura informuje w dokumencie, iż zidentyfikowała strony internetowe wykorzystywane "w celu propagowania działalności" struktur założonych przez Nawalnego. Według prokuratury sztaby Nawalnego w regionach Rosji - uznane przez władze za organizacje ekstremistyczne - wykorzystują popularne serwisy i komunikatory, w tym Instagram, YouTube, Facebook, Twitter, Telegram, TikTok i VKontakte. Prokuratura chce usunięcia profili i kont różnych grup utworzonych w internecie, nagrań wideo i również, choć w mniejszym stopniu, profili konkretnych osób, przede wszystkim współpracowników Nawalnego. Po uznaniu sztabów Nawalnego i założonej przez niego Fundacji Walki z Korupcją (FBK) za "organizacje ekstremistyczne" strony internetowe projektów Nawalnego zostały zablokowane. Przed niedawnymi wyborami parlamentarnymi w Rosji blokowane i usuwane były strony i materiały związane ze strategią wyborczą Nawalnego, którą nazwał on "inteligentnym głosowaniem". Na żądanie Roskomnadzoru koncerny Apple i Google usunęły ze swoich ofert aplikację Nawalny, za pośrednictwem której można było sprawdzić nazwiska kandydatów rekomendowanych w ramach "inteligentnego głosowania".

 

Władza rosyjska przy tym wszystkim poczyna sobie coraz śmielej. Armia rosyjska przeprowadziła na poligonie Opuk na anektowanym Krymie strzelanie ćwiczebne z udziałem załóg przeciwokrętowych systemów rakietowych Bastion - poinformowały w czwartek służby prasowe ministerstwa obrony w Moskwie. Załogi systemów Bastion "przećwiczyły zadania z zakresu wykrywania i niszczenia ćwiczebnych celów morskich" - podał resort. Podczas ćwiczeń wykorzystano aparaty bezzałogowe (drony). Systemem rakietowym Bastion rosyjska armia dysponuje od 2010 roku. Ich zadaniem jest niszczenie okrętów desantowych, lotniskowców i innych celów w warunkach silnego ostrzału i działań radioelektronicznych przeciwnika. W skład zestawu może wchodzić do 36 pocisków. Zasięg rakiet wynosi ponad 300 kilometrów. W środę na Ukrainie rozpoczęły się wielonarodowe strategiczne manewry dowódczo-sztabowe Zjednoczone Wysiłki 2021 z udziałem ok. 12,5 tys. wojskowych, z udziałem przedstawicieli 15 krajów, w tym 11 państw NATO. Manewry te przebiegają na wszystkich głównych poligonach ukraińskich oraz w basenie Morza Czarnego i Azowskiego. Ćwiczenia potrwają do 30 września. Do 1 października trwają też w obwodzie lwowskim na zachodzie Ukrainy wielonarodowe manewry Rapid Trident 2021 z udziałem ok. 6 tys. żołnierzy.

 

WO

 

 

Źródło: PAP

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną